M. Night Shyamalan ma przerąbane, bo wszystkie jego filmy będą w jakiś sposób porównywane do genialnego Szóstego zmysłu, a los chciał, by wszystkie okazały się albo troszkę, albo zdecydowanie gorsze. Old nie zmieni tego trendu, choć jest to produkcja ciekawa i z potencjałem. Ale czy na pewno trzeba od razu lecieć do kina?
Fabuła filmu bazuje na motywach z powieści graficznej Sandcastle, ale rozwija ją o nowe wątki, bo bez nich po prostu nie byłoby filmu. Jest sobie plaża gdzieś w tropikach, która powoduje, że ludzie starzeją się w przyspieszonym tempie. Grupka turystów znajdzie się w tym niezwykłym miejscu i oto rozpoczyna się niezły gnój. I nie chodzi tylko o to, że nagle wasze dzieci staną się o kilka lat starsze. Jest tam ukryte dużo więcej.
Old jest bardzo dobrym dreszczowcem w trakcie pierwszej połowy filmu, gdy bohaterowie wraz z widzami pomału doświadczają dziwnych i niepokojących wydarzeń. Bywa nawet prawie strasznie (choć nieco bardziej klasycznie "horrorowe" zagrywki dzieją się dopiero pod koniec), a już na pewno każe się zastanowić nad własną reakcją na takie wydarzenia. Później fabuła traci moc, tempo siada i przy okazji robi się zbyt ciemno (dosłownie: chodzi o słabe oświetlenie nocnych scen, gdy trzeba się domyślać, o co chodzi - nie tędy droga!). Sam finał jest okej, chociaż ścięcie ostatnich ok. dwóch minut mogłoby zostawić lepsze wrażenie.
Największy problem mam z aktorami, których przed kamerą jest sporo, ale nikt nie wyróżnia się wyraźnie na plus (może poza Rufusem Sewellem), co być może mogę zrzucić na sposób prowadzenia ich przez samego Shyamalana. Reżyser radzi sobie dużo lepiej, gdy głównych postaci jest garstka, a nie około 10. Nie pomagają też okazjonalnie kulawe dialogi i mnogość akcentów. Rozumiem jednak potrzebę wrzucenia do scenariusza tylko bohaterów, bo dzięki temu w filmie znalazło się miejsce dla różnorodnych, nieźle pokazanych lęków wychodzących na światło dzienne pod wpływem stresu. Więc jest pół na pół, dobrze i tak sobie.
I w zasadzie cały film jest taki, choć ostatecznie plusów jest ciut więcej. Old dobrze brzmi, jest fajnie nakręcony (czasem użycie kamery potrafi miło zaskoczyć, czasem wrażenie burzy brzydki green screen), potrafi budować napięcie i bywa zabawny. Ostatecznie jednak potencjał nie został spełniony i nawet nie chodzi o brak fabularnego zwrotu akcji. Po prostu coś tu nie do końca gra, więc ocena nie może być wyższa niż 6/10.
PS Mid-sized Sedan to najlepsza fikcyjna raperska ksywa na świecie!