Skyrim, niegdyś król gatunku RPG, powraca w lekko zremasterowanej wersji zatytułowanej Special Edition. Czy po pięciu latach od premiery, podczas których zdążył wyjść fenomenalny Wiedźmin 3: Dziki Gon, produkcja Bethesdy ma nadal rację bytu? Postanowiłem to sprawdzić i jestem bardzo przyjemnie zaskoczony - oprawa graficzna wygląda bardzo dobrze, a rozgrywka nie zestarzała się ani trochę!
Generacja odgrzewanych kotletów - tak można złośliwie podsumować żywot konsol PlayStation 4 i Xbox One. Mi jednak osobiście niespecjalnie to przeszkadza, ponieważ w poprzedniej generacji wyszło mnóstwo świetnych produkcji, które zdążyły się nieco zestarzeć ze względu na zacofanie technologiczne PS3 i X360. Najlepsze jest jednak to, że nowi gracze - a takich jest podobno wielu wśród nabywców PlayStation - mogą nadrobić fantastyczne tytuły. Zalicza się do nich niewątpliwie legenda gatunku RPG, czyli The Elder Scrolls V: Skyrim, który doczekał się teraz wydania nazwanego po prostu Special Edition.
Stary, ale jary
Remaster dostępny jest za darmo na PC (jeśli posiadamy wszystkie dodatki DLC do Skyrim) oraz na konsolach PlayStation 4 i Xbox One. W przypadku komputerów, gra potrafi już od lat zachwycać graficznie za pomocą różnorakich modyfikacji tworzonych przez fanów. Wymagają one wprawdzie często naprawdę potężnych komputerów u graczy, jednak oferują fenomenalną wręcz oprawę graficzną. W porównaniu z największymi modami grafika w Special Edition wygląda trochę skromniej, ale nadal potrafi urzekać pięknym krajobrazem.
Co ciekawe, na początku moje wrażenia nie były najlepsze. Gra przywitała mnie bowiem ostrymi teksturami i rozdzielczością full HD, co bardzo kontrastowało z nieco archaicznymi, “klockowatymi” modelami postaci. Rok temu narzekano, że Fallout 4 wygląda jak gra z poprzedniej generacji - to nieprawda, a by to zauważyć, najłatwiej porównać modele postaci ze Skyrim. Gdy jednak opuściłem ponurą, szarawą lokację startową, okazało się, że Special Edition zostało bardzo konkretnie dopieszczone pod względem graficznym. Zagęszczono roślinność, usprawniono efekty świetlne, a płynąca woda nie tylko lepiej wygląda, ale też realistycznie rozbryzguje się o różnorakie przeszkody. Chociaż z pozoru szału nie ma, Skyrim potrafi urzec klimatycznymi detalami. To ważne, bo najważniejszy aspekt, czyli rozgrywka, nie zestarzał się ani trochę
Żeby wyruszyć w drogę, musisz zabrać Jarosława Boberka
Dzięki remasterowi, po raz pierwszy Skyrim jest dostępny na konsolach w pełnej, polskiej wersji językowej. Zdania na temat tej polonizacji były trochę podzielone, jednak z perspektywy czasu muszę przyznać, że wypadła naprawdę przyzwoicie. Cieszy zaangażowanie legendarnego Piotra Fronczewskiego i plejady innych, cenionych aktorów. Większość z nich podłożyło jednak głos pod więcej niż jedną postać, co psuje czasami odrobinę klimat. Grając w Special Edition można się zabawiać w liczenie ile razy natrafiamy na głos Jarosława Boberka - swoją drogą, aktor naprawdę umie modulować i wcielać się w ludzi w różnym wieku.
Warto dodać, że spolszczenie dotyczy też zawartości DLC, a pamiętam że na PC po premierze bywały z tym problemy. Poza wszystkimi dodatkami, Special Edition oferuje też na konsolach dostęp do modyfikacji. Są tu jednak cztery drobne problemy. Pierwszy to konieczność zarejestrowania się na stronach Bethesdy, co jest bardzo niewygodne z poziomu przeglądarki w konsoli, więc lepiej zrobić to przez komputer. Drugi, to fakt ograniczenia dostępnej pamięci na mody - na PS4 możemy załadować maksymalnie 800 MB, a na Xboxie One 2 GB. Ponadto, włączenie modów równa się z zablokowaniem dla danego Save’a możliwości zdobywania Achievementów i Trofeów - to akurat dość zrozumiałe ze względu na potencjalnych cheaterów.Czwarty i największy problem to fakt, że na konsolach mody mogą się składać wyłącznie z podstawowych assetów gry. Niestety, konsolowcy mogą więc pomarzyć o wszystkich “sexy” modach ze skąpo ubranymi towarzyszkami. Za to możemy jednak podziękować nie Bethesdzie, a producentom sprzętu, zwłaszcza Sony które podchodzi do sprawy bardzo restrykcyjnie.
Po 5 latach nadal rządzi
Mówiąc szczerze jestem zaskoczony, że po tylu latach Skyrim nadal trzyma się tak dobrze. Rozgrywka nie odbiega w żadnym względzie od branżowych standardów i potrafi bezgranicznie wciągnąć, jak w 2011 roku.To gra przyjemna i przystępna, oferująca mnóstwo ekscytującej zawartości i poczucie relaksacyjnej wręcz atmosfery. To zabawne, ale zwiedzanie ponurych jaskiń, siedząc w domu pod kocem, gdy za oknem hula wiatr, nie jest tak przyjemne w żadnej innej grze RPG, jak zwłaszcza w Skyrim. Może wynika to ze wszystkich mechanizmów zbieractwa i tworzenia przedmiotów oraz zarządzania posiadanymi domostwami, co powouje, że produkcja Bethesdy to czasem trochę “erpegowe simsy”. Oczywiście nie w takim stopniu jak Fallout 4.
Jak wypada natomiast Skyrim w porównaniu z Wiedźminem? Chociaż przygody Geralta bardzo podniosły poprzeczkę, zwłaszcza pod względem narracji, The Elder Scrolls V nadal daje radę. Co więcej, powracając do tego tytułu mogłem dopiero zauważyć na ile stanowił inspirację dla ekipy z CD Projekt RED. Te dwie gry to bardzo różne podejście do gatunku RPG i zarazem naprawdę fantastyczne produkcje. Dlatego nie odważyłbym się na gdybanie, która z nich jest lepsza.
Jeśli nie mieliście jeszcze okazji zagrać w Skyrim to jesteście szczęściarzami. Chwytajcie Special Edition i weźcie udział w wirtualnej przygodzie życia. Jeśli jednak, tak jak ja, byliście w ośnieżonej krainie 5 lat temu, rozważcie powrót. Okazało się, że jest on zadziwiająco przyjemny.
Grę testowałem w wersji na PlayStation 4