O mądrych słowach inżyniera Mamonia i wojnie z bikini - Brucevsky - 11 listopada 2016

O mądrych słowach inżyniera Mamonia i wojnie z bikini

Większość z nas choć raz w dotychczasowym życiu słyszała słynne zdanie wypowiedziane przez inżyniera Mamonia. Bohater kultowego w wielu kręgach filmu „Rejs” mówi w nim co prawda o piosenkach, ale jego podejście można odnieść do dowolnego innego aspektu życia. Do gier także.

„Proszę pana, ja jestem umysł ścisły. Mnie się podobają melodie, które już raz słyszałem. Po prostu. No... To... Poprzez... No reminiscencję. No jakże może podobać mi się piosenka, którą pierwszy raz słyszę.”

Skąd mi to nagle przyszły takie wnioski? Do domu po latach przerwy zawitał PES z numerkiem 2017, a ja postanowiłem znowu zarzucić ideę nadrabiania zaległości i ogrywania premier, by poświęcić się budowaniu drużyny marzeń. Gdzie w tym wszystkim inżynier Mamoń? Fani sportówek, którzy w swoim życiu mieli okazję ogrywać zarówno Pro Evo, jak i odsłony serii FIFA, wiedzą na pewno, gdzie leży jedna z największych różnic w ichniejszych trybach kariery. Produkcja EA Sports stawia na realizm w kwestii bazy piłkarzy i w miarę upływu czasu za ochodzących na emeryturę gwiazdorów wrzuca fikcyjne nazwiska i postacie tylko z lekka podobne do dobrze znanych nam zawodników. PES idzie inną drogą i magluje bez końca dobrze znanych nam graczy. Po kilku sezonach w grze pojawiają się więc 16-letni Ibrahimović, Messi, Ronaldo, Lewandowski i inni tacy. Do tego można też włączyć sobie dostępność dawnych sław i napotkać na przykład Laurenta Blanca w składzie Villarreal lub Andrija Szewczenkę w Tottenhamie.

Nie pytajcie, co się stało Lewemu.

Kwestia gustu, które rozwiązanie jest lepsze. Do mnie przemawia koncept Konami, bo zwyczajnie bardziej chcę grać piłkarzami, których znam z prawdziwych boisk. Jak u inżyniera Mamonia, wolę stworzyć zespół z nastoletnimi Simone Pepe i Kaką, niż Giorgio Fidaccim i Coentrao Marafoną.

Wolałbym też mieć mniejszy ból głowy, gdy przychodzi do wybierania kolejnej produkcji z kupki wstydu. Liczba konwersji, remake’ów, remade’ów, edycji specjalnych, wersji z patchem i bez patcha, poszczególnych gier zaczyna mnie powoli przytłaczać. Na domiar złego sytuację coraz bardziej komplikuje cenzura. Mam wrażenie, że od pewnego czasu trwa krucjata przeciwko kostiumom kąpielowym. Spaczające umysły młodych Amerykanów i Europejczyków kuse stroje dla pań zostały wzięte na celownik i są systematycznie eliminowane. Jak nie kosztowało to życia zachodnią premierę Dead or Alive Xtreme 3, tak teraz podobnież wpłynie na pewne szczegóły konwersji Dragon Quest 8 na 3DS-a. Sensu i logiki w tym nie widzę od początku i nie zanosi się bym nagle zrozumiał działania cenzorów i wydawców, którzy zakrywają w grach staniki i majtki.

A co w Gralingradzie? Wiecie już, że PES2017 dołączył do dwóch innych molochów, które pożerają długie godziny. Tym samym muszę obecnie spróbować godzić ze sobą Valkyrię Profile 2: Silmeria, Football Managera 2016 i własnie hit Konami, co niestety negatywnie odbija się na planach ogrania wielu innych tytułów. Zadowoleni mogą być chyba jedynie czytelnicy moich karier w grach piłkarskich, bo lektury dla nich nie zabraknie przez najbliższe miesiące. ;) Tradycyjnie informacji o nowych wpisach szukajcie na profilu Gralingradu na Facebooku i Twitterze.

A jak wyglądają wasze drużyny w najnowszych odsłonach serii FIFA i PES?

Brucevsky
11 listopada 2016 - 10:37