Gorącej mangowej rozrywki ciąg dalszy. Na półce wylądowały dwa kolejne tomy serii Fire Force (tom 18 i 19), pora więc sprawdzić co tym razem czeka na dzielnych i mocno nietuzinkowych strażaków.
Początek osiemnastego tomu ognistej serii pozwala nam trochę odpocząć od nadmiaru akcji (której w poprzednich dwóch tomach był ogrom). Atsushi Ohkubo stawia tu na humor z lekką nutką pikantności. Widzimy bowiem krótkie losy Takami Kotatsu i jej „nierówną” walkę z Assaultem oraz niesfornymi ubraniami (które lubią spadać z jej ciała). Kiedy czytelnik jest już odpowiednio rozgrzany i rozbawiony, autor przechodzi do trochę bardziej poważnych kwestii (w których nadal drzemie jednak nutka śmieszności). Poznajemy szanowaną i dość „niezwykłą” rodzinę Maki Oze. Jej ojciec jest potężnym generałem w wojsku i nie podoba mu się, że jego córka pracuje dla SSP. Prowadzi to niestety do uszczuplenia sił ósmego zastępu, przed którym pojawią się naprawdę poważne wyzwania.
Cała zaprezentowana do tej pory treść jest bowiem tylko uspokojeniem atmosfery przed tym, co czeka czytelnika w dalszej części mangi. Dla nikogo nie powinno być zaskoczeniem, że twórca powraca na sprawdzone tory widowiskowości. Połączone zastępy SSP powracają do podziemi, aby je dokładnie zbadać. Czekają tam na nich ludzie Ewangelisty, których naprawdę nie można lekceważyć. Robi się więc nie tylko gorąco i widowiskowo, ale również momentami emocjonalnie i dramatycznie. Autor kolejny raz naprawdę świetnie obrazuje atmosferę zagrożenia (udzielającą się czytelnikowi) oraz presję spoczywającą na barkach bohaterów. Nie obejdzie się tutaj również bez kilku fabularnych zaskoczeń, które podniosą ciśnienie fanom i jeszcze bardziej zachęcą ich do regularnego śledzenia serii.
Część dziewiętnasta jest bezpośrednią kontynuacją napoczętych wydarzeń, momentalnie wrzuceni zostajemy więc w środek trwającej akcji. Treść jest bardzo dynamiczna i nie ma tu nawet ułamka sekundy na nudę. Nawet nie wiemy, kiedy naszym oczom ukazuje się ostatnia strona tomiku, a my chcemy jeszcze więcej „ognistej akcji”. Ludzie w bieli kontra strażacy, każdy z bohaterów znajdzie tutaj godnego siebie przeciwnika, co potrafi doprowadzić do sytuacji skrajnie dramatycznych. W celu jeszcze większego podkręcenia atmosfery, autor decyduje się tutaj podzielić walki na kilka części. Każda grupa ma więc okazję zaprezentować w pełni swoje możliwości.
Największą uwagę oczywiście przyciąga walka Shinry i Giovanniego. Nie chodzi tutaj tylko o jej intensywność (pozostałe pojedynki są równie ekscytujące). Potyczka ta bowiem pod swoją wierzchnią warstwą widowiskowości skrywa kilka nowych fabularnych puzzli, które kolejny raz rozwiną tło całej historii. Jasną stroną tytułu jest również powracająca Maki, dla której SSP jest bardzo ważne, nawet jeśli oznacza to sprzeciwienie się ojcu.
Nie mniej intrygująca jest końcówka recenzowanego tomiku, w której poznajemy krótkie wycinki z przeszłości dowódcy siódmej brygady. Odsłonięta prawda ma pewne duże znaczenie dla całej historii (chociaż nie jest to takie oczywiste na pierwszy rzut oka).
Tomiki #18 i #19 serii Fire Force w bardzo dużym uproszczeniu można więc podsumować słowami: kolejna dawka gorącej rozrywki, której nie można się oprzeć i która doskonale sprawdza się w rozgrzewaniu emocji i wyobraźni czytelnika.
Recenzowane tomiki można kupić w sklepie wydawnictwa Waneko.