Recenzja mangi Magi: Labyrinth of Magic #34-#35 - Froszti - 22 maja 2021

Recenzja mangi Magi: Labyrinth of Magic #34-#35

Magi coraz szybciej zbliża się do swojego wielkiego finału. Wszystko wskazuje na to, że końcówka serii będzie naprawdę ekscytująca, a autorka ma w zanadrzu jeszcze kilka rewelacyjnych pomysłów.

W części 34 cała historia nabiera kolejny już raz zupełnie nowego wydźwięku. Bohaterowie, którzy przeżyli najprzeróżniejsze przygody i często stawali na granicy życia i śmierci, znowu będą musieli pokazać pełnię swoich zdolności. Wszystko to za sprawą Sinbada, który chce zmienić świat. Jego plany były znane już od dawna i wiele bohaterów je popierało. Nie wszyscy jednak spodziewali się, że jego wizja przyszłości pójdzie w dość specyficznym kierunku. Po przejęciu władzy w Świętym Pałacu zaczął on bowiem nadpisywać ruki wszystkich ludzi. Świat zaczął się przeobrażać w coś, czego nie mógł zaakceptować zarówno Aladyn, jak i Alibaba. Obaj do spółki z Morgianą nie mają zamiaru się poddać i będą walczyć do samego końca.

Prawdziwe wyzwania czekają na bohaterów w tomiku 35 kiedy to będą musieli oni zdobyć siedem labiryntów, w których konfrontacja na demoniczne uzbrojenia przybiera naprawdę widowiskowe rozmiary. Nie zabraknie tutaj również sporej dawki „głębszej treści”, w której Sindbad będzie starał się przekonać do swoich racji swoich przeciwników.

Patrząc na zawartość dwóch recenzowanych tomów, trudno nie jest kolejny już raz zauważyć, jak na przestrzeni wydawanych części manga mocno ewoluowała. Początkowo był to widowiskowy, łatwy i przyjemny shōnen, w którym pierwsze skrzypce grało zdobywanie nowych labiryntów oraz walka z demonicznymi stworami. Wszystko to dodatkowo było podlane solidną porcją sprośnego humoru, który nadawał tytułowi należytej lekkości. W pewnym momencie autorka postanowiła jednak zmienić kierunek, w którym podąża jej twór. Z każdą kolejną odsłoną historia stawała się coraz bardziej poważna. Walka i humor ustępowały miejsca ekonomii, polityce i różnym knowaniom. Ostatecznie tytuł przemienił się w mocno filozoficzne dzieło, w którym zagadnienia człowieczeństwa i znacznie życia stały się pierwszoplanowymi elementami historii.

Czy można więc uznać, że tytuł stał się przez to gorszy? Zdecydowanie NIE. Oczywiście wszystko będzie zależne od danego czytelnika. Odbiorcy, którzy pragną czegoś więcej niż tylko prostej rozrywki, powinni być więcej niż ukontentowani. Na pewno zwrócą oni uwagę na to, że historia „doroślała” wraz z bohaterami i stała się czymś, czego niezbyt często doświadczamy w mangach. Powinni oni również docenić starania autorki umiejętnego lawirowania po trudnej tematyce, sięgającej często do podstaw filozofii greckiej (Platon, Kartezjusz, Sokrates, Epikur). Całość tej treści na całe szczęście nie jest przesadnie „utrudniona” i każdy powinien zrozumieć założenia opowieści (chociaż niektórzy dostrzegą w niej jeszcze większe pokłady głębi fabularnej).

Shinobu Ohtaka nie stawia jednak teraz tylko na rozbudowane dialogi i mocno problematyczne wątki. Cały czas pamięta ona o elementach, dzięki którym tytuł wypłynął na szerokie wody popularności. Najlepiej widać to pod koniec tomiku 34, kiedy to rozpoczyna się ostra „akcja” (tak typowa dla początku serii). Stanowi ona przedsmak wydarzeń z kolejnej części, w której pojawi się kilka momentów, które będą potrafiły zaskoczyć czytelnika.

Pod względem graficznym seria cały czas stoi na podobnym bardzo wysokim poziomie. Świetne kreacje bohaterów, genialna umiejętność kreślenia dynamicznych scen czy wielka dbałość o szczegóły strojów. Wszystko to sprawia, że wizualnie tytuł potrafi zachwycić i naprawdę trudno jest się tutaj do czegokolwiek przyczepić.

Nie będzie niczym odkrywczym, jak kolejny już raz stwierdzę, że Magi: Labyrinth of Magic to genialne dzieło, które bez wątpienia może stać się ulubioną serią bardzo wielu miłośników dobrze napisanych i narysowanych komiksów. W moim odczuciu jest to ścisła czołówka najlepszych mangowych historii, które do tej pory pojawiły się na naszym rynku.

Polityka, filozofia, życie, śmierć, miłość i walka. Czyli pełny przekrój niebywale wciągającej magicznej historii.

Dziękuję wydawnictwu Waneko za udostępnienie egzemplarzy do recenzji.

Froszti
22 maja 2021 - 14:13