W co graliście w weekendy [i nie tylko] w 2017 roku? - squaresofter - 28 grudnia 2017

W co graliście w weekendy [i nie tylko] w 2017 roku?

Od kiedy prowadzę w co gracie ostatni weekend roku zawsze zostawiam sobie na blog podsumowujący cały mijający rok. Po swoim pierwszym wpisie na Gameplay.pl dotyczącym naszych ulubionych gier z 2017r. jeden z komentujących stwierdził, że gram tylko i wyłącznie w popularne gry. Dziś macie okazję sprawdzić jak bardzo się mylił. Zachęcam Was także do dzielenia się w komentarzach waszymi tegorocznymi dokonaniami związanymi z grami.

Zanim przejdę do pełnego podsumowania 2017r., w którym nie ograniczę się do gier wydanych tylko i wyłącznie w tym roku podzielę się playlistą z muzyką z prawie każdej ukończoną przeze mnie grą w ostatnich miesiącach. Do poniższej listy nie włączyłem jedynie utworów z dwóch gier, bo są zbyt słabe, żeby zaprzątać sobie nimi głowę. Nie każę Wam oczywiście słuchać całej tej muzyki, ale i tak zachęcam do sprawdzenia dostepnych utworów. Może znajdziecie coś ciekawego dla siebie? Mi się po prostu lepiej pisze, gdy słucham przy tym muzyki.

Czas na danie główne dzisiejszego bloga. Oto moja lista ukończonych gier w 2017r. Nie każdą z tych gier zacząłem ogrywać w tym roku. Jak zawsze liczy się jednak dla mnie dzień jej ukończenia, a jeśli wypadał on w tym roku, to muszę uwzględnić każdy taki tytuł. Celowo nie wymieniam gier, które ogrywałem a ich nie skończyłem i to nawet w sytuacji gdy spędziłem z nimi dziesiątki lub więcej niż sto godzin jak chociażby w przypadku The Legend of Zelda: Breath of the Wild lub Xenoblade Chronicles X. Gdybym uwzględnił w poniższej liście każdą ogrywana grę w odchodzącym roku, to byłaby ona ze dwa razy dłuższa.

  1. Tokyo Mirage Sessions #FE (WiiU)
  2. Castlevania (NES Mini)
  3. Resident Evil 3 (PSone) - ukończony 23 raz
  4. Clannad HD (PC)
  5. Ninja Gaiden: Black (Xbox) 
  6. God of War: Duch Sparty (PSP)
  7. Sonic The Hedgehog (PS3)
  8. Shin Megami Tensei: Devil Survivor (NDS)
  9. Super Mario 64 (N64)
  10. Sonic The Hedgehog 2 (PS3)
  11. Outrun 2 (Xbox)
  12. Ninja Gaiden: Dragon Sword (NDS)
  13. Sonic The Hedgehog 3 (PS3)
  14. Sonic Spinaball (PS3) - tylko grałem
  15. Shenmue (DC)
  16. Sonic 3D Flickies' Island (PS3)
  17. Rallisport Challenge (Xbox)
  18. Wiedźmin 3 + dodatki (PS4)
  19. Hatsune Miku: Project DIVA F 2nd (PS3) - 1.platyna
  20. Resident Evil 7 (PS4)
  21. Shin Megami Tensei: Digital Devil Saga (PS2)
  22. The Legend of Zelda: Ocarina of Time (N64)
  23. Sonic & Knuckles (PS3)
  24. Tip Top (PS3)
  25. Streets of Rage (PS3)
  26. Horizon Zero Dawn (PS4) - 2.platyna
  27. Uncharted 4 (PS4) - 3.platyna, 3 przejścia
  28. Uncharted 3 (PS3) - 4.platyna, 3 przejścia a 5 w sumie od kiedy trafił do PS Plus
  29. Nier: Automata (PS4) - 5.platyna
  30. Gradius (NES Mini)
  31. Splatoon (WiiU)
  32. Yoshi's Wooly World (WiiU)
  33. Persona 5 (PS4) - przeszedłem ją w 15 dni, nabijając przy tym 173 godz. na liczniku
  34. Super Mario Kart (SNES Mini)
  35. F-Zero (SNES Mini)
  36. Infamous: Last Light (PS4) - 6.platyna
  37. Streets of Rage 2 (PS3)
  38. Grim Fandango Remastered (PS4) - 7.platyna
  39. Sound Shapes (PS4) - 8.platyna
  40. Resident Evil HD (PS4) - 9.platyna, ukończony 6 razy w ciągu dziesięciu dni a w sumie 10 razy od kiedy trafił do PS Plus
  41. Until Dawn (PS4) - 10.platyna, drugie przejście
  42. Bloodborne (PS4) - 11.platyna, drugie przejście.
  43. Tales from the Borderlands (PS4) - 12.platyna (trudne to nie jest, bo wystarczy przejść grę)
  44. Journey (PS4)
  45. Hatsune Miku: Project DIVA Future Tone (PS4)
  46. Streets of Rage 3 (PS3)
  47. Golden Axe (PS3)
  48. Ico HD (PS3) - 13.platyna, którą zdobyłem z szacunku dla Fumito Uedy
  49. Golden Axe II (PS3)
  50. Steins;Gate (PS3) - 14.platyna, trzecie przejście
  51. Uncharted: Zaginione Dziedzictwo (PS4) - 15.platyna, dwa przejścia
  52. Rise of the Tomb Raider (PS4) - 16.platyna i zdobyte wszystkie 125 trofeów, dwa przejścia
  53. Golden Axe III (PS3)

Z powyższej listy można wyciągnąć kilka interesujących wniosków.

2017r. jest moim najlepszym rokiem, jeśli chodzi o liczbę ukończonych przeze mnie gier od kilku lat. Kiedyś potrafiłem skończyć ich nawet jeszcze więcej, ale miało to miejsce wtedy, gdy nie pisałem jeszcze blogów i nie zajmowałem się zdobywaniem plantyn na taką skalę jak teraz. W odchodzącym roku zdobyłem aż 16 platyn, co jest moim absolutnym życiowym rekordem. 14 z nich zdobyłem w 2 i pół miesiące, począwszy od 3 października do połowy grudnia i to w czasie gdy zaczęło mi się szkolenie zabierające mi sporo czasu. Było to możliwe, gdyż potrafiłem skupić się na tym co robię i przede wszystkim przestałem oglądać anime, które zajęło mi sporo czasu przez pierwsze 9 miesięcy tego roku. Było koło trzydziestu takich serii. Myślę nawet o napisaniu czegoś na ten temat, ale to rzecz na inną okazję. Na razie skupmy się na grach. 


W pierwszej części roku grałem w gry na prawie każdej posiadanej przeze mnie platformie. Bawiłem się z NESem i SNESem Mini, ogrywałem klasyki z Segi Mega Drive na PS3 i po lepszym ich poznaniu w końcu zrozumiałem, że to nie Dreamcast jest ich najlepszym sprzętem do gier niebieskich. Grałem na SMD jakieś dwudzieścia lat temu, ale spędziłem z nim wtedy zbyt mało czasu, aby dojść do takich wniosków. W 2017r. wyglądąło to zupełnie inaczej. Jest to dla mnie szokująca konkluzja, ale Sega dała wtedy ostro popalić SNESowi, skutecznie rozbijając monopol, który miało Nintendo. Co jak co, ale niebiescy potrafili walczyć z ich wielkim rywalem za pomocą ich własnej broni, czyli ogromną ilością tytułów ekskluzywnych niedostępnych u konkurencji.

2017r. był także rokiem, w którym mój ukochany Makaron wyzionął ducha po sześciu latach służby. Smuci mnie to niezmiernie, bo dla takich gier jak Shenmue, które przeszedłem kolejny raz w tym roku  raptem w 4 dni, warto mieć ostatnią konsolę Segi. Czuję się strasznie po tej stracie i jest dla mnie niepojęte, że ten sprzęt przestał działać, bo nie włącząłem go przez kilka miesięcy.

W odchodzącym roku postanowiłem też sprawdzić czy starzejący się człowiek, czyli ja, może mieć jeszcze w sobie tyle pasji do gier co gracze młodsi ode mnie o dziesięć lub więcej lat. Znam ludzi po dwudziestce zmęczonych życiem, niezadowolonych ze swoich życiowych dokonań i szukających dziury w całym zamiast robić to, co po prostu lubią, czyli grać. Jeden taki gracz napisał mi kilka miesięcy temu, że nigdy nie przejdę ani Wiedźmina 3, ani Persony 5, po tym jak napisałem do niego, że nie ruszę gry Atlusa, dopóki nie ukończę przygód Geralta. Ubodło mnie to do takiego stopnia, że nabiłem w naszym rodzimym rpgu 282 godziny, zaliczając w nim nie tylko podstawkę, ale i dwa dodatki, specjalnie nie wbijając w nim platyny, tylko po to, żeby jeszcze raz wrócić do najbardziej polskiej gry w jaką grałem, która odnosi się m.in. do Dziadów Mickiewicza, prozy Sienkiewicza, kultowych filmów ze Stuhrem itd. Tego, co przeżyłem z tą grą nie dała mi absolutnie żadna zachodnia i japońska gra, z którymi miałem do czynienia w ostatnich 360 dniach.

Gdy po tym wszystkim co przeżyłem z Geraltem i Ciri dostałem w swoje ręcę Personę 5, to przeszedłem ją w zaledwie 15 dni i gdyby nie inne produkcje Atlusa, to umarłbym chyba z braku jrpgów. Wolę nawet nie myśleć o tym kiedy wyjdzie kolejna Persona, skoro Japończycy są na etapie ponownych wydań gier, które ograłem już na PS3.

2017r. to także rok, w którym zamiast skonczyć ostatnią Zeldę siadłem nad Okaryną Czasu i bawiłem się z nią jeszcze lepiej niż przy naszym pierwszym spotkaniu. Powinienem pewnie teraz napisać, że należy jej się tytuł najlepszej gry o podróżach w czasie a tytuł najlepszej fabuły w grze ukończonej w tym roku ma Nier: Automata, w którym dwa jego przejścia to raptem prolog do prawdziwej gry. Sprzedaje ona graczowi taki cios w zęby na początku ścieżki c, że ciężko przejść nad tym do porządku dziennego a i tak uważam, że oba te tytuły należą się Steins;Gate. Warto było czekać na pocałunek Kurisu i Okarina te dwa i pół roku oraz na scenę, gdy już wydaje się, że dwoje kochających się ludzi nie będzie razem, ale Brama Steina zadecydowała inaczej i gracz ma przed oczyma piękne zwieńczenie tej niezwykłej historii. Do dziś nie mogę uwierzyć, że gra z gatunku visual novel, która debiutowała kiedyś na X360, czyli w niezbyt przyjaznym miejscu dla takich niepopularnych produkcji wyszła na Zachodzie w zrozumiałym języku i dzięki niej zrozumiałem, że zabawa w Boga Czasu może mieć takie nieprzyjemne konsekwencje. Najważniejszą jednak lekcją z tej produkcji jest dla mnie fakt, że droga do szczęscia może wieść różnymi drogami, więc nigdy się poddaję i jeśli w jednym miejscu nie mogę czegoś zdziałać, to próbuję gdzie indziej. Dlatego tu jestem i wciąż mogę pisać o swojej pasji, jaką są gry wideo. Nieważne czy te gry są ogromnymi, przereklamowanymi produkcjami mainstreamowymi czy jakimiś trzydziestoletnimi klasykami, o których pamietają jedynie najstarsi górale. Ja i tak zagram w tą i w tą, jeśli najdzie mnie na to ochota. Granie tylko w najnowsze produkcje kłóci sie z moim podejściem do gier.

W mijającym powoli roku ograłem tyle gier z Soniciem, że chyba nigdy więcej na niego nie spojrzę. Poznałem trylogię Streets of Rage i Golden Axe i każdy może się ze mnie śmiać, że nie ukończyłem tych gier na SMD, ale mi wystarczy wiedza, że jeden z kompozytorów muzyki do Sonica 3, Sonic & Knuckles i GAIII, Tatsyuki Maeda, to ten sam człowiek, który skomponował ścieżkę dźwiękową do mojej ukochanej Skies of Arcadii.

Nagle zrozumiałe stało się to, dlaczego jego szesnastobitowe kawałki podobają mi się na tyle, że zastanawiałem się nawet nad zastąpieniem jeża naddźwiękowego, bo mnie krew zalewa na samą myśl jak Sega traktuję swoją maskotkę. Ci co mnie znają wiedzą, że to raczej kiepski pomysł, więc może chociaż zostanę grubasem naddźwiękowym, który zamiast za złotymi pierścieniami biega za kawałkami pizzy? Żaden jaszczur z Golden Axe chyba by mnie nie udźwignął, więc Gildii Ciemności też chyba nie obalę.

No cóż, grunt, że ten rok przypomniał mi o grach, do których miałem nie wracać albo takich, które tkwiły gdzieś głęboko w mojej podświadomości przez ostatnie dwie dekady i nawet nie zdawałem sobie z tego sprawy jak bardzo chcę je lepiej poznać.

Do dziś nie mogę pogodzić się z faktem, że po jednej z aktualizacji PS4, które jak zwykle nic nie wnoszą, wykitowała mi konsola i myślałem, że już po niej. Straciłem japońskie konto z cyfrową wersją Hatsune Miku Future Tone, na którą wydałem w tamtym roku 430zł, ale koniec końców postawiłem japoński sprzęt na nogi i kupiłem tą grę rytmiczną jeszcze raz, tym razem na koncie europejskim, płacąc ponownie 330zł. Pod koniec roku wyszła w Japonii wersja na płycie tej gry i wcale się nie zdziwię jak kupię ją jeszcze raz, bo ta jedna mała niepozorna wokaloidka i jej znajomi uświadomili mi, że pokonanie najtrudniejszych bossów w Bloodborne było dla mnie zbyt proste. W Future Tone jest koło 240 piosenek a na ekstremalnych poziomach trudności zaliczyłem raptem 4 z nich. Nigdy nie zapomnę wspólnego bloga, który napisałem o Miku razem z koleżanką na innymi portalu o grach. Uważam go za jeden z najlepszych odcinków w historii w co gracie w weekend i bez ogródek powiem, że chciałbym kiedyś coś jeszcze z nią wspólnie napisać a nawet jeśli nic z tego nie wyjdzie, to będę cierpliwie czekał na jej kolejne teksty, aby je przeczytać w wolnej chwili.

Żałuję, że w 2017r. nie znalałem czasu na bliższe poznanie dodatków do Dark Souls III oraz Guilty Gear Xrd Revelator 2, które zakupiłem pół roku temu, dlatego dam Wam jedną radę. Jeśli macie znajomych, z którymi wymieniacie się na gry, to róbcie tak dalej w celu pogłębiania z nimi przyjacielskich więzi, ale nie liczcie na to, że grając w gry znajomych znajdziecie też czas na ogrywanie własnych gier, które kupiliście za ciężko zarobione pieniądze. Ja już nawet nie liczę liczby gier na kupce wstydu, bo bym się po prostu tego przestraszył. W następnym roku ogram chyba tylko Nioh GOTY i RDR2 z w miarę świeżych tytułów.

Boję się o swoją rozrzutność. Rozważam nawet podjęcie kroków prawnych w celu zatrudnienia jakiegoś pełnomocnika, który zabroni mi wydawać zarobione przez siebie pieniądze. Na jednej z ostatnich wyprzedaży na Steamie wydałem prawie 300zł tylko po to, żeby okazało się, że kupiłem ugrzecznioną wersję jednej gry erotycznej, którą chciałem sprawdzić z ciekawości i całkowicie straciłem chęć do dalszej gry. Chciałem spróbować czegoś innego. Ileż można mordować potwory w Ninja Gaiden i God of War? Bez końca?


Wolę nie robić żadnych planów na przyszłuy rok, bo z moich zeszłorocznych postanowień i tak nic nie wynika a życie napisało dla mnie zupełnie inny scenariusz niż zakładałem. Chcę wierzyć, że lepszy niż przypuszczam. Do zobaczenia w przyszłym roku, moi mili.

squaresofter
28 grudnia 2017 - 20:31