Recenzja mangi Murciélago #16 - Froszti - 11 października 2020

Recenzja mangi Murciélago #16

W ofercie wydawnictwa Waneko pojawił się jakieś czas temu szesnasty już tomik serii Murciélago. Pozycji, która miesza elementy zaczerpnięte z thrillerów, horrorów, slasherów z mocno pikantnymi dodatkami i całą masą świetnego humoru.

W recenzowanej części mamy zaprezentowany dalszy ciąg sprawy tajemniczego „Comedy Writera”. Przestępca od lat bywa nieuchwytni i żaden stróż prawa nie może wpaść na jego ślad. Zupełnie inaczej wygląda sprawa z perspektywy Kuroko, która stosunkowo szybko odkrywa tożsamość zbrodniarza. Jak to bywa w jej przypadku, rozwiązanie całego „śledztwa” nie może być nazbyt typowe i pociągnie za sobą kilka widowiskowych momentów. Jednocześnie zostają odkryte pewne dowody świadczące o działaniu naśladowcy, którym okaże się osoba, której nikt nie podejrzewał.

Cała seria słynie z mocnej i widowiskowej akcji, której w tym tomie trochę brakuje. Bardzo duży nacisk położony zostaje tutaj na dialogi, dzięki którym czytelnik może dowiedzieć się o powodach działania „Comedy Writera” (tak jakby dla Kuroro miało to jakieś znaczenie). Nawet jeśli jest sporo przysłowiowego gadania, to i tak znajdzie się tutaj miejsce na dość widowiskowe zgony przedstawicieli „przestępczego świata”. Nie zabraknie również typowej dla tytułu „pikanterii”. Cały tomik zaczyna się od dość „gorącego” wstępu, który ma zachęcić odbiorcę do dalszej lektury. O ile wcześniej Yoshimurakana (twórca) starał się zachować pewną dozę wstrzemięźliwości, to tutaj pozbywa się on jakikolwiek oporów i oferuje scenę jasno pokazującą dla czego tytuł jest przeznaczony tylko dla czytelnika 18+. Oczywiście jest to zabieg celowy, mający rozpalić zmysły głównie męskiego grona fanów serii. Można określić go mianem nawet „seksistowskiego”, jeśli jednak ktoś dotarł do szesnastej już części mangi, to raczej do tego elementu tytułu jest przyzwyczajony.

Niczego nowego nie można napisać na temat warstwy graficznej tytułu. Od samego początku epatuje ona prostotą, która jednak potrafi mocniej przykuć wzrok odbiorcy. Najlepiej dopracowane rysunki to oczywiste te przedstawiające „krwawą akcję” oraz ponadprzeciętnego walory przewijających się tutaj postaci kobiecych.

Nie pozostaje więc nic innego jak kolejny raz w podsumowaniu napisać, że Murciélago to seria dość specyficzna, która zdecydowanie nie każdemu się spodoba. Jeśli jednak ktoś wciągnie się w ten zwariowany i mocno wyuzdany świat, to będzie kolejne tomiki pochłaniał z ogromną „przyjemnością”. Kuroko i jej towarzyski potrafią bowiem zapewnić solidną porcję rozrywkowej treści.

Pozycja tylko dla dorosłych.

Dziękuję wydawnictwu Waneko za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

Froszti
11 października 2020 - 10:26