Wątki przedstawiające koniec świata funkcjonują w naszej kulturze w zasadzie od zawsze. Różne jego wizje znajdziemy w przeróżnych religiach oraz mitach. Spotkamy je także w grach wideo i to właśnie tym tematem chciałbym się dziś zająć.
Długo zastanawiałem się nad definicją oraz przede wszystkim zakresem wizji światów postapokaliptycznych. Bez względu jednak na rodzaj takiej wizji w umyśle jej autora znaleźć możemy w każdej z nich pewne elementy wspólne.
Pierwszym z nich jest przede wszystkim jakiś kataklizm, który doprowadza do takich zmian środowiskowych na świecie, że ludzkość nie może dalej funkcjonować tak jak dotychczas. Settingi postapo kojarzą nam się zazwyczaj z posępnymi wizjami, pełnymi beznadziei i zwątpienia w dobrą naturę ludzkości. Przygotowując ten tekst starałem się przede wszystkim pokazać różne oblicza takich światów.
Bastion
Ten postapokaliptyczny western to bez wątpienia pozycja wyjątkowa. Jest to bardzo udany debiut developerski Supergiant Games. Gra została wyprodukowana z myślą o Xboxie 360. Okazała się jednak takim hitem, że w późniejszym czasie wylądowała na niemal wszystkich dostępnych platformach.
Jest to rpg akcji, w którym wcielamy się w bezimiennego Chłopaka. Przeżył on zagładę świata zwaną tutaj Nieszczęściem. Jego celem jest przetrwanie w tym niegościnnym świecie oraz odnalezienie ewentualnych ocalałych. W tym właśnie celu musimy dotrzeć do tytułowego Bastionu, stanowiącego naszą bazę wypadową w dalsze rejony zrujnowanej okolicy. W rozbudowie naszego gniazda pomogą nam rozsiane w okolicy rdzenie oraz przede wszystkim znajdywane bronie oraz perki w formie zdolności pasywnych takich jak chociażby zwiększenie maksymalnej ilości zdrowia, posiadanych toników leczniczych lub dodatkowa odporność na obrażenia.
Na wielką uwagę w Bastionie zasługuje jednak przede wszystkim kapitalny narrator, komentujący na żywo nasze poczynania oraz wyśmienite utwory muzyczne, które możemy usłyszec podczas rozgrywki. Tytuł posiada także masę wyzwań zręcznościowych oraz dwa zakończenia.
Borderlands 2
Jeden z najlepszych looter shooterów na rynku. Doskonała pozycja do wspólnej zabawy z innymi graczami, w której postapokaliptyczny świat Pandory został przedstawiony z ogromną dozą humoru. Rzecz raczej niespotykana w grach utrzymanych w podobnych klimatach. Takie produkcje nastawione są raczej na zbieranie coraz to lepszego ekwipunku, ale Borderlands 2 to także bohaterowie z pierwszej części, których możemy wreszcie lepiej poznać. Spotkamy też oczywiście gadającego bez przerwy Claptrapa, jednak postacią, która robi największe wrażenie w Borderlands 2 jest Handsome Jack, chyba jeden z najlepszych antagonistów w grach wideo w ogóle.
Borderlands 2 to istna beczka śmiechu pełna absurdów. Znajdziemy tu misje, w których jesteśmy proszeni o strzelenie jakiemuś gościowi prosto w twarz. Znajdą się też potężni bossowie oraz wyzwania, którym bardzo ciężko stawić czoła w pojedynkę. Do najtrudniejszych starć wymagana jest zgrana ekipa uzbrojona po zęby.
Gra ma wiele do zaoferowania także w przypadku rozwoju postaci. Każda z nich ma trzy drzewka umiejętności, które możemy rozwijać w dowolny sposób.
W produkcji, której autorem jest Gearbox Software znajdziemy także kilka dodatków. W jednym z nich poczujemy się nawet jak gracze w papierowym rpgu.
Darksiders
Darksiders to przygodowa gra akcji utrzymana w konwencji gier z serii The Legend of Zelda. Wcielamy się w niej w jednego z jeźdźców Apokalipsy, Wojnę, który przybywa na Ziemię w trakcie ostatecznej bitwy o losy świata. Armie aniołów i demonów toczą ze sobą zażarty bój, którego konsekwencją jest całkowita zagłada ludzkości i zniszczenie świata.
Winnym za taki stan rzeczy zostaje obarczony protagonista, który zarzeka się przed radą zajmującą się utrzymaniem równowagi pomiędzy królestwami aniołów, demonów i ludzi, że zajmie się tymi, którzy tak naprawdę odpowiadają za powstałą katastrofę. W ten sposób zaczyna się jedna z najlepszych przygód postapokaliptycznych, z jakimi miałem kiedykolwiek do czynienia, która w wielu elementach rozgrywki przypomniała mi o moim ukochanym Soul Reaverze.
Enslaved: Odyssey to the West
Co wyjdzie, gdy za setting postapo zabiorą się autorzy takich gier jak Heavenly Sword, DmC lub Hellblade? Otrzymamy jedną z najlepszych wizji świata, w którym niedobitki ludzkości muszą walczyć o przetrwanie z bezlitosnymi maszynami. Tak moim mili, wystarczyło, że Ninja Theory zajęło się chińskim mitem o Małpim Królu, bez którego nie powstałby słynny Dragon Ball, i otrzymaliśmy tytuł ze świetnie dopełniającym się duetem głównych bohaterów.
Fallout 3
Akcja gier z serii Fallout toczy się w świecie, który został niemal doszczętnie zniszczony przez wojnę jądrową. Nie był to jednak koniec świata jak przewidywano, a jedynie prolog do kolejnej kwawej historii ludzkości, gdyż wojna, wojna nigdy się nie zmienia. Trójka to pierwszy Fallout, w którym całkowicie zmieniono perspektywę prowadzenia akcji z izometrycznej na pierwszoosobową (lub trzecioosobową w zależności od preferencji gracza).
Jak to w innych odsłonach tego cyklu startujemy jako mieszkaniec jednego ze schronów przeciwatomowych, a prawdziwa przygoda zaczyna się dopiero w momencie, gdy wyjdziemy na zewnątrz. Tam czeka nas stołeczne pustkowie w okolicy Waszyngtonu pełne supermutantów, radioaktywnej wody i żywności, nadzorcy-psychopaci i cała masa okropieństw postnuklearnego świata.
Rzecz jak to w rpgach bywa toczy się o losy świata, więc w poszukiwaniach ojca postaramy się także zdobyć moduł terraformujący G.E.C.K. Fabuła w tym przypadku nie jest niczym nowym. W grach Bethesdy stawia się przede wszystkim na eksplorację świata gry, a w trzecim Falloucie jest co robić, i to tylko od nas zależy jak będziemy zachowywać się w wędrówce po nasze cele.
Final Fantasy VI
Pierwsze odsłony Final Fantasy opierały się na jednym schemacie. Jako jeden z Wojowników Światłości zbieraliśmy magiczne kryształy, a naszym celem było uratowanie świata. Wszystkiemu towarzyszyło zwiedzanie zamków, ratowanie księżniczek i walki ze smokami lub innymi fantastycznym stworami.
Ten stan rzeczy zmieniał się oczywiście wraz z biegiem czasu, aż przy końcu żywota SNESa na rynku pojawiła się jedna z najniezwyklejszych odsłon tej japońskiej serii rpgów. Typowy setting fantasy został zastąpiony settingiem z czasów rewolucji przemysłowej. W świecie, który został zniszczony tysiąc lat wcześniej przez wojnę magiczną wszystko zaczęło się od nowa. Jedyną różnicą w stosunku do zamierzchłych czasów było to, że pojawili się osobnicy, który postanowili wykorzystać najnowsze zdobycze technologiczne do połączenia z potężną magiczną mocą, aby zniewolić każdego, kto nie będzie wystarczająco silny, aby im się przeciwstawić.
Final Fantasy VI powstało niemal trzydzieści lat temu i było pierwszą częścią cyklu, w której główną rolę odgrywa kobieca postać. Terrę poznajemy jako pilota potężnego magicznego mecha zwanego Magitek Armor, która za pomocą korony niewolnictwa jest zmuszana do pacyfikowania bezbronnych miasteczek i zabijania kogokolwiek, kto wejdzie w drogę imperium, któremu służy wbrew swojej woli.
Bohaterów w omawianej grze jest kilkunastu i każdy ma jakąś swoją historię. Niektóre chwytają za serce, a przy niektórych zwijamy się ze śmiechu. Szóstka łamie wiele konwenansów i nawet z takich motywów jak ratowanie świata albo walka z bossem potrafi uczynić wyjątkowe doznanie.
Horizon Zero Dawn
Horizon Zero Dawn to jeden z tych przypadków pokazujących, że developerzy pracujący dla Sony potrafią zrezygnować z tego, co dobrze znają i spróbować czegoś nowego, co przypadnie do gustu graczom. Niby HZD to kolejna ubigra na rynku, jakich wiele. Poziom jej wykonania, zwierzęce zachowania śmiercionośnych maszyn oraz postać samej Aloy, tropicielki zafascynowanej technologią starego swiata, okazały się holenderskim strzałem w dziesiątkę. Produkcja Guerrilla Games może pochwalic się całkiem dobrą oprawą graficzną oraz dynamicznym systemem walki, który przy starciach z tymi silniejszymi maszynami potrafi przyprawić graczy o szybsze bicie serca.
Metro 2033
Metro 2033 to ukraiński fps postapokaliptyczny z elementami horroru, zainspirowany powieścią rosyjskiego pisarza Dmitrija Głuchowskiego pod tym samym tytułem. Świat gry przenosi nas do podmoskiewskiego metra, w którym ukryli się ocalali z kataklizmu jądrowego.
Niby jest to ten sam setting co w Falloucie, ale nie da się nie zauważyć różnic kulturowych w Metrze, które sprawiają, że dzieło naszych wschodnich sąsiadów ma swój własny smak.
Omawiany przeze mnie fps posiada ukryty system moralności, który stale ocenia nasze poczynania, co w dalszej kolejności decyduje o tym, jakie zakończenie zobaczymy w tej ponurej historii.
Shin Megami Tensei: Devil Survivor
Atlus to firma słynąca z serii Persona. Nie jest to jednak jedyna marka, którą zajmują się Japończycy. Najważniejsze dla nich jest uniwersum Shin Megami Tensei, z którego zresztą wywodzi się ta ta popularna seria dating simów. Tak się składa, że owo uniwersum bardzo często zahacza o tematykę postapokaliptyczną. Devil Survivor to jedna z takich produkcji. Jej bohaterami jest Jack Frost oraz dwójka jego przyjaciół, Yuzu i Atsuro. Dostają oni w prezencie od kuzyna protagonisty tajemnicze podręczne komputery (stylizowane na NDSy), które informują ich o tym, że za kilka godzin ktoś w okolicy zostanie pożarty, a w rejonie tokijskiej Linii Yamanote dojdzie do groźnego wybuchu oraż paraliżu wywołanego przez przerwę w dostępie energii elektrycznej. Emaile okazują się prawdziwe. W mieście dochodzi do wspomnianych incydentów. Na cały wspomniany okrąg zostaje nałożona blokada, a bezpieczeństwa pilnuje japońska obrona cywilna, która informuje wszystkich mieszkańców, że nie mogą oni poruszać się liniami metra dopóki nie zostanie rozwiązany problemem związany z wybuchem, który doprowadził do rozprzestrzeniania się trującego gazu.
Chociaż z początku wydaje się, że za wspomniane wcześniej morderstwo odpowiedzialne jest jakieś drapieżne zwierze, trójka bohaterów bardzo szybko dochodzi do wniosku, że prawda jest zgola inna. Za atak odpowiadają pewnie demony, które atakują także ich. Na całe szczęście podręczne komputery wyposażone są w Program Przywoływania Demonów, które nie tylko wzmacniają ich parametry bojowe w starciach z niechcianymi gośćmi. Pomagają im też w zawieraniu paktów, w których wspomniane potwory muszą im służyć. W dalszej kolejności bohaterowie mogą też nabywać stwory w drodze demonicznych licytacji.
W przeżyciu ma im pomóc także funkcja, z której może korzystać lider, który widzi nad głową każdego człowieka spotkanego w okolicy jego Zegar Śmierci, pokazujący mu liczbę dni do końca życia. Pech tak chce, że trójka głównych bohaterów ma jedynki, a następnego dnia są to zera. Rozpoczyna się więc wyścig o przetrwanie.
Devil Survivor jest nieliniowy. Posiada kilka zakończeń i to od nas zależy jakich sprzymierzeńców dokooptujemy do naszej drużyny. Czas biegnie. Będąc w jednym miejscu o konkretnej porze nie możemy być jednocześnie w innym, więc to od naszych decyzji zależy to, kto przeżyje.
Shin Megami Tensei: Digital Devil Saga
Jedna z najlepszych gier z settingiem postapo wprost od speców w tej dziedzinie z Atlusa. Akcja Digital Devil Sagi rozgrywa się w świecie zwanym Złomowiskiem, w którym sześć szczepów toczy ze sobą ciągłą wojnę o dominację. Jej zwycięzca dostąpi wielkiego zaszczytu, jakim bez wątpienia jest podróż do Nirvany.
Wszystko zmienia się gdy na polu walki pojawia się tajemniczy obiekt, z którego rozchodzi się w pewnym momencie tajemnicze światło. Wszyscy zostają nim trafieni. Żądni mordu ludzie muszą sobie radzić z nowym zagrożeniem, z głodem, który sprawia, że przeistaczają się w wygłodniałe bestie.
Od tej pory nie liczą się żadne zasady etyczne. Postrzeganie zła i dobra nie ma żadnego znaczenia w świecie, w którym panuje tylko jedna zasada: Pożryj, albo sam zostaniesz pożarty.
W centrum tego wszystkiego pojawia się tajemnicza dziewczyna o imieniu Sera, która twierdzi, że znalazła się tutaj, żeby nam pomóc. Jako członkowie szczepu o nazwie Embryon musimy więc walczyć z innymi szczepami także o jej bezpieczeństwo.
Gdybym miał opisać DDS w skrócie, to napisałbym, że jest to japońskie postapo w rytmach rocka. Tych gitarowych riffów Shojiego Meguro nie da się po prostu zapomnieć…ani usłyszeć w żadnym innym reprezentancie z tego arcyciekawego gatunku gier.
Shin Megami Tensei III: Lucifer’s Call
Lucifer’s Call to trzecia odsłona jednej z najważniejszych marek rpg na rynku od ponad trzech dekad. System SMT jest bowiem wykorzystywany jako filar w wielu produkcjach japońskiej firmy Atlus. W wielu przypadkach są to dosyć mroczne tytuły, oparte o te same podstawy jak nazwy czarów, przedmiotów, waluta w grze, czy system pozyskiwania i fuzji demonów. Gry z tym przedrostkiem posiadają zazwyczaj także kilka zakończeń.
Nie inaczej jest oczywiście z Lucifer’s Call. Wcielamy się w nim w zwykłego tokijskiego ucznia, który wraz ze znajomymi ze szkoły postanawia odwiedzić swoją nauczycielkę w pobliskim szpitalu. Nie wie jednak o tym, że są to ostatnie chwile jego dotychczasowego życia. Pewni kultyści postanawiają bowiem mniszyć splugawiony grzechem świat, aby mógł narodzić się na nowo. W trakcie Koncepcji świat zostaje wypatroszony od wewnątrz i rozerwany na strzępy wirujące wokół jego nowego źródła energii. W wyniku nadejścia końca świata giną wszyscy ludzie. Przeżyły w zasadzie jedynie demony oraz duchy, bo tylko one zostały z całej ludzkości.
Główny bohater także zostaje przemieniony w demona i tu rozpoczyna się nasza przygoda, bardzo ciężka przygoda, która niejednego gracza pozbawi nadziei. LC jest jednym z najtrudniejszym rpgów turowym na rynku i mogę zagwarantować, że najtrudniejsi bossowie w tym tytule dadzą popalić każdemu.
Shin Megami Tensei: Strange Journey
Ostatnią produkcją z przedrostkiem Shin Megami Tensei w tytule, o której chciałbym wspomnieć jest Strange Journey. Gdy mówimy o tematyce postapokaliptycznej, to pierwsze co nam przychodzi na myśl, to jakiś zniszczony, nieprzyjazny świat, który powstał w wyniku nieprzemyślanych działań poprzednich pokoleń.
W SJ zaś jesteśmy niejako świadkami trwania procesu mającego na celu zagładę ludzkości i opanowanie kuli ziemskiej przez demony. Na biegunie południowym zachodzi niewytłumaczalne zjawisko. Pojawia się tam Schwarzwelt, a więc Czarny Świat. Jeśli zostanie on pozostawiony samemu sobie pochłonie po jakimś czasie całą Ziemię. Jako jeden z elitarnych żołnierzy zostajemy więc wysłani w ekspedycję, która ma do tego nie dopuścić. Ludzie nie wiedzą praktycznie nic o tym nowym, śmiertelnie niebezpiecznym świecie, więc nie wszystko idzie zgodnie z planem. Kontakt z poszczególnymi pojazdami niezbędnymi do właściwego przeprowadzenia misji zostaje zerwany, a naszym celem jest rozeznanie się w sytuacji. Pomogą nam w tym specjalne pancerze adaptacyjne zwane DEMONICA, przystosowane do poruszania się w nieprzyjaznym środowisku, które dodatkowo można wyposażyć w aplikacje pozwalające na swobodną eksplorację tego niebezpiecznego świata. W tym celu musimy najpierw odszukać specjalnych Form w Schwarzwelcie.
Jak to w grach Atlusa bywa, ten pierwszoosobowy dungeon crawler ocenia nasze decyzji podejmowane podczas rozgrywki, co ma bezpośredni wpływ na to jakie demony przykładowo będą skłonne do rozmawiania z nami i do ewentualnego przyłączenia się do naszej misji.
To działa też w drugą stronę, bo nie wszystkie demony mordują ludzi z zimną krwią. Niektóre z nich przeprowadzają eksperymenty na schwytanych żołnierzach, częsci z nich proponując nawet bezpieczeństwo za służbę u ich nowych panów. To od nas zależy czy chcemy z nimi pertraktować, czy po prostu walczyć z nimi na śmierć i życie, zupełnie ignorując życie naszych towarzyszy.
Steins;Gate 0
Steins;Gate 0 to przynajmniej czwarta odsłona cyklu japońskich powieści wizualnych, które zaczynały jako dating sim o podróżach w czasie. Cyfra 0 przy tytule może świadczyć, ze mamy tu do czynienia z prequelem, ale jest to tylko prawda w połowie, gdyż zobaczymy w nim również przyszłość członków najbardziej zwariowanego laboratorium z Akihabary.
Najbezpieczniej byłoby zatem napisać, że jest to alternatywna wersja Steins;Gate. Okarin w pewnym momencie po prostu się poddaje. Uznaje, że czegokolwiek by nie zrobił, to i tak nie uratuje swojej ukochanej. Rezygnuje z dalszego używania maszyny czasu i popada w całkowitą rozpacz po śmierci Kurisu.
Wszystko zmienia się po spotkaniu z dwójką naukowców zajmujących się badaniami nad sztuczną inteligencją, którzy informują go, że też ciężko znoszą śmierć Celeb 17. Okazuje się, że pracowali wcześniej z Kurisu, zanim ta postanowiła wyjechać do Japonii. Jego zdziwienie jest tym większe, gdy okazuje się, że przedstawiona mu sztuczna inteligencja została stworzona ze wspomnień jego ukochanej.
Wychodzi na to, że wcale nie pogodził się z jej śmiercią, i tu właśnie zaczyna się historia opowiadająca o zastosowaniu sztucznej inteligencji podczas konfliktów zbrojnych, która zaprowadzi nas aż do zniszczonego i nieprzyjaznego świata po wybuchu Trzeciej Wojny Światowej.
The Last of Us
W tym zestawieniu nie mogło zabraknąć produkcji Naughty Dog. Gier o apokalipsach zombie jest bez liku, ale takich, które dorównują historią i jej poziomem wykonania do produkcji przygotowanej specjalnie z myślą o PS3 jest zdecydowanie mniej. Postanowiłem wspomnieć o tym tytule, gdyż bardzo dobrze pokazuje zmiany jakie zaszły na świecie po rozprzestrzenieniu się wirusa, który doprowadził do upadku cywilizacji.
To historia przemytnika, który stracił córkę i resztki człowieczeństwa, Joela, oraz młodej dziewczyny Eliie, która urodziła się po zagładzie świata, a dawne życie ludzi zna jedynie z opowiadań innych.
The Last of Us to opowieść o tym, że nawet w świecie wyzutym z człowieczeństwa warto o nie walczyć. Trzeba jednak liczyć się z tym, ze każdy ludzki odruch ma swoją cenę.
Transistor
Transistor to kolejna po Bastionie produkcja w klimatach postapo od Supergiant Games, o której chciałem wspomnieć. Tytuł zaczyna się od smutnej sceny, w której główna bohaterka, Red, wyciąga z ciała zmarłego partnera masywny miecz. Wszystko odbywa się w noc jej występu scenicznego. Młoda piosenkarka traci głos. Jej zmarły chłopak jednak nie przepadł w niebycie, gdyż jego świadomość została przeniesiona do wspomnianego miecza. Od tej pory tą dwójkę czeka smutna podróż po opustoszałym Cloudbank. Owe miasto tętniło kiedyś życiem, było pełne marzeń, ambicji i przeróżnych idei zamieszkujących je ludzi. Po tym wszystkich ludziach zostały jedynie ślady, które protagonistka może aktywować w gniazdach tytułowego Tranzystora.
Z początku Red chciała uciec z tego strasznego miejsca, w którym ludzkość została zastąpiona przez złowrogie Procesy. Zmienia jednak zdanie i postanawia spotkać się z tymi, którzy uprowadzili do śmierci jej najbliższych oraz miasta, które kochała.
Rozgrywka w tej postapokaliptycznej produkcji nosi wyraźne znamiona taktyczne. Możemy bowiem zwalniać czas i programować sekwencje ruchów naszej heroiny, co okaże się niezwykle przydatną opcją, gdy staniemy naprzeciwko armii bezdusznych programów komputerowych, których jedynym celem jest unicestwienie wszelkiego życia.
W swoim tekście starałem się pokazać różne oblicza końca świata w grach wideo. Wszystkie opisane przeze mnie gry z jednym wyjątkiem ukończyłem przynajmniej raz lub więcej. Nie oznacza to jednak wcale, że wyczerpałem ten temat. Zależało mi bardziej na przedstawieniu punktu wyjściowego do ewentualnej dyskusji o grach z postapokaliptycznym klimatem. Jeśli jakiś tytuł z taką charakterystyką zrobił na Was wrażenie, a o nim nie wspomniałem, to wspomnijcie o nim w komentarzach. Kto wiem, może sam go kiedyś sprawdzę?