Chcecie poznać nowego wykonawcę? To zapraszam. Losers są brytyjską ekipą, która wskoczyła na mój radar jakiś czas temu przy okazji albumu And So We Shall Never Part (sprawdźcie, niezłe). Podobno to, co grają, przypięło im łatkę "electro rockers". Muzyczne gatunki są płynne, przenikają przez siebie, więc nie będę dywagował, czy faktycznie jest to najlepsze określenie. Na pewno musicie wiedzieć, że panowie używają całej masy elektroniki i syntezatorów, perkusja bywa prawdziwa, ale bywa też sztuczna, a eksplozje cyfrowego basu towarzyszą gitarowemu jazgotowi. Nowy album ekipy to świeżutkie wydawnictwo How To Ruin Other People's Futures, które niniejszym zaczynam Wam polecać.
Płytka została po części sfinansowana dzięki fanom - How To Ruin Other People's Futures powstawało we współpracy z serwisem Pledge Music i znowu (poprzedni album powstał tak samo) akcja zakończyła się sukcesem. Efektem końcowym jest 10 utworów, które twórcy określają mianem "najbardziej ponurej, agresywnej i intensywnej" w swojej karierze. Chcecie sprawdzić, co to znaczy?
I Never Got To Say Goodbye otwiera album w sposób nastrojowy, instrumentalny i filmowy. Trwający ponad 7 minut wstęp to kolekcja sytnezatorowych pasaży, do których dołącza delikatny wokal. Wszystko harmonijnie trwa przez 4 minuty, po czym utwór budzi się do życia, wchodzą bębny i jęczące w tle gitary, a na sam koniec dostajemy piękną, pulsującą, rozśpiewaną kulminację. To tak na przywitanie, bo zaraz potem wjeżdża piła. Chainsaw nie ostrzega, tylko atakuje chropowatym gitarowym motywem, angażuje wściekły klawisz, dziarski perkusyjny rytm, po czym wrzuca to do piekielnego miksera. Słuchać głośno, nóżka sama chodzi! Propozycja numer trzy to singlowy This Is a War łączący spokojną estetykę numeru otwierającego ze zdecydowanym pulsem Chainsaw - nadaje się do promowania albumu, ale nie traćcie nadziei, koneserzy kwasowych, syntetycznych rytmów. Tzw. breakdown w połowie tej pieśni jest dla Was!
To powyższe to zaledwie 30% albumu, a już jest piekielnie rajcujące i różnorodne. Dalej, oczywiście, nadal jest ciekawie. Losers w udany sposób łączą przetworzone przez 14 macintoshy gitary, żywa perkusję i dominujące klawiszowe motywy (The Not); schodzą w niskie, basowe rejestry (Car Crash) albo udowadniają, że potrafią ładnie balladować (Exit Plan). Cały HTROPF (śliczny skrót) to bardzo przyjemna podróż, wymagająca od słuchacza nieco uwagi. Wiele warstw nakłada się na siebie, w słuchawkach wyraźniej słychać rzeczy dziejące się w tle. Jest zaiste bombowo, panowie wiedzą kiedy przycisnąć, kiedy odpuścić, kiedy zbudować napięcie, a kiedy wrzucić do wora absolutnie wszystko, czym dysponują. No i jest jeszcze pożegnalny The Ruiner, najmocniej kojarzący się z Nine Inch Nails, nie tylko ze względu na tytuł. Nie chodzi tu o kopiowanie Reznora, ale sposób konstruowania utworu, będący pełną sinusoidą emocji i świetnym finałem.
Losers to naprawdę zdolna ekipa. Bawią się muzyką (a nawet jeśli teksty i wyśpiewane emocje leżą po ciemnej stronie księżyca, to czuć radość tworzenia) i na trzecim albumie prezentują się z najlepszej strony. Dla kogo jest How To Ruin Other People's Futures? Dla miłośników elektroniki pożenionej z rockiem. Dla fanów NIN, The Prodigy, Apollo 440, Massive Attack, pewnych odsłon Depeche Mode i wokalu kojarzącego się ze współczesną brytyjską muzyką gitarową. Czyli fajne to, naprawdę. Całość jest na Spotify, ale inne usługi pewnie też to mają.