Recenzja mangi Chainsaw Man #4-#5 - Froszti - 30 lipca 2021

Recenzja mangi Chainsaw Man #4-#5

Chainsaw Man to szalona, brutalna i na swój sposób niebywale ekscytująca seria mangowa, która z miejsca przyciągnęła uwagę sporego grona czytelników. Pierwszy trzy tomy serii pochłania się z niekłamaną przyjemnością, ciągle pragnąc dowiedzieć się co będzie dalej. Przyszła więc pora na sprawdzenie co w dwóch kolejnych częściach przygotował dla fanów Tatsuki Fujimoto.

Część trzecia obfitowała w dużą dawkę akcji związaną z atakiem tajemniczej organizacji na członków Oddziału zajmującego się zabijaniem demonów. Szeregi „demonicznych zabójców” zostały mocno przetrzebione, a sam Denji (który był głównym celem ataku) musiał zmierzyć się z naprawdę groźnym przeciwnikiem. To właśnie finał tej walki pokazany zostaje na samym początku tomiku czwartego. Sytuacja ciągle jest bardzo dynamiczna i na kolejnych stronach dzieje się naprawdę wiele. Zabawa dla agresorów kończy się w momencie wkroczenia do „akcji” Makimy. Po takim szalonym początku historia wcale nie zwalnia tempa. Oddział musi zrobić wszystko, aby podobna sytuacja nigdy się już nie powtórzyła, a agresorzy zapłacili za śmierć ich kolegów. Dlatego też zarówno Denji i Power muszą przejść intensywne „szkolenie” pod okiem najpotężniejszego „demonozabójcy”. Na pewno nie będzie to „nauka” łatwa i przyjemna, a na bohaterów czeka sporo cierpienia.

Czwarty tomik serii wypełniony jest więc po brzegi niesamowitą krwawą akcją i kolejnymi szalonymi intrygami. Autor prowadzi historię w takie sposób, że naprawdę trudno jest przewidzieć co będzie działo się na kolejnych stronach. Odkrywa on również kilka nowych fabularnych tajemnic, skupiając się trochę bardziej na niektórych członkach oddziału. Obok tego wszystkiego kolejny raz w naprawdę niezłym stylu prezentuje on zawiłości ludzkiej natury głównego bohatera. Denji nieustannie zastanawia się nad tym, czy jest jeszcze człowiekiem czy już prawdziwym krwiożerczym demonem. W przypadku Power i powiązanych z nią wątków autor ponownie stawia na sprawdzoną i całkiem przyjemną warstwę humorystyczną. Oczywiście jest to porcja mniej wysublimowanego humoru, który czasem balansuje na graniczy poprawności, potrafi jednak być całkowicie rozbrajający.

Początek tomiku piątego rozpoczyna się od krwawej fabularnej jazdy bez trzymanki. Jeden z zabójców staje naprzeciwko wymagającego demona, Power zabiera się za dziesiątkowanie zastępów zombie, a Denji ponownie spotyka się z Mieczem Samuraja. Dla czytelnika wszystko to oznacza mocno widowiskową akcję, która wypełni pierwszą połowę mangi i zapewni mu masę niezapomnianych „wrażeń”. |Po tak dynamicznym wstępie, autor postanawia mocno stonować nastrój i rozpocząć nowy wątek, w którym to uczucia będą odgrywać znaczącą rolę.

Kolejny już raz autor łączy tutaj niesamowitą horrorową akcję, szczyptę humoru i treści potrafiące dobrze przekazywać emocje pokazanych bohaterów. Sprawia to, że manga pomimo swojej dość mocno ekstremalnej otoczki i absurdalności historii, potrafi wypromować ciekawe i złożone postacie. Niejednokrotnie czytelnik będzie tutaj konfrontowany z treściami rozpoczynającymi dyskusję na temat człowieczeństwa i wpływu przeszłości na teraźniejsze poczynania człowieka. Nie są to jednak dominujące elementy historii. Są one tylko miłym dodatkiem do szalonej akcji, która najmocniej wyróżnia mangę spośród innych tytułów.

Tomy Chainsaw Man #4-#5 są więc kolejnymi doskonałymi kontynuacjami szalonej, widowiskowej i wciągającej serii, która powinna zaciekawić miłośników shounenów. Jeśli tylko ktoś nie boi się sporej dawki „brutalności” i ma ochotę na mocno dynamiczną historię, to jest to cykl, po który zdecydowanie powinien sięgnąć.

Mocna i szalona dawka krwawej akcji, która potrafi zaskoczyć czytelnika i zapewnić mu masę niezapomnianych wrażeń.

Dziękuję wydawnictwu Waneko za udostępnienie egzemplarzy do recenzji.

Froszti
30 lipca 2021 - 10:30