Najnowszy film Christophera Nolana (Mroczny rycerz, Prestiż, Bezsenność, Memento) obejrzałam zaledwie w kilka dni po premierze. Gotowa na wszystko, zasiadłam w wygodnym fotelu jednego z warszawskich multipleksów. Dokładnie 148 minut później wyszłam z kina dosłownie oczarowana. Blisko trzy godziny spędzone w tłumie widzów minęły niepostrzeżenie, zupełnie jakbym siedząc w sali kinowej sama pogrążyła się w surrealistycznym śnie. Po raz pierwszy od bardzo dawna podczas oglądania napisów końcowych towarzyszyło mi uczucie, że oto skończył się naprawdę dobry film: zmuszający do myślenia, trzymający w napięciu, niebanalny i dobrze zagrany. Po raz pierwszy od dłuższego czasu naprawdę żałowałam, że to już koniec i że na następne oczarowanie ze strony amerykańskiego przemysłu filmowego przyjdzie mi pewnie trochę poczekać. Przez kilka dni po projekcji delektowałam się genialną muzyką Hansa Zimmera i wracałam myślami do wszystkich trzymających w napięciu scen, porywających pomysłów i atmosfery, która bez reszty mnie wciągnęła.
Powyżej film przedstawiający wykonanie utworu "Time" pochodzącego ze ścieżki dźwiękowej filmu. Polecam go zwłaszcza, z tego powodu, że kawałek brzmi na żywo znacznie lepiej niż w surowej wersji soundtackowej (więcej wiolonczeli i smyczków). Utwór wykonał kompozytor (we własnej osobie) - Hans Zimmer (fortepian) i muzyk Johnny Marr (gitara).
Gdy opadły już pierwsze emocje, mój umysł nadal nie był w stanie wygenerować ani jednego słowa krytyki, a to zwykle mi się nie zdarza. Nabrałam przeświadczenia, że po prostu muszę dłużej poczekać, żeby negatywy obecne w filmie Nolana stały się dla mnie bardziej klarowne. Od tego czasu minął blisko miesiąc, a ja tymczasem dalej uważam, że Incepcja to jeden z lepszych obrazów jakie w ostatnim czasie zaserwowali nam twórcy zza oceanu.
Żeby dodatkowo przekonać samą siebie postanowiłam wykonać pewien test. Przez lata obcowania z kinem odkryłam, że im film lepszy, tym bardziej okazuje się być inspirujący. Po projekcjach dzieł epickich szybko powstawały tworzone przez widzów grafiki, zdjęcia, figurki, ikony, strony fanowskie, schematy i wiele innych oryginalnych rzeczy. Incepcjazdałatest post-kreatywności widzów pozytywnie...
Efekty moich poszukiwań oceńcie sami...
Z tym, że lepszy film jest bardziej inspirujący do tworzenia przeróżnych maskotek i tym podobnych bzdecików to chyba nie do końca bym się zgodził. Bardziej pasowałoby tu chyba stwierdzenie, że im bardziej kasowy lub kultowy (ach, jak nie lubię tego słowa) w pewnych kręgach, z których opłaca się wyrwać producentowi kilka dodatkowych groszy.
Mówię ogólnie, bo samego filmu jeszcze nie widziałem i pewnie dopóki nie trafi na dvd albo blureja nie obejrzę.
Wylewające się z różnych KFC i McDonaldów figurki Jar Jara nie świadczą bynajmniej o tym, że Mroczne Widmo było obrazem dobrym.
Wal do kina g40st! Film wizualnie jest świetny (i nie pisze tu tylko o CGI, które u Nolana zawsze było na drugim planie), rewelacyjnie skadrowany. Oglądanie tego na DVD czy Blu moim zdaniem skończy się redukcją "efektu końcowego" o 50% :)
Świetny film. Zmuszający widza do myślenia. Fabule brakuje słabych momentów, wszystko jest logicznie przedstawione.
Zdecydowałem się pójść na ten film ze względu na reżysera. Mroczny Rycerz bardzo mi się podobał i na Incepcji też się nie zawiodłem.
Wcześniej nie wsłuchiwałem się w muzykę, ale ta jest dobra, taka klimatyczna.
g40st >> chodziło mi nie tyle o badziewne maskotki i inne bzdeciki, ile o oryginalne prace widzów (niekoniecznie artystów i grafików) tworzone z potrzeby serca/ducha/umysłu itp, a nie pobudek marketingowych (via cała McDonaldowa akcja, o której wspomniałeś). Krótko mówiąc jeśli film jest wartościowy to istnieje moim zdaniem duże prawdopodobieństwo, że zainspiruje widza do aktywności wykraczającej poza samo oglądanie.
Zgadzam się też z przedmówcami - Incepcja może wiele stracić oglądana na mniejszym ekranie, ale co kto lubi...
Świetny, świetny, świetny! Po obejrzeniu musiałem zweryfikować swoją własną listę "Top 10", rozkminiałem całą fabułę i wszelkie "smaczki" przez następne 2-3 dni i wręcz nie mogłem oderwać się od poszukiwania informacji i felietonów dotyczących końcowej interpretacji, której mówiąc nawiasem do dziś nie jestem do końca pewien :) I to jest właśnie piękne! Aha.. i zgodzę się z przedmówcami, iż innej opcji nie ma - do kina marsz! A co do "LEGOwych" figurek i innych takich to hmm....było? Niemniej obrazek przedstawiający strukturę snu jest moim zdaniem ciekawy wprost proporcjonalnie do wartości estetyczno-kulturowej jaką niesie ze sobą sam obraz Nolana. Pozdrawiam i polecam raz jeszcze :)
Osobiście nie zdołałem zrozumieć tego jakże fenomenalnego filmu. W każdym razie, takie odnoszę wrażenie ;)
Mam pytanko. Czy ów film był kręcony kamerami IMAX ? Chodzi o poszczególne sceny jak w przypadku Mrocznego Rycerza. Swoją drogą, czekam na BluRay. Dark Knight był referencyjnym wydaniem. Liczę na to, że w przypadku Incepcji będzie podobnie.
Zimmer jak to Zimmer, zawsze w formie.
Z różnych względów Nolan ostatecznie nie zdecydował się kręcić tymi samymi kamerami IMAX, których użyto podczas zdjęć do "Mrocznego Rycerza". Incepcję kręcono z wykorzystaniem filmu 35mm, a przy kluczowych scenach 65mm, jednakże reżyser zaznaczył, że film będzie mógł być przeniesiony na IMAXowy format.
Źródło: http://www.slashfilm.com/2010/03/25/christopher-nolan-filmed-some-of-inception-using-65mm-calls-3d-an-interesting-development/
@eJay dobrze zauważył, że oglądanie tego filmu na dvd zredukuje jego ocenę o 50%, co dla mnie jest ogromną wadą. Poza tym, że mnie osobiście film rozczarował na całej lini. Spodziewałem się czegoś naprawdę nowatorskiego w kinach, a dostałem taką sobie historyjkę, miejscami przekombinowaną i kupę efektów specjalnych, żeby od tych niedociągnięć odwrócić uwagę. Widać, takie jest dzisiaj kino, że nawet w tego typu produkcjach musi być masa błysków i wybuchów. Może jestem kinomaniakiem starej daty, ale mnie taka oczoje*na wydmuszka nie zachwyciła. Nie mówię, że Incepcja, to gniot, bo tak nie jest. Na pewno, to jeden z lepszych filmów, jakie się ostatnio w kinach pojawiły. Już sama obsada czy muzyka, to zapewniają, ale czuję się przez Nolana oszukany, bo poszedł w efekciarstwo i chciał chyba władować tutaj wszystko co mógł. Są pościgi jak w filmach akcji, trochę filozofowania, a nawet tandetny (imo) wątek romansowy. W tym wszystkim, chyba zapomniał co chciał widzowi przekazać, albo było to tak płytkie, że postanowił zrobić milon rzeczy do odwaracania uwagi od tego. Jak na film, który zakwalikowano do gatunku - surrealistyczny, za dużo razy czułem się jak na Transformerach. Tym niemniej zawsze doceniam filmy, które potrafią zmusić widzów do czegoś takiego jak np powyższy schemat (o ile jest fanowski).
A mnie się podobał. Wyszedłem z kina zadowolony z wydanych pieniędzy.
W przeciwieństwie do Predators po obejrzeniu których na prawdę miałem ochotę na zwrot kasy.
Dla mnie tak 7/10. Oczekiwalem czegos lepszego. Za duzo sensacji za malo tajemniczosci i ta twarz Di Caprio ktora chyba za 50 lat tez bedzie taka sama. Generalnie wychodzi sie z kina i zapomina bo niestety to jest cos jak ostatni batman ale tam byla genialna rola Ledgera ktora zapamietam, tutaj jest tylko fajna rozrywka.