Assassin's Creed Odyssey - Pierwsze wrażenia po kilkudziesięciu godzinach grania! - Improbite - 15 października 2018

Assassin's Creed Odyssey - Pierwsze wrażenia po kilkudziesięciu godzinach grania!

Myślałem, że na temat nowego Assassin's Creed: Odyssey w tym roku się nie wypowiem, ale nie udało mi się przejść obok tego wszystkiego tak obojętnie.

Kiedy piszę wam te słowa, na liczniku w grze mam już kilkanaście, jak nie kilkadziesiąt godzin, co pozwoliło mi na wyrobienie sobie drobnej opinii, którą chciałbym się z wami w tym wpisie podzielić.

Nowe produkcje ostatnio ogrywam tylko na konsoli, ponieważ od jakiegoś czasu jest to moja główna platforma, jeśli chodzi o konsumpcję kolejnych gier z kupki "do sprawdzenia". Nie spodziewajcie się więc czegoś na temat wersji pecetowej, ale raczej na konsolę ze stajni Sony.

Ostrzeżenie: Staram się jak najmniej pisać na temat fabuły, ponieważ uważam, że jest to coś, co każdy powinien doświadczyć samemu, ponieważ Odyssey sprawia wrażenie gry, która prowadzi gracza za rączkę przez nici historii, którą kiedyś opowiedziano nam na lekcjach w szkole.

Powiem to z ciężkim sercem, ponieważ jestem wieloletnim fanem serii o skrytobójcach, ale to nie jest już ten Asasyn, którego znaliśmy, kiedy głównym protagonistą był młody florencki szlachcic. Wiem, że nawiązuję właśnie do dość odległej odsłony, jednak dla wielu z fanów, ale i również innych graczy to właśnie wtedy skończyła się najlepsza "epoka" dla tej marki Ubisoftu.

Assassin's Creed: Odyssey zaczyna coś zupełnie innego, może nie do końca nowego, ale na pewno świeżego i to właśnie o tym chciałbym wam dziś odrobinę więcej napisać. Mam nadzieję, że po przeczytaniu tego tekstu wielu z was zwróci uwagę na nowe Assassin’s Creed, które zdaje się obecnie być na ustach wielu graczy.

Zacznijmy więc od samego początku, którym jest fakt, że znów dostajemy to samo, co dostaliśmy w przypadku Origins, które trafiło na półki sklepowe w zeszłym roku. Co prawda w odrobinę innych szatach czy poprawionymi błędami poprzedników.

Znów mamy protagonistę, którego los spisany przez greckich bogów nagle miał się odmienić poprzez ludzi i wybory, których musi dokonać na drodze swojego nieuniknionego przeznaczenia. Tutaj pojawia się coś nowego, a mianowicie jest to możliwość wyboru płci postaci, którą gramy. Alexios lub Kassandra.

Jest to wybór, którego nie możemy cofnąć lub zmienić (tak jak miało to miejsce w wypadku Syndicate, gdzie na czas misji wybieraliśmy, czy chcemy grać Eve lub Jacobem), więc polecam się dobrze zastanowić. Co prawda nie wiem jaki to ma wpływ na ogólny odbiór, ale pokazuje jakieś "nowości".

Oczywiście nie muszę wam opowiadać, gdzie dzieje się nowa odsłona przygód asasynów, ale uważam, że Grecja to dobry pomysł, ponieważ przenosi nas do całkiem ciekawego okresu historii ludzkości i słuchanie uczonych spierających się na temat filozofii w świątyniach czy innych miejscach to ciekawe (chociaż szkoda, że fikcyjne) doświadczenie, które dodaje całości smaku i pomaga w kwestii immersji.

Odyssey ma w sobie jakiś taki rodzaj magii, który sprawia, że cały świat, który otacza gracza sprawia, że chce się w niego jeszcze bardziej wsiąknąć, ale nie dla fabuły czy głównych zadań, jednak dla wszystkiego, co jest z boku.

Ktoś gdzieś mądrze napisał, że grę można porównać (do pewnego stopnia oczywiście) z naszym polskim Wiedźminem, gdzie wielu z nas galopowało przez świat dla samej przyjemności... I tutaj jest podobnie, lecz nie przez świat, a z jednego greckiego polis do drugiego.

Obiecałem sobie i (wcześniej) Wam, że o fabule będę pisać wam jak najmniej, ale to jest coś, czego niestety nie da się ominąć. Wszyscy znamy legendarną bitwę pod Termopilami, gdzie to król Sparty, zwany Leonidasem wraz z 300 swoimi najlepszymi wojownikami (i innymi greckimi) wojownikami bronił się przed wojskami perskimi. Osobiście nie podoba mi się fakt, że nasz protagonista jest potomkiem Leonidasa, bo dla mnie jest to jak pojechanie po najmniejszej linii oporu, jeśli chodzi o pomysły.

Dopisek absurdu: Co prawda nasz bohater ma w swoim arsenale fragment włóczni Leonidasa, która jest jego tajną bronią, jednak jest to o wiele łatwiejsze do przełknięcia niż koncepcja, że zamiast broni wielkiego spartańskiego wodza do naszej dyspozycji mogła by trafić włócznia przeznaczenia.

Gra z znowu została podzielona na rozdziały, za których skończenie dostajemy oczywiście trofeum oraz mamy wrażenie, że element naszej historii został napisany zgodnie z naszymi wyborami. Oczywiście ich konsekwencje nie są aż tak dalekosiężne jak w wypadku tych, które mamy dla przykładu w Wiedźminie.

Kolejną nowością, która dodaje całej produkcji odrobinę nowości to właśnie wspomniane wybory, których dokonujemy podczas rozmów z postaciami. Ich system jest bardzo podobny do tego, który znamy z Wiedźmina 3 Dziki Gon. Podobnie jak w wypadku wspomnianej przeze mnie produkcji, mamy tutaj możliwość romansowania. Z naszego protagonisty możemy zrobić postać heteroseksualną, homoseksualną czy biseksualną.

Cofnijmy się na moment do momentu, kiedy na naszych ekranach mogliśmy zagrać w (Bug)Unity, gdzie pierwszy raz spotkaliśmy się z wielką ilością postaci czy aktywności do zrobienia obok głównych elementów rozgrywki.

 W wypadku Origins było również to samo, ale w Odyssey momentami widać nie tylko przesadzoną ilość, wszystkiego, co możemy robić, ale również (typowy dla greków) hedonizm, który dodaje więcej smaku do rozgrywki.

Warto tutaj wspomnieć o dwóch bardzo ciekawych systemach. Najemników oraz Czcicieli. Pierwszy jest związany z naszymi działaniami, ponieważ jeśli popełnimy jakieś przestępstwo, za naszą głowę zostaje wyznaczona nagroda, którą możemy spłacić, zabić wystawiającego lub bić się z najemnikami. Niestety tutaj Ubisoft odrobinę ich nie przemyślał i niestety momentami są oni prawie tak upierdliwi jak minionki.

W mojej opinii są oni są oni bardzo uciążliwi, ponieważ gra ma ciekawy błąd związany z nimi. Z faktu, że są to postaci, które wędrują po świecie i będąc na przykład na poziomie 23 spotkałem najemnika, który był na poziomie 50, więc nie muszę mówić jakie w tamtym czasie miałem szanse na przeżycie takiej sytuacji.

Istnieje też również system naszych głównych celów, gdzie musimy pozbyć się członków pewnej organizacji. Oczywiście wiąże się to z odpowiednim poziomem nagród i ulepszeń, ale jest to na tyle trudne, że zanim poznamy tożsamość Czciciela to musimy poczynić odpowiednie postępy w fabule i oczywiście posiadać odpowiedni sprzęt oraz poziom postaci.

W Odyssey powraca również możliwość zabawy na morzu, gdzie będziemy musieli za pozyskane surowce, które idzie znaleźć dosłownie wszędzie, kupić w sklepie czy znaleźć w lesie lub innej grocie lub skarbcu polis, ulepszać nas statek. Jego poziom będzie zgodny z tym, który ma nasza postać.  

Najciekawszym dla mnie elementem jest bawienie się w łowcę legendarnych stworzeń takich, jak lew nemejski, schwytanie łani kerynejskiej czy mordercę legend takich jak Minotaur z labiryntu króla Minosa. Oczywiście na tym nie koniec, ale nie będę wam psuł zabawy odrywania tego, co was czeka!

 Ten tekst nie byłby pełny, jeśli nie wspomniałbym wam o postaci Alexiosa, który to jak już wiecie jest naszym protagonistą. Twórcy oddali nam tutaj wolną rękę, ale do pewnego stopnia. To jakie wybory podejmiemy, sprawi jak będzie postrzegany nasz drogi heros. Osobiście polecam być prawym, gra daje pewnego rodzaju ułatwienie, jeśli wybieramy te drogę rozgrywki, ponieważ wiele postaci, które spotykamy na swojej drodze, dzięki temu właśnie staje się bardziej przychylnym nam, ale i temu, co chcemy osiągnąć.

Przechodząc teraz do bardziej technicznych elementów rozgrywki to powiem wam, że gra nie miała za dużo błędów, które uprzykrzały mi rozgrywkę. Podczas całej swojej gry tylko raz wjechałem w górę z jakiej nie szło w żaden sposób się wydostać i trzeba było resetować rozgrywkę. Jedynie w momencie wjazdu do większego miasta gra sprawiała wrażenie jakby się zacięła, ale wystarczyło chwilę poczekać by wszystko wróciło do normy.

Niestety na chwilę obecną nie znalazłem niczego, co mogłoby mnie przy tej produkcji zatrzymać na dłużej niż 1-2 h, ponieważ to wszystko nudzi się po dłuższym czasie rozgrywki, co jest dziwne. Dlaczego? W przypadku poprzednich odsłon czegoś takiego nie miałem, a więc oznacza to jedynie dla mnie, że jestem wreszcie zmęczony tematem.

Na podstawie tego, co ograłem i ile grałem, jestem w stanie wam jednak polecić tę produkcję na grupkę do „sprawdzenia”, ponieważ Ubisoft znów przygotował solidnego Asasyna, chociaż wymaga on trochę czasu byśmy poznać jego właściwy smak.

Wiedziałem, że ten dzień, kiedyś nastąpi, ale nie wiedziałem, że następujące słowa przyjdzie mi pisać z taką lekkością. Assassin’s Creeed Odyssey jest przedostatnią odsłoną serii (jeśli potwierdzi się plotka o feudalnej Japonii), której poświęcę czas i uwagę. Ostrzegam, że produkcja jest uzależniająca.

Improbite
15 października 2018 - 14:06