Skazany na śmierć: Sequel (spoiler alert) - Staniu - 25 kwietnia 2017

Skazany na śmierć: Sequel (spoiler alert)

 

 

Prison Break, lub jak kto woli Skazany na śmierć, to serial z 2005 roku, który niewątpliwie odniósł ogromny sukces, zyskując rzeszę fanów na całym świecie. Ostatni, czwarty sezon zakończył się w 2010 roku i nic nie wskazywało na podjęcie próby kontynuacji. Dość istotną przyczyną mogła być śmierć głównego bohatera, Michaela Scoffielda. Ogromnym zaskoczeniem okazał się więc sezon 5, czyli sequel Skazanego, z premierą w 2017 roku.

Ale zaraz, chwileczkę... przecież czołowa postać nie żyje, na czym więc oprzeć fabułę? Cóż, do cudownych powrotów i zmartwychwstań zdążyliśmy się już przyzwyczaić, ale ten przypadek to coś zupełnie innego. Nie jest to serial sci-fi, lub fantasy. Nie istnieje tu magia, czy tajemnicze moce mogące uratować bohaterów przed nieuniknionym. Istnieje natomiast coś innego. Magia scenariusza. Naciąganego, ale jednak.

 

Jak pewnie pamiętacie, Scoffield był geniuszem i to właśnie genialny umysł Michaela stał się sposobem na przedłużenie serii. Do tego troszkę dziwnych, nielogicznych zdarzeń i bum – lecimy dalej. Do pierwszego odcinka piątego sezonu podchodziłem jak pies do jeża. Nie wiedziałem czego mam się spodziewać. Sentyment jednak przezwyciężył i zacząłem chłonąć minuty tego epizodu. Łezka zakręciła mi się w oku na widok kilku starych bohaterów i aktorów. Lincold Burrows, Fernando Sucre,  Sara Tancredi(za nią nieszczególnie tęskniłem) i wisienka na torcie, czyli Theodore „T-Bag” Bagwell. To oni rozpoczynają nową przygodę, bez obecności Michaela. Tego widzimy natomiast w drugim odcinku. Przyznaję, otoczka mroku i tajemniczości w jakiej został pokazany bardzo przypadła mi do gustu. Nie chcę za bardzo zdradzać fabuły i tłumaczyć jak go wskrzeszono, kto chce, ten sam sprawdzi.

 

Sam styl serialu pozostał raczej niezmieniony. Ruch kamery, dialogi, gra aktorów, to wszystko już widzieliśmy. W zasadzie nic mnie nie zaskoczyło, może oprócz kilku scenariuszowych absurdów. Losy bohaterów są na siłę ponaciągane tak, aby akurat pasowały do aktualnych wydarzeń. Akcja rozgrywa się w Jemenie. Konkretniej w Jemeńskim więzieniu (a jakże!), gdzie przetrzymywany jest Scoffield. A może nie Scoffield? No właśnie. Bo od teraz znany jest pod nazwiskiem Outis. Kaniel Outis – groźny terrorysta. Brzmi tajemniczo, prawda? Dla mnie owszem i to właśnie na ten haczyk dałem złapać się producentom piątego sezonu Prison Break.

 

Tyle słowem wstępu. Na pewno nabazgram coś jeszcze po obejrzeniu wszystkich odcinków, na które czekam cierpliwie, bo nieszczególnie spieszno mi do teego tytułu. Jednak z sentymentem nie wygram...

Staniu
25 kwietnia 2017 - 16:15