To było dla mnie kilka ciężkich dni. Zaczęło się od tego, że zabrałem synka na sobotni spacerek, a że było zdecydowanie chłodno, to biedaczysko złapał katar i przez najbliższych parę dni gile mu się ciągnęły w okolicach brody. Ledwie przeżyłem zasłużoną połajankę, jaką zgotowała mi żona, by dwa dni później zarazić się od szkraba wirusem. O ile dla niego było to kilka dni przeciekającego nosa, o tyle ja przeleżałem w łóżku 3 dni ścięty grypą.
Bez obawy jednak, nie zamierzam pisać tylko o moich przykrych doświadczeniach, znalazłem bowiem kolejną grę przeglądarkową, która chyba zasługuje na uwagę.
Pora zatem kontynuować więc mój cykl, w którym opisuję poszukiwania ciekawych gier przeglądarkowych. Powiem Wam, że nie jest tu lekko. Mimo, że takich produkcji jest cała masa, to jednak okazuje się, że znakomita większość bazuje na bardzo powtarzalnych schematach. A to RPGi sprowadzające się do ciągłych pojedynków między graczami (Wiedźmin VS, o którym pisałem wcześniej należy do chwalebnych przedstawicieli tego gatunku), a to strategie czerpiące pełnymi garściami z OGame. Generalnie ciężko znaleźć coś nowatorskiego i przy tym ciekawego, ale… udało mi się trafić ostatnio na trzy bardzo fajne tytuły. Dzisiaj pierwszy. Gierka nosi tytuł Urban Rivals i jest co prawda kolejną odmianą pojedynków między graczami, ale z fajnym zakrętem, który zdecydowanie przyciągnął moją uwagę.
Otóż podczas gry nie tyle rozwijamy swoją postać, ale talię kart, która znajduje się w naszym posiadaniu. Na talie składają się karty przedstawiające dziwaczne czasami postacie, które użyte w trakcie gry zdobywają doświadczenie, poprawiają swoje cechy, a także uczą się czasami użytecznych umiejętności.
W trakcie walki wystawiamy przeciwko innym graczom swoją talię. Używamy 4 losowo wybrane karty z własnej kolekcji i za ich pomocą zadajemy przeciwnikowi obrażenia. Nasz oponent robi dokładnie to samo, całość sprowadza się zatem do takiego użycia dostępnych kart, by cel wyznaczony w pojedynku osiągnąć szybciej. Bez dwóch zdań, sens zabawy jest zdecydowanie prosty, ale sposób wykonania ciekawy i zasługuje na odrobinę uwagi.
Wszystkiemu towarzyszy całkiem zgrabna grafika, trafnie oddająca lekko pokręcony, komiksowo-miejski klimat. Oprócz samych pojedynków, możemy brać udział w loteriach, zdobywać wyjątkowe karty, gromadzić kolekcje, dużo różnych ciekawych rzeczy, wszystko zrobione z polotem i ma szansę przyciągnąć uwagę na jakiś czas. Przy czym przyznam, gra bywa miejscami skomplikowana, kart jest dużo, ogarnięcie wszystkiego może chwile potrwać, ale jak już się opanuje podstawy to zabawa jest całkiem przyjemna.
Gierkę znajdziecie tutaj. Swoja drogą gdyby ktoś trafił na przeglądarkową karciankę, to dajcie znać w komentarzach, chętnie bym spróbował czegoś jeszcze.