Komiksy „Kaczor Donald” pokochałem w wieku siedmiu lat, bo były to pierwsze obrazkowe historie na jakie trafiłem. Potem je znienawidziłem stwierdziwszy, że budują płytki, infantylny obraz komiksowego medium. Dziś wracam do nich za sprawą najbardziej uznanych twórców jak Don Rosa czy Carl Barks, bo wiem, że jak w każdej legendzie tkwi ziarno prawdy, tak w morzu słabizny trafi się niejedna cenna perła.
W listopadzie Egmont zrobił fanom Disneya ogromny prezent. 30-tomową kolekcję Barksa rozpoczął z rozmachem wydając od razu 2 pierwsze tomy. Kolekcja bazuje na norweskiej: "Carl Barks' Andeby"
Gdzie jesteśmy?
Jest początek lat pięćdziesiątych w Ameryce. Carl Barks pisze komiksy o Donaldzie od 10-ciu lat, a cała ich historia liczy sobie lat około 18-tu. Postać Sknerusa Carl wymyślił 5 lat temu. Niedawno pojawił się Jones, Goguś i Diodak, a za chwilę dołączy do nich Granit Forsant i Wolframik. Dużo później Magika.
Komiksy Disneya cieszą się w USA olbrzymią popularnością. We Włoszech dopiero zaczynają powstawać historie, które za jakiś czas zaleją polski rynek grubymi tomikami pod szyldem: „Komiks Gigant”.
Carl Barks jest właśnie w szczycie formy. Przedstawione historie zalicza się do najbardziej cenionych w warstwie scenariusza, jakie autor kiedykolwiek stworzył. W warstwie wizualnej nieznacznie bardziej ceni się zwykle jego poprzednie dzieła.
Albumy otwiera historia uważana przez wielu za najlepszy komiks z Kaczorem Donaldem „Powrót do Klondike”, do którego lata później gęsto nawiąże Don Rosa w słynnym „Życiu i Czasach Sknerusa McKwacza” drugie, najbardziej uznane dzieło w historii kaczych komiksów.
Dlaczego warto?
Carla Barksa uznaje się nie bez przyczyny za jednego z ojców Kaczora Donalda. Choć sam nie stworzył tej akurat postaci znacząco rozbudował jej charakterystyczne uniwersum. Za najważniejszy wkład uważa się oczywiście stworzenie Wujka Sknerusa z całą menażerią jego charakterystycznych przymiotów.
Tym co w owych czasach zrobiło na czytelnikach największe wrażenie było wykorzystanie kaczego uniwersum do przedstawiania prawdziwych opowieści. Do tej pory komiksowy "Kaczor Donald" stanowiły czterokadrowe paski, a w kinie funkcjonował jako paro minutowe krótkometrażówki. Barks potrafił zabrać Donalda na epicką wyprawę do egzotycznych krain, nadać takiej wyprawie cel, przyprawić morałem, wzbogacić humorem odpowiadającym sytuacji. Co ważne, wyobraźnia Barksa zdawała się niewyczerpaną studnią absurdu, humoru i fantazji. Nigdy nie zamykała się w żadnych gatunkowych ramach. Korzystał z powieści awanturniczej, kryminału, przygody, romansu, komedii, pastiszu, a często najzwyczajniej wymykał się klasyfikacji.
Dla współczesnego czytelnika szczególnie ważny jest jeden aspekt. Historie Barksa się nie zestarzały. Podczas gdy większość amerykańskich komiksów z lat pięćdziesiątych to dziś ramotki, których wartość pozostaje sczysto sentymentalna kacze historie wciąż bawią kolejne pokolenia czytelników. Być może jest to zaleta konwencji, ponieważ francuskojęzyczne komiksy dla najmłodszych również doskonale znoszą próbę czasu.
Dla kogo?
Kaczogród to kolekcja obowiązkowa dla każdego, kogo interesują dzieje komiksowego medium, a także fanów Disneya. Jest też wyjątkowo dobrą pozycją dla najmłodszych, ponieważ każdy tomik prezentuje to co najlepsze w komiksach Disneya.
Zaznaczyć trzeba, że legendarny poziom Barksa czyni te historie nie tylko ponadczasowymi, ale i uniwersalnymi. Podsumowując, są to komiksy dla dzieci w każdym wieku ;)
Recenzja powstawała z merytorycznym wsparciem Radosława Kocha, największego znanego mi specjalisty od komiksów Disneya za co serdecznie mu dziękuję. Jego artykuły przeczytać można tutaj: Komiksy Disneya
Komiks dostępny na www.egmont.pl
Więcej komiksów na Instagramie: @komiksowy_pamietnik