Krótsza czasem znaczy lepsza – recenzja Uncharted: Zaginione Dziedzictwo
Grałem już w Uncharted: Zaginione Dziedzictwo / wrażenia z pokazu
Podsumowanie E3 2017 – szału nie było, ale Ubisoft i Nintendo zarządzili
Call of Duty Black Ops III: Zombies Chronicles - przyjemna sentymentalna wycieczka
Grałem w Farpoint... i nowy kontroler do PS VR jest niesamowity
Prey – cudowne dziecko Bioshocka, System Shocka i Half-Life’a
Wersja demonstracyjna trzeciej części kosmicznej opery od Bioware jest już od kilku dni dostępna, a w sieci rozgorzała dyskusja – czy to nadal RPG, czy już tylko klon Gears of War? I dlaczego grafika jest taka sama jak w dwójce? To pewnie wina głupich konsol spowalniających rozwój gier! Po co komu multiplayer? Kiedyś gry były lepsze!
Postanowiłem to wszystko sprawdzić. Moje przemyślenia znajdziecie poniżej.
Kreatywność wydawców gier wideo nie zna granic – wypuszczają do sieci wirusowe spoty reklamowe, wciągają fanów w Alternative Reality Games, organizują flashmoby. Z okazji nadchodzącej dużymi krokami premiery trzeciej odsłony przygód komandora Sheparda marketingowcy z Electronic Arts postanowili przygotować coś niewiarygodnego.
Kulturze towarzyszy od zarania dziejów inspirując artystów. Jest jednym z najstarszych i najpopularniejszych tematów podejmowanych przez literaturę i sztukę. Pojawia się na deskach teatru. Rządzi na srebrnym ekranie. Dominuje w tekstach piosenek. Jak radzą z nią sobie twórcy obecnie najprężniej rozwijającej się gałęzi branży rozrywkowej?
Niniejszy wpis jest otwartą odpowiedzią na teksty redakcyjnego kolegi Matio.K dotyczące umowy ACTA i problemu piractwa w sieci. Zawiera zarówno bezpośrednie komentarze do treści obu notek, uzasadnienie dlaczego się z nimi nie zgadzam oraz mój własny pogląd na oba poruszone w nich tematy.
Przez ostatnie kilka tygodni rzadko się udzielałem na blogu, z powodu wyjątkowo obciążającego czasowo okresu zaliczeń i egzaminów na studiach. Śladowe ilości czasu wolnego przeznaczałem na „gaszenie pożarów”, czyli załatwianie zaległych i skandalicznie przekładanych spraw. Mimo to starałem się śledzić wydarzenia toczące się w polskim (i nie tylko) Internecie oraz na ulicach polskich miast. ACTA jest bowiem problemem, o którym trzeba dyskutować bez względu na to, jaki ma się stosunek do problemu piractwa komputerowego. Ta umowa oznacza dużo więcej, a próba zamknięcia jej tylko i wyłącznie wokół przysłowiowego Kowalskiego pobierającego MP3 z sieci to przejaw niebezpiecznej krótkowzroczności, żeby nie powiedzieć pospolitej ignorancji.