Niezwykła broń #9 RAH-66 Comanche - śmigłowiec który zniknął nie tylko z radarów - DM - 16 kwietnia 2017

Niezwykła broń #9 RAH-66 Comanche - śmigłowiec, który zniknął nie tylko z radarów

Na przełomie lat 80. i 90. amerykańskie siły powietrzne zadziwiły opinię publiczną ujawnieniem dwóch niezwykłych maszyn o zmniejszonej wykrywalności przez radary. Bombowiec B-2 Spirit oraz myśliwiec bombardujący F-117 Nighthawk wyglądem przypominały bardziej UFO, niż tradycyjne samoloty. Wkrótce dołączyć miała do nich kolejna maszyna o równie dziwnych i futurystycznych kształtach - śmigłowiec RAH-66 Comanche. Helikopter szybko stał się inspiracją dla twórców gier w królującym wtedy gatunku symulatorów, jednak armia USA patrzyła na niego coraz bardziej sceptycznie. Co tak właściwie stało się z Comanchem?

Historia Comanche’a sięga roku 1982, kiedy to ogłoszono program LHX - Light Helicopter Experimental, mający zastąpić znane z wojny wietnamskiej szturmowe AH-1 Cobra, zwiadowcze OH-58 Kiowa i OH-6 Cayuse. W ciągu kolejnych sześciu lat pojawił się znakomity następca samej Cobry - AH-64 Apache - a kryteria wymagań zmieniono, stawiając na maszynę głównie do zwiadu. Konkurs wygrał projekt połączonych firm Sikrosky i Boeing, które dostały zielone światło na budowę prototypu. Tak narodził się RAH-66 Comanche.

Wbrew temu, co próbują przekazać nam liczne gry komputerowe z Comanchem - nie miał to być śmigłowiec szturmowy jak Apache, a zwiadowczy, o czym świadczy R w oznaczeniu, czyli Reconnaissance and Attack Helicopter. Jego głównym zadaniem miało być wyszukiwanie i oznaczanie celów dla Apachów za pomocą niezwykle zaawansowanej elektroniki, a przenoszone na składanych pylonach rakiety Hellfire i Stinger miały oferować  wsparcie ogniowe jedynie w wyjątkowych sytuacjach.

Każda forma ataku zdradzała bowiem jego pozycję na radarze, którą starano się zredukować na kilka sposobów - od wyjątkowego kształtu, po materiały kadłuba absorbujące fale radarowe, co pozwalało na 360 razy większą skuteczność w odbiciu fal, niż u Apache’a. Silniki Comanche’a były też wyraźnie cichsze, niż u innych śmigłowców.

25 maja 1995 roku pierwszy prototyp RAH-66 Comanche ujrzał światło dzienne, ale dziewiczy lot odbył się dopiero w styczniu 1996 roku przez liczne problemy z konstrukcją. Drugi prototyp pojawił się pod koniec marca 1999 roku. Armia w tym czasie planowała zakup 1200 śmigłowców, z pierwszymi dostawami od 2006, jednak w 2002 roku zredukowała swoje potrzeby do 650 sztuk. Dwa lata później, po wydaniu około 7 miliardów dolarów, program zamknięto całkowicie, spisując Comanche’a na straty. Oba prototypy wylądowały w muzeum lotnictwa w Alabamie. Czym futurystyczny śmigłowiec podpadł decydentom z Waszyngtonu?

USA boleśnie odczuło stratę tylko jednego F-117...

Powodów było kilka. Po pierwsze zmieniła się sytuacja geopolityczna. Comanche narodził się w jeszcze czasach Zimnej Wojny, ale po roku 1991 zapotrzebowanie na ogromne ilości “niewidzialnych” śmigłowców przestało mieć sens. Doświadczenia na wojnie w Jugosławii i dość bolesna wizerunkowo utrata myśliwca F-117, który został tam zestrzelony rosyjską rakietą oznaczały, że konstrukcja Comanche’a musiała przejść ogromne modyfikacje kosztem kolejnych miliardów dolarów, by zapewnić mu przetrwanie na zmieniającym się polu walki.

...i nie chodziło tu wcale o koszty maszyny.

Wreszcie, w armii coraz bardziej znaczącą rolę zaczynały odgrywać coraz doskonalsze drony. Dużo tańsze, bezzałogowe maszyny pozwalały na szybki i precyzyjny rekonesans, nie ryzykując ani przez chwilę życia pilota czy dwuosobowej załogi. Zaoszczędzone pieniądze (około 14 miliardów dolarów) postanowiono przeznaczyć właśnie na rozwój dronów oraz modernizację istniejącej floty Apachów oraz Kiowa Warrior.

Bell ARH-70 Arapaho podzielił los Comanche'a

Pech nie opuszczał jednak tej kategorii statków powietrznych. Bazujący na zmodernizowanym OH-58 Kiowa i Bellu 407 śmigłowiec oznaczony jako ARH-70 Arapaho (Armed Reconnaissance Helicopter) również nie doczekał się fazy produkcji i został porzucony w 2008 roku.

Comanche jako mod do gry Grand Theft Auto V

RAH-66 Comanche nie został dobrze przyjęty w armii USA, ale tego samego nie można powiedzieć o producentach gier, dla których śmigłowiec stał się atrakcyjnym obiektem w niesłychanie popularnym gatunku symulatorów, i to na długo przed powstaniem pierwszego prototypu. Warto zerknąć na obrazki, by przekonać się jak różnie interpretowano przeróżne "przecieki" na temat śmigłowca. We wczesnych tytułach figuruje on np. jako AH-66, czyli Attack Helicopter lub posiada zamontowane na stałe pylony po bokach kadłuba.

LHX Attack Chopper
Chyba pierwszą grą ze śmigłowcem przyszłości - choć jeszcze nie do końca z Comanchem - był LHX Attack Chopper od Electronic Arts w 1990 roku. Oprócz niego grywalne były również modele Apache’a, Black Hawka oraz innego prototypu w tamtym czasie - samolotu Osprey V-22. Symulatory od EA nie miały wtedy tak dobrej renomy, jak te od MicroProse i LHX krytykowany był za dość kiepski model lotu. W prostej wektorowej grafice z trudem można było rozpoznać kształty późniejszego RAH-66 Comanche.

Gunship 2000
Rok później wspomniane MicroProse wydało Gunshipa 2000 - dla wielu absolutny wzór symulatora śmigłowca na długie lata. Przepiękna grafika w 256 kolorach, bogaty w detale teren oraz kilka maszyn do wyboru! Oprócz szturmowych AH-1 Cobra, AH-64 Apache do dyspozycji były także transportowe UH-60 Black Hawk, zwiadowczy OH-58 Kiowa Warrior, MD-530 Little Bird, a typ misji zmieniał się w zależności od wybranego śmigłowca. Po awansie na wyższą rangę odblokowywaliśmy dwa kolejne helikoptery: AH-64 Apache Longbow oraz naszego bohatera RAH-66 Comanche.

Gra cechowała się typowym dla MicroProse idealnym wyważeniem pomiędzy przystępną, wciągającą grą akcji, a realistycznym symulatorem. Uproszczoną awionikę kontrolowało się pojedynczymi klawiszami, ale misje wymagały planowania, często uzupełniania paliwa oraz amunicji czy lawirowania nisko nad ziemią, by uniknąć wykrycia. Później zyskiwaliśmy również możliwość dowodzenia grupą śmigłowców, a nieliniowa kampania przybliżająca nas do zwycięstwa wraz z wygrywanymi misjami i oddalająca sukces przy pojedynczych porażkach zapewniała zabawę na bardzo długi czas. Choć Comanche był tam trochę w cieniu Apache’a i innych śmigłowców, to nie da się ukryć, że każda kolejna gra była oceniana właśnie przez pryzmat Gunshipa 2000.

Comanche: Maximum Overkill
Tak właśnie było rok później - w 1992, gdy świat ujrzał grę Comanche: Maximum Overkill od studia Novalogic, a pecety zapłakały chyba pierwszym, tak wyraźnym lamentem o brak mocy obliczeniowej. Comanche oprócz mocnego procesora 386, a najlepiej 486, wymagał również 4MB pamięci RAM do odpalenia, kiedy standardem dla większości tytułów był zaledwie 1MB. To trochę tak, jakby dziś nagle ukazała się gra wymagająca minimum 32GB! W zamian za to oferował rewolucyjnie wyglądającą grafikę terenu opartą na fraktalach. Pustynne kaniony i wąwozy oraz górskie szczyty po raz pierwszy wyglądały tak jak powinny, a nie jak stożki na płaskim stole.

Jeszcze przed premierą, gdy w prasie pojawiły się screenshoty, gracze oniemieli z zachwytu, tylko po to, by później wydać jęk zawodu. Ówczesny hype przypominał trochę obecne przeboje z The Division czy Battlefrontem - wspaniałe, obiecujące zapowiedzi kontra rozczarowująca zawartość finalnego produktu. Comanche nie zawiódł jednak swoimi ogromnymi wymaganiami sprzętowymi, a tym, że okazał się prostą, zręcznościową strzelaniną.  Wciśnij start, leć parę sekund, postrzelaj, koniec poziomu. Społeczność oczekiwała czegoś w rodzaju Gunshipa 2000 z powalającą grafiką, złożonego symulatora, a dostała “konsolową” nawalankę do obsługi dwoma klawiszami. Kiedy jednak przełknęło się już gorzką pigułkę i zaakceptowało czym Comanche: Maximum Overkill nie jest, a czym jest, gra okazywała się naprawdę dobra i wciągająca. Tutaj upajało już same latanie pomiędzy wzgórzami i korytami rzek.

Comanche 3

Magazyn Computer Gaming World pokusił się o recenzję w wykonaniu autentycznego pilota AH-64 Apache, który stwierdził, że symulator na potrzeby armii nie dysponuje tak dobrą grafiką i tylko w Comanche’u od Novalogic można poczuć te emocje, jakie zapewnia szybki przelot nisko nad ziemią. Rok później nie był już taki łaskawy dla dysku z dodatkowymi kampaniami. Autorzy nie pokusili się bowiem o żadne zmiany w rozgrywce czy w modelu lotu - dodali jedynie kolejne misje w tych samych i innych sceneriach. Zwieńczeniem gry była wydana w 1994 roku edycja CD wraz z wszystkimi dodatkami.

Comanche 4

Novalogic eksploatowało serię aż do roku 2001 i Comanche’a 4, jednak żaden z tytułów ani wydawanych dodatków nie odniósł już takiego rozgłosu i znaczenia, jak pierwszy Maximum Overkill - gry, która wymagała 4MB RAMu i na 3? dyskietkach oferowała grafikę o jakiej się wtedy nie śniło!

Słynny Gunship 2000 doczekał się godnego następcy w postaci gry od Electronic Arts Jane's AH-64D Longbow i jeszcze lepszej drugiej odsłony tego tytułu, ale prawowity następca, czyli Gunship! zawiódł wszystkich zręcznościowym modelem lotu oraz awioniką. W każdej z tych produkcji brakowało jednak Comanche’a.

Enemy Engaged: Comanche vs. Hokum
Gdy po roku 2000 świat gier powoli zapominał już o symulatorach lotu, studio Razorworks wydało Enemy Engaged: Comanche vs. Hokum - rozwinięcie swojej poprzedniej gry Enemy Engaged: Apache vs. Havoc. Gracze dostali w końcu Comanche’a nie w formie prostej strzelanki, a jako wymagającego flight-sima z dynamiczną kampanią. Gra miała naprawdę świetnie wyglądające, pełne detali modele wojskowych machin - od czołgów po okręty, na mapie toczyła się prawdziwa wojna na ogromną skalę, a my byliśmy tylko małym trybikiem za sterami śmigłowca.

Havoc to NATOwska nazwa rosyjskiego śmigłowca Mi-28, a Hokum to oznaczenie również rosyjskiej maszyny Ka-52.

Stareńki Enemy Engaged po modyfikacjach nie wygląda źle.

Dodatkowo każdy kto posiadał wcześniejszy Apache vs. Havoc mógł połączyć obie gry, dysponując czterema maszynami do wyboru. EE: Comanche vs. Hokum był jednym z ostatnich świetnych symulatorów  tamtych czasów i dzięki takiemu braku konkurencji ma się dobrze nawet dziś.

W 2003 roku udostępniono kod gry, co zaowocowało wysypem przeróżnych modyfikacji, a ostania aktualizacja stworzona przez społeczność ukazała się w 2016 roku! W 2007 roku wydano grę pod tytułem Enemy Engaged 2, jednak ta okazała się starą wersją wraz z dodaną jedynie paczką najlepszych modów i poprawek graficznych stworzonych przez fanów.

Jungle Strike
RAH-66 Comanche pojawił się również w izometrycznej strzelance Jungle Strike. Warto zauważyć, że tak jak w przypadku Enemy Engaged, gdzie Comanche jakby naturalnie przejmował pałeczkę po śmigłowcu Apache, tak i tu mieliśmy do czynienia z podobną aktualizacją. W wcześniejszej odsłonie Desert Strike kierowaliśmy bowiem właśnie Apachem nad terenami wokół Zatoki Perskiej. Groźnie wyglądający, futurystyczny Comanche jakoś nie przemawiał do twórców gier jako helikopter rozpoznawczy.

RAH-66 Comanche zniknął w tym samym czasie w świecie rzeczywistym, jak i ze świata gier - wraz ze śmiercią gatunku symulatorów. W tym pierwszym był przedmiotem testowych lotów i finansowych oraz strategicznych analiz w Pentagonie. W wirtualnej rzeczywistości zmusił nas rozbudowy pamięci RAM, do zaakceptowania faktu, że nowa gra wcale nie musi być taką, jaką oczekujemy. 


Armia USA koniec końców wróciła do eksperymentów ze śmigłowcami niewidzialnymi dla radarów i potajemnie nawet ich używa, o czym przekonaliśmy się oglądając wrak zniszczonego Ghost Hawka w posiadłości Bin Ladena. Twórcy gier natomiast prawdopodobnie zapomnieli na dobre o trochę bardziej wymagających strzelaninach, pełnych wojskowego żargonu i technicznych zawiłości. Czy naprawdę wszystkich odrzuciłoby, gdyby na ogromnej sandboksowej mapie nie szukało się 300 piórek i 100 listów, tylko wyrzutni rakiet SAM do namierzenia laserem na ekranie MFD i zniszczenia pociskiem Hellfire..?

DM
16 kwietnia 2017 - 23:43