Recenzja mangi: Anohana #1 i #2 - Froszti - 16 sierpnia 2020

Recenzja mangi: Anohana #1 i #2

Anohana – Kwiat, który widzieliśmy tamtego lata, to kolejna mangowa pozycja w ofercie wydawnictwa Waneko, która powstała na kanwie bardzo dobrze przyjętego anime. Tytuł debiutował na rynku Japonii w 2012 roku (rok po premierze anime). Rodzimy czytelnik dopiero jednak niedawno otrzymał możliwość sprawdzenia komiksowej adaptacji. Jeżeli więc ktoś zastanawia się nad tym, czy mająca już trochę lat na karku manga, nadal jest warta uwagi, spieszę z szybką odpowiedzią – zdecydowanie TAK!.

Historia opowiedziana w mandze skupia się na grupce przyjaciół, którzy w dzieciństwie byli nierozłączną paczką, żądną przygód i dobrej zabawy. Wspólnie tworzyli oni drużynę Super Busterów Pokoju, która całe dnie spędzała w swoim towarzystwie. Wszystko jednak zmieniło się w momencie, kiedy w wypadku zginęła jedna z nich, Menma. Śmierć koleżanki była wielkim ciosem nie tylko dla samej rodziny, ale również dzieciaków, które zaczęły się mocno obwiniać o to, co się stało. Nierozerwalna do tej pory paczka, przestała istnieć, a każde z nich poszło w swoją stronę. Od tego momentu minęło kilka lat, dawni przyjaciele stali się nastolatkami mającymi swoje licealne życia i problemy. Gdzieś w ich wnętrzu ciągle jednak tli się smutek z powodu utraty koleżanki. Najbardziej ten wypadek przeżył Jinta Yadomi, który dodatkowo musiał przeboleć również śmierć swojej matki. Całkowicie wycofał się on z życia społecznego, całe dnie spędzając zamkniętym we własnym pokoju. Ucieczka od rzeczywistości i zatracanie się we własnym smutki zostaje nagle przerwana, kiedy to chłopak zaczyna widzieć zmarłą koleżankę. Początkowo bierze to za omamy, jednak duch Menmy jest nad wyraz rzeczywisty i strasznie natarczywy. „Zjawa” dziewczyny sama do końca nie wie, dlaczego powróciła do świata żywych. Jest jednak pewna, że ma to coś wspólnego z Super Busterami Pokoju. Nie pozostało więc nic innego jak próba ponownego zebrania paczki i postarania się o to, aby duch ich koleżanki zaznał należyty spokój. Okazuje się, że nie jest to wcale takie łatwe, szczególnieszczególnie że każdy ma swoje własne życie i chce zapomnieć o przeszłości.

Anohana – Kwiat, który widzieliśmy tamtego lata, to prawdziwa bomba emocjonalna, która powinna ruszyć każdego. Manga to jednak coś więcej niż tylko kolejny bardzo dobry dramat. Świetna historia wyciskająca morze łez skrywa w sobie również całkiem sporą dawkę dobrego humoru i mega pozytywnych emocji, które pokazują czytelnikowi, że warto patrzeć z wielkim optymizmem w przyszłość, nawet jeśli dana chwila wydaje się być tragiczna. Niektóre zawarte w tytule elementy nie są podane na przysłowiowej srebrnej tacy i odbiorca musi nauczyć czytać się między wierszami, aby dotrzeć do skrywanego piękna. Śmiało można nawet napisać, że mangowa adaptacja idzie w niektórych fragmentach jeszcze dalej niż samo anime, dostarczając odbiorcy w lepszej formie sporą dawkę emocji.

Nie oznacza to jednak, że cała historia jest idealna. Można znaleźć tutaj pewne mniej lub bardziej widoczne absurdalne elementy scenariusza, podkreślające jego fragmentaryczną infantylność. Nie zmienia to jednak obrazu całości jako rewelacyjnej opowieści, która powinna spodobać się każdemu.

Manga obok świetnego scenariusza może pochwalić się również doskonałą oprawą graficzną, która jest ważnym elementem każdego komiksu. Artystka stworzyła prace, które idealnie dopasowują się do treści dzieła i mocno podbijają jego klimat. Mitsu Izumi stawia raczej na prosty styl, co nie oznacza, że nie potrafi być on urokliwy. Najbardziej widoczne jest to w projektach postaci, które zarówno w swojej nastoletniej, jak i dziecięcej formie, prezentują się rewelacyjnie.

Niczego złego nie można również napisać na temat rodzimego wydania mangi. Obwoluta z prostą grafią i punktowym błyszczącym lakierem przykuwa wzrok potencjalnego nabywcy. W środku znajdziemy dobrej jakości papier, świetny druk i bardzo dobre tłumaczenie.

Dwa pierwsze tomy mangi Anohana – Kwiat, który widzieliśmy tamtego lata, to rewelacyjna emocjonalna lektura, która powinna skłonić każdego do sięgnięcia po trzecią i ostatnią cześć, aby poznać pełnie wciągającej historii. Opowieść do tego stopnia chwyta za serce, że polecam sięgnąć po tytuł nawet osobom, które wcześniej widziały anime i historia jest im znana. Śmiem przypuszczać, że pochłaniając kolejne strony mangi, ponownie w ich oczach zakręci się nie jedna łezka, a na twarzy nie raz pojawu się mimowolny uśmiech zadowolenia.

Komiksowa wspaniałość.

Dziękuję wydawnictwu Waneko, za udostępnienie mangi do recenzji.

Froszti
16 sierpnia 2020 - 10:24