Hal - recenzja mangi - Froszti - 8 sierpnia 2020

Hal - recenzja mangi

Wielki cykl jednotomówek wydawnictwa Waneko powiększył się niedawno o kolejny tytuł – HAL. Tytuł jest mangową adaptacją całkiem dobrze przyjętego filmu anime, który wraz z recenzowanym komiksem, pojawił się na rynku w 2013 roku. Rodzimy czytelnik musiał więc troszkę odczekać, aby móc porównać wersję papierową z oryginałem. Jak z perspektywy czasu prezentuje się sam pomysł fabularny? Można napisać, że całkiem dobrze, jednak na pewno nie jest to pozycja dla każdego.

Akcja mangi przenosi nas w niedaleką przyszłość, która obfituje dużym skokiem technologicznym. Kioto zmienia się w metropolię gdzie ludzie i androidy, egzystują obok siebie w pełnej harmonii i zgodzie. Rozwinięta sztuczna inteligencja, wykorzystywana do tworzenia mocno zaawansowanych jednostek, jest dla wszystkim czymś normalnym. W tym futurystycznym świecie żyje Kurumi, młoda kobieta, która niebywale mocno cierpi z powodu utraty ukochanego w wyniku katastrofy lotniczej. Hal, był dla niej zdecydowanie kimś więcej niż tylko partnerem, jego śmierć pogrążyła jej umysł i ciało w letargu, z którego trudno jest się wyrwać. Dziewczyna przestała całkowicie opuszczać swój dom, dodatkowo odmawiała spożywania posiłków, co musiało mieć wymierny wpływ na stan jej zdrowia. Jej dziadek zajmujący się konstruowaniem androidów, postanowił jej pomóc w dosyć nietuzinkowy sposób. Nakazał on skonstruowanej przez siebie jednostce Q01, która miała zdolność przybierania dowolnej ludzkiej postaci, wcielenie się w zmarłego Hala. Miało to złagodzić ból Kurumi i stopniowo pozwolić pogodzić się jej ze swoją stratą. O tym, czy „roboto terapia” przyniosła zamierzony skutki, trzeba przekonać się już samemu, sięgając po ten tytuł.

Manga HAL to pozycja z pogranicza romansu i dramatu, dodatkowo całość doprawiona jest klimatem science fiction, który ma tutaj pewne znaczenia dla treści fabularnej. Można więc pozycję zaszufladkować w sekcji komiksy shōjo i będzie to, wypełni uzasadnione.

Podstawą całego dzieła Umi Ayase (zresztą tak samo, jak filmu), są mocno wyraziste emocje, które rozlewają się tutaj na kolejnych stronach mangi, mając za zadanie wywołać u odbiorcy silne wzruszenie. Fabuła na swoim pierwszym planie skupia się więc na takich elementach jak miłość, smutek, radość czy pewna tajemniczość. Autorka stara się ukazać relacje Kurumi i Hala zarówno w kontekście teraźniejszości, gdzie dla obojga sytuacja jest mocno problematyczna, jak i z perspektywy przeszłości (przez retrospekcje). Początkowe rozdzielenie prawdziwego „żywego” Hala od jego sztucznego odpowiednika jest mocno wyraźne, jednak z każdą kolejną stroną zaczyna się ono rozmywać.

Obiektem pewnego rozwoju jest tutaj nie tylko dziewczyna, która miała dzięki androidowi zaznać chwili zapomnienia o tragedii, ale również sama jednostka Q01. HAL niczym jego starszy „brat” (ukłon w stronę klasyki kina „2001: Odyseja kosmiczna”), zaczyna powoli rozumieć uczuciowość ludzi, coraz mocniej zatracając się w powierzonym zadaniu.

Fabuła w wielu swoich aspektach prezentuje się naprawdę dobrze i drzemie w niej ogromny potencjał. Próba rozwinięcia bardziej typowego mangowego romansu/dramatu w coś o wiele mocniej wielowymiarowego jest doskonałym pomysłem, który niestety nie został należycie wykorzystany. Trudno na ograniczonej liczbie stron wszystko dobrze rozpisać, dodatkowo będąc blokowanym przez oryginalny scenariusz. Autorka niektóre ciekawie zapowiadające się elementy dzieła traktuje więc dosyć pobieżnie. Pewnym problemem stają się tutaj również postacie drugoplanowe i poruszane wątki, które pojawiają się zbyt szybko i dodatkowo w sporej ilości, wywołując momentami duży twórczy chaos.

Pewne zastrzeżenia można mieć również do głównych postaci, które mogą wydawać się troszkę zbyt „nijakie”. To jednak element, który można traktować jako zaletę. „Pustość” głównym bohaterów może wynikać tuja w przypadku Kurumi z jej stanu psychicznego, zaś HAL to robot, który dopiero uczy się bycia „człowiekiem”. W jaki sposób podejdziemy do tego elementu dzieła, to już sprawa czysto indywidualna.

Jeśli chodzi o oprawę graficzną mangi, to jest ona prosta i bardzo typowa dla tytułów shōjo. Co oczywiście nie oznacza nijakości i braku pewnej wyrazistości, która pozwala nacieszyć się kolejnymi ładnie nakreślonymi planszami. Artystka wykonała tutaj solidną pracę i rysunki doskonale współgrają z treścią historii.

HAL jako obyczajowo-romantyczna historia science fiction, to pozycja dobra, jednak kierowana głównie do miłośników mocniej ckliwych tytułów. Cała reszta raczej, nie znajdzie tutaj nić ciekawego dla siebie i po kilku stronach poczuje wyraźne znużenie.

Dla miłośników bardziej "ckliwych" pozycji

Mangę do recenzji dostarczyło wydawnictwo Waneko

Froszti
8 sierpnia 2020 - 10:58