guy_fawkes

That Guy In The Mask

najnowszepolecanepopularne

Recenzja Sniper Elite V2, pogromcy Ghost Warriorów

Co mają wspólnego "Frankenstein" i CI Games? Recenzja Enemy Front

Rzecz o tym, jak to jest mieć węża w kieszeni - recenzja Metal Gear Solid: Portable Ops

Czy byłbyś łaskaw zakończyć historię Rapture i Columbii? - recenzja BioShock Infinite: Burial at Sea - Episode Two

Mocny zawodnik z tego Starkillera - recenzja Star Wars: The Force Unleashed [PSP]

Słowo w obronie remasterów

"W każdym stadzie znajdzie się czarna owca" - o hejterach wśród graczy

Chyba nikogo nie zaskoczę stwierdzeniem, że Internet hejtem stoi. Jako medium dające pozory anonimowości wyciąga z wielu ludzi wszystko, co najgorsze, na co nie potrafiliby się zdobyć w rzeczywistym świecie – czyli ksenofobię, rasizm, nietolerancyjność, a przede wszystkim nienawiść do każdego, kto ma inne poglądy albo po prostu jest szeroko znaną osobą i ten fakt umie wykorzystać. Niestety, szeregi hejterów zasila spore grono czarnych owiec z naszego kręgu, czyli graczy. Chciałbym, by to ostatnie słowo kojarzyło się wyłącznie pozytywnie, lecz najwyraźniej jest to niemożliwe – powszechny dostęp do tej formy rozrywki  w żaden sposób nie filtruje osobników o mocno rozchwianym ego. Przelanie na papier związanych z tym przemyśleń skatalizował atak na postaci propagujące akcję Gramytatywnie,  celującą w zebranie funduszy na chore dziecko, co jest ideą piękną, szczytną i godną pochwały. Polski internauta potrafi jednak nawet w ułożonej atom po atomie całości dostrzec gigantyczną dziurę… Lub źdźbło w cudzym oku, jak kto woli.

czytaj dalejguy_fawkes
26 listopada 2012 - 00:02

Agent 47 w opałach - recenzja Hitman: Kontrakty

guy_fawkes ocenia: Hitman: Contracts
70

Kojarzycie kliszowy odcinek ulubionego serialu, w którym bohater zostaje ranny/uwięziony w jakimś miejscu i w majakach/wspomnieniach wraca do minionych wydarzeń? Z pewnością i dam uciąć rękę lub nogę nekromorfa za to, że przynajmniej spora część z Was nie lubi takich epizodów, mocno hamujących postęp ogólnej fabuły. A Hitman: Kontrakty jest właśnie czymś takim.

czytaj dalejguy_fawkes
22 listopada 2012 - 22:19

Łysek z pokładu IO Interactive - recenzja Hitman 2:Silent Assassin

guy_fawkes ocenia: Hitman 2: Silent Assassin
85

Gdy wokół gasną wszystkie światła, a krótkofalówki kolejnych strażników milkną wiesz, że w okolicy czai się Sam Fisher. W przypadku Agenta 47 nie znasz dnia, ani godziny – śmiertelny cios może nadejść w samo południe, pośród twoich zaufanych ochroniarzy z ręki wydawać by się mogło niegroźnego dostawcy kwiatów czy pacjenta. Jeśli masz szczęście i Hitman będzie miał ciężki dzień i ochotę na rozróbę jest szansa, że chociaż nie umrzesz bez rozgłosu. Gdy jednak zademonstruje swój morderczy kunszt, zanim ktokolwiek zauważy u ciebie brak tętna, po nim nie zostanie już żaden ślad. I wcale nie musi dostać kontraktu na twoją głowę – wystarczy, że podniesiesz rękę na jego przyjaciela.

czytaj dalejguy_fawkes
19 listopada 2012 - 01:01

Nie od tyłu, nie od przodka, nie od końca i nie od środka - jak grać?

Cyklicznie, niczym bumerang wraca do mnie pewna myśl: dobrze byłoby urodzić się na początku lat 70. ubiegłego stulecia i móc przez te wszystkie dekady aż do dziś obserwować rozwój gier – od Ponga przez hity z Commodore 64 i reszty 8-bitowych platform po współczesne komputery oraz konsole. Nie doświadczyłem atmosfery czasów, kiedy automaty z Pac-Manem ginęły wśród tłumu chętnych do gry, a do reklam ZX Spectrum wzdychał niejeden fan elektronicznej rozrywki. Tutaj oczywiście dodatkowy czynnik stanowi historia naszego kraju – poprzedni ustrój całkiem skutecznie blokował Polakom dostęp do zachodnich wynalazków, a w uprzywilejowanej sytuacji byli ci, których krewni pracowali za granicą – w związku z tym nawet gdybym liczył sobie te blisko 20 wiosen więcej nie jest wcale pewne, że wyszłoby mi to na dobre. W każdym razie przyszedłszy na świat niedługo przed wielką transformacją i tak mam sporo do nadrobienia w kwestii gier, także znacznie bliższych aktualnej dacie w kalendarzu. I tutaj rodzi się pewien dylemat, związany z liczącymi sobie często wiele odsłon seriami. Nagle pojawia się na rynku kolejna część, któraś już z kolei i jeśli do tej pory nie poznało się poprzedników, wielu graczy zadaje sobie pytanie, czy je nadrobić. A może tego zaniechać? Rozważmy, co się wiąże z oboma podejściami.


czytaj dalejguy_fawkes
16 listopada 2012 - 23:55

Obiecanki cacanki, a głupiemu radość - recenzja Primal Carnage

guy_fawkes ocenia: Primal Carnage
55

Dawno nie obcowałem z grą, która co rusz zapalała w moim umyśle lampkę: „to dałoby się zrobić lepiej. I jeszcze to. I tamto też”. Po wściubieniu nosa w każdy aspekt Primal Carnage w wyobraźni jarzyła mi się już cała choinka pomysłów. I nie chodzi tylko o samą krytykę, lecz natychmiastowe pojawianie się rad, jak dany szkopuł naprawić. Najwyraźniej właśnie kogoś takiego zabrakło w zespole developerskim, albowiem samo hasło „hajda zrobimy grę o ludziach walczących z dinozaurami” nie wystarczy, by stworzyć dopracowaną produkcję.

czytaj dalejguy_fawkes
13 listopada 2012 - 21:30

Tanie serie #1: CD Projekt

Nie ma się co czarować – w większości przypadków na całym świecie gracze borykają się z ograniczonym budżetem. Newsy i zapowiedzi nieubłaganie wydłużają listę zakupów i choć chciałoby się spróbować wszystkiego, jest po prostu niemożliwe, przynajmniej nie od razu. Koło ratunkowe rzucają tutaj wydawcy, oferując tzw. tanie serie, gdzie za cenę z reguły wyraźnie niższą od premierowej można dostać hit sprzed kilku-kilkunastu miesięcy bądź starszy, za to wcale nie mniej grywalny. Widać tutaj doskonale praktyczne wykorzystanie porzekadła „wilk syty i owca cała” – serca gracza rośnie, albowiem zaoszczędził garść miedziaków, zaś wydawca ma profit, bo wypycha tytuły drugiej świeżości z magazynów i jeszcze na nich zarabia.

czytaj dalejguy_fawkes
9 listopada 2012 - 13:45

Satysfakcja rosnąca skokowo - recenzja Giana Sisters: Twisted Dreams

guy_fawkes ocenia: Giana Sisters: Twisted Dreams
85

W growej części swojego żywota pokonałem już dziesiątki bossów – od korpulentnych, niepozornych, acz potężnych szefuńciów po bestie z głowami w chmurach. Tylko nieliczni z nich mocno zaleźli mi za skórę, zaś wyraźnie dała się zauważyć pewna tendencja - im nowsza gra, tym rzekomo najtwardsze badassy padały szybciej. Wyjątek to oczywiście Dark Souls, a konkretnie potyczka z dwoma panami, do której podchodziłem wiele razy. To jednak nic przy setce zgonów, jaką zanotowałem przy ostatnim bossie w Giana Sisters: Twisted Dreams. A to przecież słodka platformówka, a nie mroczny action RPG ze śmiercią wpisaną w rodowód…

czytaj dalejguy_fawkes
6 listopada 2012 - 19:55