Recenzja mangi Kulinarne pojedynki #11-15 - Froszti - 22 czerwca 2021

Recenzja mangi Kulinarne pojedynki #11-15

Kulinarne pojedynki trudno nazwać mangą wybitną. Na pewno jednak pokazuje ona w dość odmienny sposób standardowe elementy shonenów, tym samym zjednując sobie spore grono wiernych fanów. Pierwsze dziesięć albumów była więc dość intrygujące i na swój sposób widowiskowe. Pora więc przyjrzeć się kolejnym częścią i sprawdzić jaki poziom one prezentują.

Jedenasta odsłona serii to kolejny kulinarny pojedynek głównego bohatera. Tym razem jednak potyczka nie będzie łatwa, a Subaru Mimasaka wymusi na nastolatku pokazanie pełnego kunsztu swojej kuchni. Album przeplata w treści zarówno sam „pojedynek”, jak i przygotowania do kuchennej potyczki. Dość dobrze widzimy tutaj również coraz intensywniej rozwijający się geniusz Somy, który jednak jest świadomy tego, że do najlepszych jeszcze mu trochę brakuje. Na kolejnych kartach mangi pojawiają się również inne dobrze znane postacie. Szczególną uwagę zwraca tutaj Erina, która nie chce się do tego przyznać, ale Soma mocno zaczyna ją interesować. Standardowo jak to w przypadku serii bywa, nie zabrakło tutaj również niezłego humoru i kilku scen „z podtekstem”, kiedy to pokazane postacie przeżywają prawdziwy orgazm smaków.

Część dwunasta to początek zakończenia ważnego wątku serii, jakim są Jesienne Wybory. W finale znalazła się trójka „pierwszaków”, których kulinarny geniusz może przerodzić się w coś naprawdę niezwykłego. Oczywiście w trójce najlepszych nie mogło zabraknąć głównego bohatera mangi. Zmierzy się on tutaj ze specjalistą od owoców morza (Hayama) oraz geniuszem od przypraw (Kurokiba). Tematem przewodnim ich pojedynku jest dość pospolita ryba, z której można jednak stworzyć coś naprawdę wykwintnego. Pierwsza połowa tomiku pokazuje przygotowania zawodników do bitwy, ich odwiedziny na targu rybnym i szukanie najlepszego przepisu. Końcówka skupia się już na samej walce, która będzie wymagająca dla każdego i mocno nieprzewidywalna. Autor kładzie tutaj spory nacisk na pokazanie rozwoju niemałych umiejętności bohaterów, którzy z każdym kolejnym „pojedynkiem” stają się jeszcze lepsi. Standardowo nie brakuje tutaj szczypty humoru, która dodatkowo doprawiona jest również odrobiną dramatyzmu.

Trzech wybitnych młodych kucharzy dotarło do wielkiego finały Jesiennych Wyborów. Który z nich okaże się najlepszy? Odpowiedź na to konkretne pytanie znajdziemy właśnie w tomie trzynastym. To na początku tego albumu czytelnik ma okazję przekonać się jaka „tajemnica” smaku skrywa się za daniem Somy. Wygranym może być jednak tylko jeden z uczestników. Po ogłoszeniu wyników następuje kolejny ważny dla początkującego kucharza wątek - są nim praktyki. Nie obejdzie się więc tutaj bez masy ciężkiej pracy i konieczności pokazania szybkiego dostosowania się do nowej sytuacji. To i tak stanowi jedynie wstęp do najważniejszej części „kulinarnego stażu”. Każdy z uczniów trafia do miejsca, w którym będzie musiał pokazać czego się nauczył przez ostatni rok i tym samym udowodnić, że drzemie w nim ogromny potencjał. Autor wykorzystuje więc fabułę tej odsłony do pokazania zarówno mocnego rozwoju postaci, jak i pewnych zmian emocjonalnych zachodzących w nich samych, czego inicjatorem z w głównej mierze był Soma.

Czternasta część Kulinarnych Pojedynków skupia się na drugim etapie praktyk. Soma trafia do restauracji szefa Shinomiyi, z którym miał już przyjemność się zmierzyć i sromotnie przegrać. Dla Somy jest to doskonała okazja, do pokazania jak bardzo się rozwinął. Właściciel nie ma jednak zamiaru mu ułatwić „zaliczenia praktyk”, tym bardziej że wie czego można się po chłopaku spodziewać i będzie od niego wymagać jeszcze więcej. Mamy więc tutaj do czynienia z kolejnym tomem serii, w której autor skupia się na szybkim rozwoju stworzonych przez siebie postaci (głównie Somy, ale nie zapomina on również przedstawić krótko losów innych bohaterów). Chodzi tutaj zarówno o rozwój ich umiejętności kulinarnych, jak i znaczący skok emocjonalny, dzięki któremu ciągle pną się oni po szczeblach początkującej kariery.

Tomik piętnasty to początek kolejnego wątku mangi i kolejne poważne wyzwanie przed bohaterami. W końcu dochodzi do oficjalnego spotkania najlepszych pierwszoroczniaków z elitarną dziesiątką szkoły. Spotkanie staje się zaczątkiem nowszych ekscytujących wydarzeń, mającym związek z nadchodzącym jesiennym festiwalem. Yukihira nie byłby sobą, gdyby przy okazji nie znalazł sobie jakiegoś nowego mocno wymagającego przeciwnika. Zostaje nim 8-me krzesło rady, specjalizujące się w kuchni chińskiej. To właśnie ona będzie motywem przewodnim wyzwania, jakiemu będzie starał się sprostać bohater. Kolejny raz będzie mógł on tutaj zaprezentować swoją niezwykła pomysłowość oraz pewne nauki pobrane od ojca. Nie daje to jednak pewności czy to wystarczy, aby pokonać specjalistę w tej dziedzinie. Na pewno więc na czytelników czeka tutaj sporo emocjonującej i zaskakującej treści, w której oczywiście nie zabrakło szczypty solidnego humoru.

W kwestiach wizualnych wszystkie tomiki nadal wypadają znakomicie. Projekty postaci to czysty geniusz, zarówno pod względem wyglądu, jak i różnych emocji pojawiających się na ich twarzach. Mocno przykuwającym wzrok elementem rysunków są również same dania, które potrafią prezentować się naprawdę bardzo apetycznie.

Nie pozostaje więc nic innego jak tylko kolejny raz stwierdzić, że manga Kulinarne pojedynki #11-15 to naprawdę solidna porcja komiksowej rozrywki, która potrafi zaciekawić i kilkukrotnie miło zaskoczyć odbiorcę.

Kolejna solidna porcja przyjemnej prostej mangowej rozrywki z dużą szczyptą świetnego humoru.

Dziękuję wydawnictwu Waneko za udostępnienie egzemplarzy do recenzji.

Froszti
22 czerwca 2021 - 10:21