Rok 1991. Fani Dragon Balla z niepokoją śledzą kolejne wydarzenia na planecie Namek, gdzie Son Goku stawia czoła potężnemu Friezie. W tym samym czasie pojawia się kolejna kinówka w słynnym uniwersum. I to właśnie nią, Lorda Sluga, biorę pod lupę w kolejnym odcinku cyklu. Dwa poprzednie pełnometrażowe projekty nastawiły mnie optymistycznie. Jak wypada historia, w której dzielni herosi stawiają czoła Super Nameczaninowi? Podsumowuję i analizuję ją w 19 tweetach.
UWAGA, latają spojlerowe kienzany!
2. Dowiadujemy się, że w kierunku Ziemi leci… kometa. Jak na Dragon Ball to całkiem przyziemne zagrożenie. Ale ciekawie jest spojrzeć, jak reagują na tego typu sytuację potężni superbohaterowie, który nieraz już uratowali ludzkość.
4. Za moment druga niespodzianka, bo kometa nagle zmienia kurs i eksploduje niedaleko Ziemi. Dobra zagrywka scenarzystów, pojawia się mnóstwo pytań.
5. W jednym z miast ląduje dziwny statek. Okazuje się, że podróżuje nim armia demonów na czele, której stoi Lord Slug. Stary i schorowany, ale nadal bardzo groźny przywódca, który jest gotów nawet zabić podwładnego, jeśli ten powie coś nieodpowiedniego lub udzieli niesatysfakcjonującej lidera odpowiedzi.
7. Scenariusz opisywanej kinówki jest na pewno jednym z lepszych w filmach z uniwersum. Z czasem wychodzi na jaw, że zniszczona wcześniej kometa była kiedyś planetą, którą na swój pojazd (sic!) przerobiły demony. Teraz planują zrobić to z Ziemią, ale najpierw muszą ją przystosować i wyrzucić z orbity. Niezły motyw.
9. Do Goku i Krilana wracamy dopiero po kilku minutach. Okazuje się, że stracili gdzieś przytomność, a odnalazł i uratował ich zawsze zjawiający się o czasie w takich chwilach Yaijrobe.
10. Gohan wraca w okolice statku na przeszpiegi. Zostaje oczywiście zauważony i tak zaczyna się trwająca już do końca filmu seria pojedynków, a więc dragonballowe mięsko.
12. Wtedy dopiero zjawiają się Goku i Krilan. I oczywiście pierwszy łatwo rozprawia się z oponentami, a drugi pełni tylko rolę komediową. Próbuje zaatakować Sluga i kończy swój aktywny udział w filmie po jednym ciosie. Wspominałem, że drażni mnie takie traktowanie pobocznych herosów?
15. Warto bowiem wyjaśnić, że w momencie premierowej emisji filmu anime było na etapie pierwszej formy Freezera, więc forma SS była nadal tylko legendą, o której wielokrotnie wspominał Vegeta.
16. Jako pewną nieścisłość traktuję pojawiającą się w momencie, gdy Slug przechodzi w drugą formę i powiększa się do gigantycznych rozmiarów, wzmiankę o jego sile. Według króla Kai jest Super Nameczaninem, który rzekomo dysponuje większą mocą niż Freezer czy Super Sayjanin. Nielogiczne i warto to zignorować.
17. Goku pozostaje tylko salwować się ucieczką, ale w końcu zostaje złapany i zmiażdżony w uścisku. Na pomoc przybywa mu Piccolo, który zna słabe punkty swojej rasy. W pewnym momencie, wyrywa sobie uszy (sic!) i nakazuje Gohanowi gwizdać. Okazuje się, że Nameczanie nie znoszą tego dźwięku, co tłumaczy reakcję Piccolo z początku filmu. Kolejny niezły motyw i plus dla scenarzystów.
19. Lord Slug ma kilka uproszczeń, które najwyraźniej były konieczne, by utrzymać czas filmu poniżej godziny. Na tle wcześniejszych filmów wypada jednak nad wyraz dobrze, bo oferuje ciekawe zwroty akcji i efektowne pojedynki. Ogląda się to wszystko nad wyraz przyjemnie, dlatego daję mocne 8,5/10.
Oglądaliście Lorda Sluga? Też Wam się spodobał? Koniecznie podzielcie się wrażeniami w komentarzach!