Recenzja mangi The Promised Neverland #15-#16 - Froszti - 14 października 2020

Recenzja mangi The Promised Neverland #15-#16

Manga The Promised Neverland nieubłaganie coraz szybkiej zbliża się do swojego końca. „Dzieciaki” w świecie pełnym demonów, zyskały uznanie wielu czytelników, którzy kibicują im w walce o „wolność”. Nadal pozostaje pytaniem otwartym, czy Emma, Ray i pozostali bohaterowie będą, w stanie zakończyć trwający od wieków konflikt i przestać się bać o swoje jutro?

Moment ponownego spotkania z Normanem staje się dla bohaterów momentem największego szczęścia, jakie spotkały ich od dłuższego momentu. Szybko jednak przekonują się oni, że chłopak dość mocno się zmienił. Jego plan całkowitego „krwawego” zniszczenia społeczeństwa demonów, zaczyna nabierać coraz wyraźniejszych kształtów. Jest on gotowy nawet zawrzeć czasowy pakt z przysłowiowym „diabłem”, aby tylko osiągnąć swój ostateczny cel. Emma i Ray, nie zgadzają się z jego decyzją. Widzą oni szanse na „pokojową” zmianę otaczającego ich świata. Drogą do tego celu może być odnalezienie i odkrycie tajemnicy „Siedmiu Murów”. Zanim jednak dziewczyna będzie miała okazję zmienić rzeczywistość i panujące w świecie zasady, będzie zmuszona wraz ze swoim towarzyszem, na sporą dawkę wyzwań. Jednym z nich jest przebycie tajemniczego labiryntu, który może okazać się miejscem bez wyjścia.

Autor mangi w pewnym momencie prowadzenia historii, coraz większy nacisk zaczął kłaść na bardziej widowiskowe akcje. Taka przemiana tytułu, nie do końca spodobała się każdemu czytelnikowi, którego najbardziej urzekła początkowa tajemniczość fabuły. Tomik piętnasty pod tym względem wydaje się przełomowym i seria ponownie zaczyna powracać do swoich utartych początkowych wzorców. Krwawych i widowiskowych potyczek z demonami w recenzowanych tomikach jest naprawdę bardzo mało, a główny nacisk zostaje tutaj położony na mocno rozbudowane dialogi (co jest od samego początku silnym elementem mangi).

Bardzo dobrze prezentuje się również zarysowany kontrast pomiędzy dwoma grupami. Jedna z nich to Emma, Ray i towarzyszące jej dzieciaki, druga to Norman i jego „podwładni”. Chłopak nie jest już tym samym chłopcem, którego pamiętają. Owładnęła nim chęć krwawej zemsty, dla której jest gotów poświęcić bardzo wiele (tak samo, jak inni jego przyjaciele). Główna bohaterka postrzega świat zupełnie inaczej (pod pewnymi względami dość naiwnie i dziecinnie), jest jednak przekonana do swoich bardziej „pacyfistycznych” racji. Głęboko wierzy w to, że da się całą sytuację rozwiązać bez zbędnego zabijania. Ludzie i demony według niej mogą koegzystować w swoich światach, bez naruszania swoich własnych praw.

Serwowany w tych tomikach scenariusz, staje się nie tylko dość zaskakujący, ale trzyma również czytelnika mocno w napięciu. Twórca ponownie zaczyna kreślić historię w taki sposób, żeby nie było wiadomo, jak ona się ostatecznie potoczy i co wydarzy się na kolejnej stronie. Nie brakuje tutaj również sporej dawki emocji, które mają wpłynąć dość bezpośrednio na czytelnika i jego ocenę danego przeczytanego fragmentu.

Jedyny mankament, jaki można tutaj dostrzec (sprawa mocno indywidualna), to troszkę zbyt mocna jak na mój gust „fantazyjność” w niektórych momentach opowieści (mikroświaty, wielowymiarowość, „bóstwa”).

Pod względem graficzny, manga nadal stoi na najwyższym możliwym poziomie. Rysunki prezentują się rewelacyjnie, a niektóre kadry dosłownie zapierają dech w piersiach. Niewiele jest tytułów, gdzie oprawa wizualna od samego początku jest dopracowana w każdym najdrobniejszym detalu. Z reguły artyści z każdym kolejnym tomikiem poprawiają swój warsztat. W przypadku The Promised Neverland nie ma co poprawiać, bo wszystko jest idealne.

Nie pozostaje więc nic innego jak kolejny raz stwierdzić, że The Promised Neverland to jedna z najlepszych mang, jakie pojawiły się na naszym rynku. Zachęcam więc do lektury każdego szczególnie tych, którzy przerwali czytanie serii, niezbyt zadowolenie ze zmian w niej zachodzących.

Mangowa "wspaniałość" którą należy przeczytać.

Dziękuję wydawnictwu Waneko za udostępnienie egzemplarzy do recenzji.

Froszti
14 października 2020 - 10:21