W co gracie w weekend? #283: The Fruit of Grisaia XCOM Enemy Unknown i LittleBigPlanet2 - squaresofter - 26 stycznia 2019

W co gracie w weekend? #283: The Fruit of Grisaia, XCOM Enemy Unknown i LittleBigPlanet2

Ukończenie Mass Effect 2 na najwyższym poziomie trudności  bardzo pozytywnie nakręciło mnie do gier wideo. W mijającym tygodniu udało mi się zaliczyć kolejną sekretną misję z bossami w Tales of Vesperia, zagrałem wreszcie w dwa dodatki do pierwszego Mass Effect i pożegnałem się z nim po dwustu pięćdziesięciu godzinach i sześciu przejściach całkiem zasłużonym calakiem. Zakończyłem też definitywnie sprawę z jedną z ulubionych gier ubiegłej generacji. Czekałem aż dziesięć lat, żeby ograć rozszerzenie do Red Faction: Guerrilla zatytułowane Demons of the Badlands. Tyle, ile rozwaliłem w nim budynków to moje. Jednak to nie koniec atrakcji, gdyż dopiero w weekend zaczyna się prawdziwa zabawa. Mam zamiar poświęcić go trzem tytułom. Po zaliczeniu kilku produkcji z gatunku visual novel wróciłem do The Fruit of the Grisaia. Jednak najbardziej ze wszystkiego ciągnie mnie do wojaczki z kosmitami w XCOMie oraz do podziwiania poziomów przygotowanych przez społeczność LittleBigPlanet2. Życzę wszystkim udanego weekendu, oczywiście nie tylko przy grach, ale jak w jakieś gracie i chcecie o tym napisać, to zapraszam do komentarzy.


The Fruit of Grisaia

Informacje

Platforma: PC

Producent: Front Wing

Data wydania: 29 maja 2015r.

Gatunek: Gra erotyczna, visual novel

Po zaliczeniu trzech scenariuszy w Clannadzie (Sunohra, Tomoyo, Ryou), dwóch zakończeń w Muv-Luv (Sumika, Meiya), po ukończeniu bardzo długiej opowieści pt. Umineko i ścieżki Michiru z The Labyrinth of Grisaii postanowiłem wrócić na stare śmieci.

Scenariusz blondyny udającej tsundere zaliczyłem dwa lata temu i mógłbym  w zasadzie przewijać wszystkie wydarzenia w grze, skupiając się na czwórce pozostałych bohaterek i ich historiach, ale za bardzo stęskniłem się za Akademią Mihama i jej uczniami. Wolę sobie przypomnieć ich szkolne perypetie zanim poznam historię Sachi.

Yuuji drwiący z dyrektorki, Makina próbująca wybić całą złość z Michiru za pomocą ciosów karate w jej szyję  i brzuch a nawet kłótnia o to, czy tuńczyk jest lepszy od żeberek oraz teksty, że najlepszy superbohater to taki, który dba o środowisko i nie jeździ pojazdami emitującymi spaliny wciąż bawią mnie do łez, tak jak za pierwszym razem.

Zanim zajmę się romansowaniem, chcę się dobrze pośmiać a ciężko to zrobić to w The Labyrinth of Griasaia, gdy główny wątek opiera się na kazirodztwie, wykorzystywaniu seksualnym i przemocy w rodzinie. Ktoś mi niedawno mówił, że Persona 5 porusza ciężkie tematy, ale zaliczyłem ją w piętnaście dni z uśmiechem na ustach. Natomiast od kontynuacji The Fruit of Grisaia odbiłem się jak bumerang ze względy na niewygodne tematy tabu.

Wcześniej zakładałem, że po przejściu drugiej częściu tego cyklu wezmę się od raz za finał trylogii. Postanowiłem jednak, że zaliczę najpierw wszystkie pięć ścieżek z pierwszej części. Wolę przechodzić novelki tak jak Steins;Gate i Umineko a więc zaliczając wszystkie możliwe zakończenia. Każde inne podejście traktuję jako rozgrzebanie gry, małe liźnięcie wątku głównego i porzucenie go na rzecz czegoś innego a to zawsze pozostawia u mnie pewien niedosyt.

Nie lubię tak grać w gry wideo, dlatego czasem wracam do niektórych z nich, żeby nie mieć z nimi niedokończonych spraw, o czym już nieraz czytaliście na łamach mojego cyklu.


XCOM: Enemy Unknown

Informacje

Platforma: PS3

Producent: Firaxis Games

Data wydania: 9 października 2012r.

Gatunek: Taktyczna gra turowa, rpg taktyczny

Walka z kosmitami w ramach projektu XCOM, którego celem jest obrona ludzkości wciągnęła mnie na dobre. Spędziłem tak dużo czasu z turówką Firaxis, że mógłbym ją skończyć w każdym momencie. Wybudowałem najlepsze generatory i tyle połączeń satelitarnych, że nad każdym państwem członkowskim XCOMu czuwa jakiś satelita. Dzięki kuźni każda z nich pracuje w trybie maskowania a wziąwszy pod uwagę fakt, że w hangarach czekają najlepsze pojazdy przechwytujące UFO, to są one praktycznie nie do zestrzelenia.

Ubodło mnie, że Japonia porzuciła XCOM, więc zainwestowałem praktycznie wszystko co mogłem, żeby nie dopuścić do powtórki takiej sytuacji. Nie straszne są mi ataki terrorystyczne obcych na ludność cywilną, próby porwań ludzi czy misje polegające na eskorcie jakiegoś VIPa do mojego pojazdu latającego, gdyż przeprowadziłem w grze praktycznie wszystkie badania naukowe, autopsje na kosmitach i wybudowałem najnowszą broń i pancerze dla moich oddziałów szturmowych, począwszy od broni laserowej a skończywszy na plazmowej.

Tak w zasadzie nie zajmuję się wątkiem głównym chyba tylko z dwóch powodów.

Pierwszym z nich jest próba złapania żywcem dwóch kosmitów w celu przesłuchania a drugim zestrzelenie czterdziestu statków UFO. Nie muszę robić żadnej z tych rzeczy, ale skoro tak dobrze bawię się tym tytułem, że raz dałem sobie specjalnie zatruć cały oddział, tylko po to, żeby ich wszystkich uleczyć a innym razem wysłałem na misję w terenie oddział złożony z samych kobiet, więc nie śpieszy mi się z niczym. Planuję jeszcze skończyć XCOMa pięć razy i dopiero próba na poziomie classic ironman z jednym autosejwem na całą grę może skutecznie mi w tym przeszkodzić. Wszystko co będzie wcześniej traktuję jako taki dłuższy samouczek, samouczek zabijający grywalnością, z którego miód leje się z każdej strony.


LittleBigPlanet2

Informacje

Platforma: PS3

Producent: Media Molecule

Data wydania: 19 stycznia 2011r.

Gatunek: Gra logiczno-platformowa

Pierwsze co zrobiłem po ukończeniu Mass Effect 2, to zacząłem szukać w LBP2 poziomów z muzyką z produkcji BioWare’u. Taki ze mnie sentymentalny gracz. Jestem pełen podziwu dla graczy, bo potrafią zrobić niesamowite rzeczy z tą grą. Gdy odpaliłem poziom z muzyką z prawie wszystkich części Final Fantasy, które zaliczyłem na przestrzeni ostatnich piętnastu lat, to omal się nie popłakałem ze wzruszenia. Wystarczyło, że zobaczyłem Zacka i Aerith a gdzieś w tle przygrywało One Winged Angel, Tifa’s Theme i Aerith’s Theme. Nostalgia trafiła mnie i to bardzo mocno. Niech oni w końcu wydadzą ten remake Final Fantasy VII. Chcę go ograć, póki jeszcze żyję.

Udało mi się też zaliczyć wszystkie poziomy z dodatku z Muppetami w LBP2. Spotkanie szmacianego Kermita, Świnki Piggy i Gonza to był dla mnie powrót do czasów dzieciństwa i z pełną świadomoscią twierdzę, że to rozszerzenie było o wiele bardziej udane niż to z Piratami z Karaibów, właśnie przez to, że w tej historii spotykaliśmy co chwilą jakąś znajoma postać z tego serialu. Przejście tych poziomów bez skuchy to była zwykła formalność.

Grałem także w kilkadziesiąt bardzo udanych poziomów społeczności. Tych mniej udanych też jest trochę, dlatego zamierzam naprawić błędy w swoim. Nie jest on jakiś arcyciekawy, ale tworzenie czegoś własnego i próba poprawy pojawiających się w nim niedoróbek pozwala mi poczuć się trochę jak twórca-amator. Dopiero jak człowiek posiedzi nad swoim dziełem, to dociera do niego jak złośliwi są czasem gracze, krytykując każdą możliwą wpadkę studia, którego nie lubią. Pisać niepochlebne komentarze jest na pewno prościej niż sprawić, aby gracze z takiego chociażby LBP2 przyszli do Ciebie w odwiedziny, żeby się rozerwać i wyszli zadowoleni. Muszę dbać o komfort moich gości, wiec zamierzam zająć się tymi zepsutymi punktami kontrolnymi w moim poziomie pełnym jetpacków.

Na dobrych chęciach się pewnie skończy i jak znam życie, to odpalę LBP2 tylko po to, żeby poszukać w nim jakichś poziomów tematycznych związanych z seriami Resident Evil i Kingdom Hearts.


Właśnie w te tytuły zamierzam grać w ten weekend. Chciałem też pograć w Yakuzę O, ale po nauczeniu się najtrudniejszych uderzeń w bilardzie mój zapał skutecznie ostudził mahjong i shogi, których ni w ząb nie rozumiem.

squaresofter
26 stycznia 2019 - 16:25