Recenzja Renegade Ops: Coldstrike DLC – krótka zadyma w górach - Brucevsky - 21 kwietnia 2017

Recenzja Renegade Ops: Coldstrike DLC – krótka zadyma w górach

Coldstrike jest pierwszym DLC do gry, który kupiłem w swojej długiej karierze gracza. Znakomita zabawa przy podstawowym Renegade Ops przekonała mnie, by zainwestować w dodatkowe misje i raz jeszcze uratować świat jako członek oddziału Bryanta. Czy było warto? Ocena obok może już sugerować Wam odpowiedź.

Tym razem bohaterscy kierowcy w swoich opancerzonych pojazdach stają naprzeciw tajemniczej kobiety, która planuje zamrozić cały świat. Wydaje się to logiczne – skoro nie wypalił plan Inferno, a żywioł ognia nie podołał zadaniu, to trzeba spróbować z lodem. Gracz trafia więc do śnieżnej krainy, gdzie czekają go trzy dwudziestominutowe misje, podczas których ratuje cywili, zbiera dokumenty i oczywiście wysadza wszystko wokół. To właśnie największe rozczarowanie związane z dodatkiem, jest on krótki i stosunkowo mało obszerny. Jako przedłużenie zabawy owszem sprawdza się nieźle, ale niestety nie oferuje nic ponadto.

Studio Avalanche nie wymyślało tutaj koła na nowo, ba, nawet specjalnie nie kombinowało przy założeniach znanych z podstawki. Przygotowało nową scenerię, zmieniło skórki wrogich maszyn, dorzuciło kilka nowych typów oponentów i jednego bossa na koniec. Pozostawiło jednak bez zmian zakres zadań, niczym nowym nie zaskakując gracza. Są w Coldstrike momenty, gdy widać nowe rozwiązania zastosowane w projektach plansz, ale też długie fragmenty, w których razi kreacja poziomu na zasadzie copy-paste kolejnych dróg i baz. Gdyby tylko było trochę więcej takich momentów, jak przejazd po zamrożonym jeziorze, podczas którego trzeba lawirować pomiędzy rakietami i ratować się przed utonięciem, Coldstrike zasługiwałbym niemal na same pochwały. Kuleje też cała historia w tle. Już w oryginale stanowiła ona tylko pretekst do rozwałki, ale tutaj wydaje się, jakby dialogi i scenki przerywnikowe zostały napisane przez programistów, już po stworzeniu samych misji. Są krótkie, słabe, w ogóle nie budujące klimatu. Nawet mający robić wrażenie zwrot akcji w końcówce wywołuje tylko wzruszenie ramion, jest tak słabo zrealizowany.

Trochę narzekam, ale mimo wszystko spędziłem bardzo przyjemną godzinę, niszcząc kolejne cele, podziwiając ferie wybuchów i śmigając po śnieżnych szczytach i górskich przełęczach. Coldstrike to ta sama miodność, przyjemna dla oka oprawa graficzna i sycąca mechanika strzelania. Spragnionym demolki, którym podstawowa kampania Renegade Ops nie wystarczyła do zaspokojenia arcade’owego głodu, Coldstrike przychodzi z pomocą, choć to lek o krótkotrwałym działaniu. Przyzwoite, ale nie wywołujące burzy braw DLC.

Brucevsky
21 kwietnia 2017 - 22:04