My Hero Academia #6-#10. - Froszti - 14 maja 2023

My Hero Academia #6-#10.

Kolejna porcja zwariowanych i czasem dramatycznych przygód przyszłych „bohaterów” trafiła w moje ręce. Pora więc sprawdzić co tym razem Kohei Horikoshi przygotował dla czytelników i czy Izuku i jego przyjaciele nadal są tak uroczo angażujący, jak na początku serii.

Już sama okładka tomiku szóstego jasno precyzuje, że na scenie ponownie pojawią się superzłoczyńcy. Wrogowie, którzy ewidentnie planują coś większego. Ich pojawienie się wymusi na młodych bohaterach wspięcie się na wyżyny swoich możliwości i zaprezentowanie wszystkiego, co do tej pory się nauczyli. Zanim jednak autor zaserwuje nam wartką akcję, to na odbiorców czeka sporo innej ciekawej treści do przeczytania.

Początek tomiku to śledzenie przebiegu kilku ważnych spotkań, na których obie strony (bohaterowie i złoczyńcy) przedstawiają swoje cele (przynajmniej częściowo) i kreślą plany na przyszłość. Po takim treściwym wstępie manga dużą uwagę skupia na Deku, który musi odbyć specjalne „praktyki” u byłego mistrza All Mighta. Leciwy opiekun okazuje się naprawdę niezwykłym i żywiołowym staruszkiem (nawiązania do Star Wars i mistrza Yody są oczywiste). Mamy więc okazję obserwować szkolenie młodego bohatera i jego wielką determinację do stania się kimś wielkim. Oczywiście to wszystko w połączeniu z bardzo przyjemnym w odbiorze humorem (czasem trochę zwariowanym).

Wszystkie te epizody są doskonałym wstępem do mocnej i wyrazistej akcji, która rozpoczyna się pod koniec mangi. Wraz z pojawieniem się złoczyńców zaczynają buzować emocje, a historia staje się mroczniejsza i dojrzalsza (cała seria powoli, ale konsekwentnie zmierza w tą stronę). Cała ta akcja oczywiście kończy się w takim momencie, że momentalnie chce się sięgnąć po kolejną odsłonę serii.

Zauważalny dalszy rozwój bohaterów, pewna ewolucja mangi i jej klimatu i świetna dawka widowiskowej akcji.

W siódmej odsłonie serii autor nie bawi się w zbędne wprowadzanie i od razu wrzuca nas w wir akcji (kontynuując tym samym wydarzenia zaprezentowane w końcówce tomu szóstego).

Sam początek komiksu to walka trio Deku, Tenya i Shoto, którzy wspinają się na wyżyny swoich możliwości i gotowi są na wszystko, aby tylko pokonać wroga i tym samym uratować przyjaciół. Nie będzie to oczywiście proste, a każdy z nich dostrzeże swoje ograniczenia. Kiedy bitewny kurz opada, pora wrócić do trochę spokojniejszych (przynajmniej chwilowo) realiów szkolnych. Egzaminy na koniec roku są bowiem dla uczniów czymś bardzo istotnym. Jak na szkołę „bohaterów” przystało, sprawdzana jest nie tylko wiedza, ale również umiejętności. W tym konkretnym przypadku chodzi o starcie par uczniów z samymi nauczycielami. Dynamika kolejnych scen jest na tyle duża, że nie można niczego więcej tutaj napisać, aby nikomu nie zepsuć lektury.

Na pewno miłym akcentem recenzowanego tomiku jest również ukazanie pewnych wycinków „praktyk” innych uczniów, którzy zdeterminowani są do tego, aby stawać się coraz lepszymi. Odsłaniane są tu również pewne kolejne fabularne puzzle związane z planami złoczyńców, z których można powoli zacząć układać większą całość.

Trzymająca w napięciu sekwencja mocnej akcji, w której nie brakuje emocji, świetnie nakreślonych bohaterów czy dawki lekkiego humoru.

Ósma porcja przygód przyszłych bohaterów to nic innego jak poświęcenie całej uwagi na wspomniane już starcia z nauczycielami. Największa uwaga poświęcona jest oczywiście Deku i partnerującemu mu Bakugo. Ich „współpraca” daleka jest ideałowi i częściej widzimy wzajemną rywalizację (szczególnie ze strony Bakugo) niż próbę połączenia sił. Z każdym kolejnym przeczytanym kadrem sytuacja jednak się zmienia, tak samo jak zachowanie młodych bohaterów.

Nie brakuje tutaj również ukazania poczynań pozostałych uczniów. Sporo uwagi autor poświęca Momo (o czym może świadczyć umieszczenie jej na pierwszym planie obwoluty). Nastolatka z pozornie niepewnej siebie bohaterki przeradza się w kogoś, kto ma naprawdę wiele do zaoferowania i potrafi „zaskoczyć” przeciwnika. Niepotrzebnie jedynie moim zdaniem autor zdecydował się na nadmiernie eksponowanie jej walorów (strój). Pewna zauważalna sexualizacja może zniesmaczyć część czytelników.

Po zakończonych walkach przychodzi moment na chwilę wytchnienia, co służy twórcy do dalszego rozwinięcia wątku złoczyńców i ich pokrętnych celów. Wątek ten jest również wstępem do rozpoczynającego się „obozu szkoleniowego”. Łyżeczką dziegciu (dla niektórych odbiorców) będzie tu nazwa bohaterów, którzy odpowiedzialni są za przygotowanie wspomnianego obozu (Wild Wild PussyCats). Jest to oczywiście specyficzna forma humoru, która jednak nie każdego będzie musiała rozbawić.

Walka, emocje, rozwijający się bohaterowie i humor (którego elementy nie każdemu będą musiały pasować).

Odludne miejsce, wymagający trenerzy, chęć przełamania własnych słabości i dalszego rozwoju. Wszystko to brzmi ciekawie i stanowi ważną część tomu dziewiątego. Szkolenie w pewnym momencie przeradza się jednak w coś o wiele poważniejszego. Szczególnie kiedy na terenie obozu pojawiają się superzłoczyńcy, którzy na pewno nie przyszli z kurtuazyjną wizytą. Młodzi bohaterowie zostają rozdzieleni i każda z grup będzie musiała stawić czoła przerażającymi (na swój sposób) przeciwnikowi. Horikoshi przełącza się tu pomiędzy poszczególnymi grupami, ukazując ich starcia oraz buzujące w nich emocje. Każdy z nastolatków ma więc tutaj okazję, aby zabłysnąć i zaprezentować się na tyle mocno, aby zapaść w pamięci czytelnika.

Z każdą kolejną sceną atmosfera mangi zaczyna się robić coraz bardziej mroczna, dramatyczna i angażująca. Dla nikogo nie powinno być zaskoczeniem, że największą uwagę przykuwa tu Deku, który ponownie przekracza swoje granice w trosce o innych. Napięcie, jakie towarzyszy nam podczas lektury tego komiksu nie ustępuje do ostatniej strony. Mało tego im bliżej końca, tym więcej fabularnych niespodzianek przyszykował dla nas autor.

Widowiskowość, widowiskowość i wyraziste emocje. Tyle wystarczy, aby na twarzy fana serii pojawił się szczery uśmiech zadowolenia.

Czy determinacja, poświęcenie i wspięcie się na wyżyny własnych możliwości wystarczą, aby pokonać wroga? O tym każdy się przekona, czytając początek tomiku dziesiątego. Szczegółów historii nie będę podawać, aby uniknąć niepotrzebnych “spojlerów”. Wystarczy nadmienić, że starcie ze złoczyńcami będzie miało daleko idące konsekwencje (nie tylko medyczne dla niektórych nastolatków). Władze Akademii Bohaterów będą musiały się bowiem zmierzyć z rosnącym niezadowoleniem społeczeństwa i spływającą na nich krytyką (napędzaną przez media).

Wszystkie minione emocjonalne wydarzenia na pewno jednak mocno spoiły grupę młody herosów. Każdy z nich zdaje sobie już sprawę z tego, że na razie znajdują się on na etapie, że bez wzajemnej pomocny niewiele sami osiągną. Prowadzi to oczywiście do kolejnej porcji widowiskowej treści, która z kolei ponownie odsłania część fabularnych tajemnic (związanych ze złoczyńcami).

Kohei Horikoshi kolejny raz udowadnia tu, że potrafi dobrze kontrolować akcję, bawić się tempem opowieści i cały czas utrzymywać odbiorcę w najwyższym możliwym poziomie napięcia. Wyraźnie zaznacza on tu również przemianę pozornie prostej superbohaterskiej mangi (którą seria była na samym początku) w coś poważnego, mrocznego i kierowanego również do dojrzalszego czytelnika. Pozostaje mieć nadzieję, że kolejne odsłony są równie doskonałe i kontynuują ten trend.

łodzi bohaterowie kontra wymagający złoczyńcy. Widowiskowa treść pozostawiająca wiele otwartych pytań i zapewniająca masę świetnej rozrywki.

Recenzowane tomiki można kupić w sklepie wydawnictwa Waneko.

Froszti
14 maja 2023 - 15:57