To nie żart! Twórcy szalonej serii filmów akcji rozważają dodanie zmarłego aktora w jednej z nadchodzących części. Wiele wskazuje na to, że Brian O'Conner powróci na wielki ekran…
Wszyscy pamiętamy tragedię z 2013 roku, czyli nieszczęśliwy wypadek samochodowy Paula Walkera. Stało się to, gdy aktor gościł na wystawie samochodowej w Santa Clarita. Była to impreza charytatywna, podczas której zbierano pieniądze dla poszkodowanych przez tajfun na Filipinach. Walker i jego partner biznesowym na miejscu kierowcy, jechali z dużą prędkością nowym Porsche GT. Samochód wypadł z drogi i po silnym uderzeniu w drzewo stanął w płomieniach. Obaj mężczyźni zginęli na miejscu. Wszystko to miało miejsce w trakcie zdjęć do siódmej części Szybkich i Wściekłych.
Mimo tragedii i przerwania prac nad filmem twórcom udało się wznowić produkcję. Brakujące sceny Walkera zostały stworzone za pomocą efektów specjalnych oraz dzięki współpracy z braćmi zmarłego aktora. Co więcej, Brian O'Conner w ostatnich scenach przechodzi „na emeryturę” i dostaje piękne pożegnanie, które wycisnęło łzy wielu fanom serii. Wszystkim wydawało się, że bohater już nigdy nie powróci. Cóż, okazuje się, że nie jest to jednak tak oczywiste.
Caleb Walker, brat Paula Walkera, w wywiadzie dla Entertainment Tonight powiedział, że jest szansa na powrót Briana. Okazuje się, że Caleb miał długą rozmowę z Vinem Dieselem na ten temat i został poproszony o „błogosławieństwo” nowego pomysłu. Wszystko miałoby być zrobione z odpowiednim szacunkiem dla zmarłego aktora i jego rodziny. Twórcy chcą pokazać fanom, że Brian żyje i ciągle gdzieś tam jest.
Na ten moment nie wiadomo, kiedy miałby to tego dojść. Aktualnie trwają pracę nad ósmą częścią, która zadebiutuje w kwietniu przyszłego roku, ale w planach są jeszcze dwie kolejne. Osobiście uważam, że zakończenie „siódemki” było idealne i kolejne „wskrzeszenie” aktora będzie zupełnie niepotrzebne, żeby nie powiedzieć żenujące. Chyba twórcom kończą się pomysły na marketing i nie wiedzą, w którą stronę przegiąć tym razem.