Gram od prawie trzydziestu lat, ale jeszcze nigdy nie spotkałem się z sytuacją, która mnie tak zszokowała. Czuję się jakbym stał jedną nogą nad krawędzią przepaści.
Wszystko zaczęło się od tego, że umówiłem się z paroma osobami na wspólna zabawę w Bioshocku 2 na PS3. Nie jest to najnowsza gra, ale skoro wciąż można znaleźć grających w nią graczy, to czemu nie miałbym wrócić do Rapture i spędzić przyjemnie czasu ze znajomymi w tym podwodnym mieście?
Zawsze chciałem stać się Big Daddy'm lub jakiegoś zabić i dogłębnie poznać poszczególne rejony tej przerażającej i fascynującej zarazem metropolii. Samemu nigdy bym tego nie zrobił, ale skoro na świecie są też tacy sami gracze jak ja, to postanowiłem, że po zrobieniu wszystkiego w pierwszym Bioshocku muszę w końcu zająć się na poważnie jego końtynuacją, której nie widziałem od wielu lat.
Jeszcze wtedy nie wiedziałem, że mogę zrobić coś tak głupiego, że na szali stanie dziesięć lat mojego życia z trzema ostatnimi konsolami Sony.
Razem z innymi graczami korzystam z pewnej metody pozyskiwania doświadczenia polegającej na hakowaniu działek w celu zdobycia większej ilości doświadczenia. Nie jest łatwo podnieść rangę w trybie multiplayer w grze, w którą mało już kto gra. Ta metoda nie należy do najbardziej emocjonujących, ale, że jestem typem gracza, który zawsze stara się spłacać zaciągnięte długi wdzięczności, to postanowiłem pomóc kilku graczom.
Problem trybu dla wielu graczy w Bioshocku 2 (i nie tylko w tej grze zresztą) polega na tym, że pewnych trofeów nie da się zdobyć w meczach prywatnych. Trzeba to robić w meczach publicznych a w tych mogą pojawić się przypadkowi gracze. Ja trafiłem gorzej. Trafiłem na trolla i to takiego, który nie potrafi na dodatek przegrywać. Zaczął nas wszystkich zabijać, więc postanowiłem się bronić. Nie bałem się go, bo był bardziej doświadczony. Chciałem mu odpłacić pięknym za nadobne. Bioshock 2 to przecież fps i chodzi w nim o strzelanie do innych. Kilka razy udało mi się go zabić, więc postanowiłem napisać do niego po tych wszystkich wcześniejszych obelgach na temat tego, że ustawki z innymi graczami są gejowskie, że niby z niego taki pro-gracz a i tak udawało mi się go zabić. Poinformowałem go też o tym, że czułem wielką satysfakcję, gdy mogłem mu się odwdzieczyć za zabijanie nas wszystkich.
Wyobraźcie sobie, że ten troll, który nie mógł znieść faktu, że ktoś słabszy od niego potrafi się mu odgryźć zgłosił mnie do administracji PlayStation a ja dostałem dzisiaj ostrzeżenie za używanie niewłaściwego języka i nawoływanie innych osób do stosowania przemocy wobec graczy. Na koniec zostałem pouczony, że jeśli to się powtórzy, moje konto PSN lub konsola może zostać zablokowana czasowo lub bezterminowo.
Choć nie stosowałem wobec niego żadnych niecenzuralnych słów, to dało mi do myślenia. Nieważne ile konsol Sony kupicie, ile zdobędziecie platyn i ile wydacie pieniędzy na cyfrowe zakupy. Zawsze może trafić na Was jakiś donosiciel, którzy nie może znieść tego, że jacyś gracze dobrze się bawią i pomagają sobie, jeśli któryś z nich nie potrafi osiągnąć czegoś samodzielnie. Wystarczy jedna wiadomość a cały Wasz dorobek może zostać przekreślony przez jedną wiadomość lub kilka.
Czuję się w tej chwili jak skończony idiota, bo wychodzi na to, że jeden zawistny gracz może zagrozić wszystkiemu, co budowałem przez dziesięć lat. Nie prerabiałem PS3. Kupowałem klasyki na PSone i PS2 cyfrowo, choć równie dobrze mogłem ściągnąć jakiś emulator i ograć je za darmo na PC. Nawet nie chcę myśleć o tym ile wydałem pieniędzy na te wszystkie klasyki z konsol Sony, dodatki i cyfrówki.
Okazuje się, że złamałem regulamin wielkiego PlayStation i jeśli zrobię to jeszcze raz, to wszystko to zostanie mi odebrane. W takiej sytuacji odechciewa się wszystkiego, ale ja tego tak nie zostawię. Żaden producent konsol nie odbierze mi nigdy chęci do grania. Jeśli stanie się tak, że stracę wszystko, bo 'łamię regulamin', to obiecałem sobie, że zrobię wszystko, żeby Sony nie było monopolistą na rynku. Gry z PSone lub PS2 zawsze mogę sobie kupić na płytach a tych Sony nigdy mi nie zabierze a na całe szczęście niebiescy nie są jedyną firmą produkującą sprzęt do grania.
Okazuje się, że próba odegrania się komuś w strzelance to łamanie zasad i nawoływanie do przemocy. Mógłbym tu wkleić teraz wiadomości od moich znajomych, z którymi gram w Bioshocka 2, że nic o co się mnie oskarża nie miało nigdy miejsca, ale zrobię coś lepszego.
Dam wam radę.
Zastanówcie się na przyszłość nad wydaniem swoich ciężko zarobionych pieniędzy na cyfrowe wersje gier oraz nad tym, czy te wszystkie zdobyte przez nas trofea coś znaczą, skoro w każdej chwili możemy je stracić przez jakiegoś donosiciela. Mnie to jeszcze nie spotkało, ale to nie oznacza, że nie trafię na kolejnego takiego trolla, przez którego mogę wszystko stracić. Ciężko mi zrozumieć to co się wydarzyło, więc ostrzegam Was, żebyście nigdy nie dawali się prowokować, bo możecie gorzko tego pożałować. Ktoś was oczerni i wyjdzie na to, że stanowicie zagrożenie dla innych tak jak ja.