Recenzja mangi Requiem Króla Róż #11-#14 - Froszti - 30 kwietnia 2021

Recenzja mangi Requiem Króla Róż #11-#14

Średniowieczna Anglia, wszechobecne dworskie intrygi, miłość, nienawiść i krwawe zbrodnie – czyli nic innego jak kolejna dawka Szekspirowskiego dramatyzmu w postaci mangi Requiem Króla Róż.

Tomik jedenasty to mieszanka szaleństwa, okrucieństwa i wielkich ambicji, które prowadzą Ryszarda wprost do upragnionego celu, jakim jest zdobycie korony. Pomóc w tym ma nawiązanie sojuszu z Buckinghamem, dzięki czemu znika wiele przeszkód na jego drodze. Oznacza to jednak sporą dawkę śmieci, która przetoczy się pośród jego przeciwników. Oczywiście nic nie jest tutaj podane w sposób nazbyt bezpośredni i czytelnika będzie musiał doszukiwać się niektórych fabularnych założeń w całej masie różnorodnych wątków. Autorka coraz śmielej zaczyna również ukazywać uczuciowe i cielesne pragnienia głównego bohatera, który lubi odnajdywać nowe obiekty „westchnień”. Na całe szczęście (lub na nieszczęście – zależnie od gustu danego czytelnika), tytuł nie skręca w stronę pikantnego yaoi, zachowując swoją fantastyczno-dramatyczną otoczkę (aczkolwiek wszechobecnej miłości i zazdrości tutaj nie zabraknie).

Intrygująca i mocno nacechowana emocjonalnie fabuła skupiająca się coraz mocniej na polityce, zaczyna wyraźnie kierować się w stronę wielkiego finały. W tomiku dwunastym Ryszard ugruntowuje swoją pozycję jako pretendenta do tronu, umiejętnie lawirując pomiędzy potencjalnymi sojusznikami i przygotowując się na ostateczną potyczkę z Edwardem V. Jego działania nie uszły uwadze młodego następcy tronu i jego rodzicielce, którzy podczas zaplanowanego polowania chcą dokonać zamachu i tym samym pozbyć się problemu. Nie będzie to zbyt wiele zdradzenie fabuły, jeśli napisze się, że ktoś taki jak Ryszard (który na kilku intrygach zjadł już zęby), nie da się tak łatwo podejść. Przedstawiona tutaj historia nie tylko czerpie inspiracje z dzieł Szekspira, ale również pod pewnymi względami opiera się na prawdziwej historii. Autorka jednak nie trzyma się sztywno pewnych wydarzeń, pozwalając sobie na sporą dozę własnej interpretacji. Nie zmienia to jednak faktu, że całkiem dobrze idzie jej mieszanie fikcji i prawdy, tworząc dawkę udramatyzowanej mangi fantasy, którą czyta się bardzo przyjemnie.

W tomie trzynastym mangi następuje punkt kulminacyjny całej prowadzonej od dawna intrygi. Nieudany zamach na życie Ryszarda zakończył się zamknięciem politycznych przeciwników w Tower. Tym samym na jego drodze nie było już nikogo, kto mógłby przeszkodzić w założeniu na głowę korony. Teraz tylko wystarczy przekonać lud Anglii do tego, że nikt inny nie nadaje się lepiej na ich władcę. Nie będzie to jednak takie proste, szczególnie że natura Ryszarda na przestrzeni lat mocno ewoluowała a jego wewnętrzna walka dobra i zła, ma duży wpływ na jego postrzeganie rzeczywistości i sprawiedliwości. Dzieje się tutaj naprawdę bardzo dużo i nikt nie będzie mógł narzekać na nudę. Wierni miłośnicy serii będą mieć również dużo okazji do odkrywania zawiłości fabularnych poprzez liczną symbolikę, która wypełnia kolejne strony komiksu. Aya Kanno nie boi się tutaj również coraz częściej sięgać do własnej wyobraźni i dostosowywać pewnych wydarzeń do własnych potrzeb. Pomimo tego, tytuł nadal jest ciekawym, pomysłowym i momentami zabawnym podejściem do sztuki Szekspira i historii, dzięki czemu tak liczne grono czytelników może być tą serią zachwycone.

Mogłoby się wydawać, że wszystko zakończyło się tak, jak chciał główny bohater. Zasiadł on na tronie Anglii, zdobył pełnię upragnionej władzy i zaczął być akceptowany (w szerokim tego słowa znaczeniu). Jak na serię przystało, szczęśliwe zakończenie nie chodzi w grę i musiała się pojawić jakaś nowa dawka dramatyzmu i melancholii. Jest nią Richmond, który sam pragnie zostać władcą i zaczyna rozsiewać mocno niepokojące plotki o nowym królu. Będzie to niestety miało wpływ na życie uczuciowe Ryszarda, którego „miłość” przejdzie prawdziwą próbę. Po raz pierwszy w wysokiej jakości tytułu następuje pewien zauważalny zgrzyt. Autorka decydując się kreślić swoją historię dalej, zaczyna coraz wyraźniej skręcać w stronę mocno romantycznych treści, które niekoniecznie każdego do siebie przekonają. Trudno jest jednak wyrokować, jak rozpisze ona dalej nową intrygę. Być może wątek ten pójdzie w dobrym kierunku i będzie miał okazje jeszcze zachwycić.

Więcej intryg, zdrad, miłostek, dramatów i morderstw. Czyli typowy dla serii zestaw elementów, który potrafi zapewnić sporą dawkę rozrywki.

Dziękuję wydawnictwu Waneko za udostępnienie mangi do recenzji.

Froszti
30 kwietnia 2021 - 10:53