Recenzja Moriarty #7 - Froszti - 28 kwietnia 2022

Recenzja Moriarty #7

Wyraziści bohaterowie, wielkie tajemnice, mroki nocy i przerażone krzyki kobiet. Czyli nic innego jak siódma już część serii Moriarty, która z każdą kolejną odsłoną robi się coraz lepsza.

Początek tomiku prezentuje się dość „niewinnie”. Widzimy jak „nowy” bohater o pseudonimie Bond, integruje się z innymi pomocnikami tytułowego Moriarty’ego. Lekka i luźna treść wypełniona szczyptą przyjemnego humoru, jest doskonałą przystawką przed dalszą fabułą. W kolejnych rozdziałach robi się bowiem mroczniej, bardziej przerażająco i na swój sposób krwawo. Wszystko za sprawą grasującego mordercy nazywającego się „Kubą Rozpruwaczem”. Sytuacja komplikuje się jeszcze bardziej, kiedy miejscowa ludność popada w zatarg ze stróżami prawa. Taka sytuacja nie może ujść uwadze zarówno profesora, jak i samego Sherlocka. Obaj włączają się w wielkie polowanie na mordercę.

Autor scenariusza mangi sięga więc tutaj po kolejne dobrze znanym wszystkim elementy. Jego Kuba Rozpruwacz nie jest jednak zwykłym psychopatycznym mordercą. Za jego zbrodniami kryje się oczywiście coś więcej. Wątek ten jest bardzo luźną adaptacją historii, stając się raczej podstawą do powiązania dokonanych morderstw z dotychczasową tematyką serii (nierówność społeczna).

Obok dobrze znanych postaci na kartach komiksu pojawia się również ktoś nowy. Jest nim dawny nauczyciel/opiekun braci Moriarty, który pokaże tutaj kilka swoich nietuzinkowych zdolności. Przedstawiona w tomiku akcja jest więc bardzo ekscytująca i momentami niezwykle widowiskowa. Dzięki temu całość czyta się z wypiekami na twarzy. Przedstawiona historia ponownie kończy się mocnym cliffhangerem, tak aby zachęcić odbiorcę do szybkiego sięgnięcia po kolejną odsłonę serii.

Jeśli chodzi o oprawę rysunkową, to nadal prezentuje się ona wyśmienicie. Hikaru Miyoshi potrafi oddać wielką dynamikę historii, jednocześnie dbając o należyte wyeksponowanie bohaterów. Dba on również o detale historyczne, dzięki którym tytuł posiada swój niezwykły klimat.

Lektura Moriarty #7 powinna więc zapewnić każdemu fanowi serii, należytą dawkę komiksowej rozrywki i nadal podtrzymać jego zainteresowanie cyklem. Na razie wszystko jest tutaj idealne i miejmy nadzieje, że będzie tak nadal.

Krwawe zbrodnie, za które przyjdzie słono zapłacić, szczególnie kiedy do akcji wkraczają dwa najznamienitsze umysły.

Dziękuję wydawnictwu Waneko za udostępnienie mangi do recenzji.

Froszti
28 kwietnia 2022 - 09:52