Recenzja mangi Dr. Stone #9-#10 - Froszti - 22 lipca 2021

Recenzja mangi Dr. Stone #9-#10

Każdy kolejny tomik serii Dr.Stone pokazują, że duet Inagaki-Boichi ma niewyczerpane pokłady niesamowitej wyobraźni, które zachwycają fanów na całym świecie. Nic więc dziwnego, że z wypiekami na twarzy czekało się na finał wojny pomiędzy Królestwem Nauki oraz Imperium Tsukasy. Ostateczna bitwa pokazana w tomiku dziewiątym jest końcem jednego ważnego wątku i początkiem nowej części historii, która jak na razie nie zwalnia swojego szalonego tempa.

Dziewiąty tomik serii wypełniony jest po brzegi niesamowitą akcją, która zaskakuje i zapewnia gigantyczną dawkę doskonałej shonenowej rozrywki. Coraz szybciej zbliża się ostateczny pojedynek pomiędzy siłą nauki i mięśni. Do samego końca nie będzie jednak wiadomo, która strona wygra i stanie się dominująca w tym postapokaliptycznym świecie. Całość pokazanej tutaj historii rozpoczyna się od brawurowej ucieczki z niewoli Chrome, który wykorzystuje do tego celu potęgę „nauki”. Wydarzenie to staje się ostatecznym bodźcem dla Senku, do przeprowadzenia natarcia. Cel jest jednej przejęcie kontroli nad „życiodajną” jaskinią, dzięki której będzie można uratować wszystkich ludzi na świecie. Genialny umysł nastolatka był przygotowany na wiele różnych ewentualności. Jego groźnego przeciwnika nie można było jednak lekceważyć. Siła Tsukasy bowiem kolejny raz pokazała, że potrafi być całkowicie nieobliczalna. Do samego końca „walki” nie będzie więc wiadomo która strona ostatecznie zwycięży. Na pewno na czytelnika będzie tutaj czekać kilka zaskakujących zwrotów akcji, które jeszcze mocniej podsycą klimat mangi i mocniej wcisną odbiorcę w fotel podczas lektury. Kolejny również raz twórcy łączą tutaj w niezłym stylu „naukowe” zacięcie tytułu z dużą dawką absurdalności. Takie specyficzne połączenie sprawia jednak, że rozrywkowe aspekty mangi są najlepiej uwidocznione i nie pozwalają one nawet na chwilę nudy. Mnogość przedstawionych tutaj wydarzeń i tempo akcji nie pozwoliło jednak tym razem na trochę mocniejsze skupienie się na bohaterach. Nie jest to jednak żadna wada, bowiem to, co mieliśmy o nich się dowiedzieć zostało pokazane we wcześniejszych tomikach. W tomie dziewiątym postawiono więc na najlepsze możliwe zakończenie ważnego fabularnego wątku, który pokazuje, że głowa twórców ciągle jest pełna wyśmienitych pomysłów.

Stone Wars oficjalnie dobiegły końca w tomiku dziesiąty, rozpoczyna nowe etap przygód bohaterów. Bez zagłębiania się w szczegóły fabuły, tak aby nie psuć nikomu niespodzianek, można jedynie dodać, że finał wojny był o wiele bardziej zaskakujący niż można było się spodziewać. Początek nowej historii również wygląda bardzo obiecująco i wszystko wskazuje na to, że kolejny raz na czytelników będzie czekać masa niesamowitej i wciągającej treści. Motywem przewodnim nowego wątku będzie chęć odkrycia przez Senku zagadki petryfikacji, co pomoże mu w uratowaniu wszystkich ludzi na planecie. Zanim jednak do tego dojdzie, będzie on musiał wraz ze swoimi towarzyszami przeciwstawić się naprawdę wielu nowym zagrożeniom. Nowe zadanie wymaga również powiększenia Królestwa Nauki o nowe nietuzinkowe postacie. To dzięki nim genialny nastolatek będzie miał okazję podbić morze i powietrze. Nie obejdzie się tutaj również bez masy innych nowych „wynalazków” cywilizacyjnych, które wprowadzą do fabuły zarówno dużą dawkę „szaleństwa”, jak i dobrego humoru.

Pod względem artystycznym oba tomy prezentują się znakomicie. Nie może być przecież inaczej jeśli chodzi o twórczość Boichiego. Mangaka od samego początku zachwyca odbiorcę swoją wizją postapokaliptycznego świata, w którym odkrywane są nowe elementy „nauki”. Szczegółowość otoczenia, świetne projekty postaci, duża dynamika scen akcji. Każdy z tych elementów dopracowany jest w najdrobniejszych detalach i nie ma się tutaj do czego przyczepić. Niczego złego nie można również napisać na temat rodzimego wydania, które prezentuje się dokładnie tak jak powinno.

Dr. Stone #9-#10 są więc kolejnymi wyśmienitymi częściami wspaniałej serii, która powinna jeszcze przez naprawdę długi czas zapewnić fanom dobrych shonenów masę doskonałej rozrywki. Jeśli jeszcze ktoś jakiś cudem nie miał okazji sprawdzić tego dzieła lub widzieć anime, polecam szybko nadrobić te zaległości.

Rewelacyjna porcja shonenowej historii, która powinna zachwycić każdego fana tego gatunku.

Dziękuję wydawnictwu Waneko za udostępnienie mangi do recenzji.

Froszti
22 lipca 2021 - 10:26