Imperialista

Powiedzmy więcej

najnowszepolecanepopularne

Z urną w Bieszczady - recenzja gry Far Cry 4

Assassin's Creed Unity: Notre Dame Edition - zaglądamy do środka!

Publisher’s Creed – czyli jak wykorzystać embargo, by zrobić klienta na szaro

"Przytrzymaj X, żeby złożyć hołd" - nowe Call of Duty nie obyło się bez kontrowersji

Apple iPad Air 2 - kompleksowa recenzja

The Last of Us: Left Behind – o dodatku, który przypomina dlaczego warto grać

Assassin’s Creed 4: Black Flag z perspektywy osoby, która serii nie cierpi

Assassin’s Creed to dla mnie seria wyjątkowo pechowa. Do zapowiedzi pierwszej części podchodziłem z wypiekami na twarzy, szybko ostudzonymi przez monotonny gameplay i nieskalane myślą spojrzenie Desmonda Milesa. Kolejne podejścia do serii kończyły się równie boleśnie – gra przypominała na każdym kroku, że jest produkcją jednej sztuczki i bieganie po dachach po to, by wysłuchiwać infantylnych dialogów zwiastujących kolejną z rzędu podobną do siebie misję było mocno odpychające. Do trójki podszedłem dopiero, gdy ta zjawiła się w usłudze PlayStation Plus, by po raz kolejny poczuć na własnej skórze, co to znaczy „czas stracony”. Targana problemami technicznymi i napędzania historią bodaj najbardziej bezpłciowego bohatera gier wideo ostatniej dekady odsłona zebrała – o ironio – wyjątkowo dobre oceny od branżowej prasy. W tej niemałej katastrofie jeden element udał się jednak po mistrzowsku – gdy tylko odblokowywały się kolejne misje morskie, wykonywałem je z miejsca. Zapowiedź kolejnej gry serii w klimatach pirackich wywołała mieszane uczucia. Mieliśmy szansę dostać rewelacyjną grę piracką, ale mój Boże – to wciąż byłby Assassin’s Creed. Cóż, w moim rankingu – najlepszy Assassin’s Creed w historii.

czytaj dalejImperialista
31 października 2013 - 12:30

Słodko-gorzki powrót do Arkham – pierwsze wrażenia z gry Batman: Arkham Origins

Po nowym Batmanie nie należało spodziewać się rewolucji. Nikt jej poza tym nie obiecywał – materiały promocyjne były bliźniaczo podobne do tych z poprzedniej odsłony, a kilka z zapowiadanych nowości każdy nieco bardziej doświadczony gracz z miejsca sklasyfikował jako ciekawostki. Nie mniej jednak były przynajmniej dwa powody, by na Arkham City spoglądać z zaciekawieniem – raz, że za produkcję prequela nie odpowiadało zasłużone Rocksteady a dwa, że bazą gry miała być jedna z najlepszych (o ile nie najlepsza) gier akcji mijającej generacji. Zepsucie trylogii na finiszu byłoby niemałą katastrofą. Całe szczęście niczego nie sknocono. Pytanie tylko, czy formuła poznana w Arkham City wytrzymała próbę czasu?

czytaj dalejImperialista
26 października 2013 - 20:39

Przeciwnicy, których było ci żal

Znane jest Wam to uczucie, gdy z jakiegoś względu radość powodowana wypracowanym zwycięstwem nad przeciwnikiem jest tłumiona przez namiastkę czegoś, co przypomina współczucie? 

Zabijanie jest jednym z tych elementów, które w grach od lat smakują tak samo dobrze. Zmieniają się co prawda sposoby, konwencje, mechanizmy, ale samo mordowanie wciąż pozostaje głównym zajęciem w większości współczesnych produkcji. Nie dziwię się zatem, że coraz trudniejsze staje się wykreowanie przeciwników niestandardowych, zwłaszcza że duża część twórców się nawet o to nie stara. Przypatrzymy się dzisiaj kilku przykładom oponentów, którzy potrafili w graczu wzbudzić na tyle różne uczucia, że samej ich eksterminacji nie towarzyszyła już tylko czysta radocha. 

Uwaga: tekst zawiera spoiler z gry Batman: Arkham City!

czytaj dalejImperialista
19 października 2013 - 19:21

Recenzja Beyond: Two Souls – metafizyczna wydmuszka

Imperialista ocenia: Beyond: Two Souls
45

Wierzyłem w Beyond. Mocno wierzyłem w Davida Cage'a, który chociaż momentami w swych wystąpieniach mocno odpływał, był w stanie zainteresować swą wizją powiększające się grono ludzi, którzy Quantic Dream bezgranicznie zaufali. Już podczas prezentacji misji w Somalii na tytuł spoglądałem z pewną dozą podejrzliwości, a po zapoznaniu się z wersją demonstracyjną napisałem "Nie mam wątpliwości, że Beyond: Two Souls będzie wspaniałą opowieścią, emocjonalnym majstersztykiem i filmowym przeżyciem. Jeśli jednak demo miało stanowić reprezentację gry – mnie nie kupiło." Ekspresja ślepej wiary w pierwszym zdaniu była ogromnym błędem. Beyond nie dość, że cierpi na kryzys tożsamości, to jest jednocześnie produkcją przeciętną w niemalże każdym aspekcie, którego się podejmuje.

czytaj dalejImperialista
11 października 2013 - 18:47