Kochanie to mój ulubiony mit - Brucevsky - 28 września 2010

Kochanie, to mój ulubiony mit

Brucevsky ocenia: God of War III
92

Dla gracza, który pasjonuje się mitologią grecką, seria God of War musi być jedną z najlepszych rzeczy, jakie kiedykolwiek mogły spotkać rynek gier wideo. W końcu połączenie ulubionej tematyki z niespotykaną efektownością i porywającą grywalnością jest marzeniem chyba każdego użytkownika konsoli.

Do dzisiaj miło wspominam pierwszą część God of War. Nie wiem czemu, ale nawet zdecydowanie bardziej efektowna i obszerna część druga nie zrobiła na mnie takiego wrażenia, jak otwarcie historii Kratosa. Może to wynik efektu pierwszego wrażenia, może nieco spokojniejsze tempo i większe nastawienie na samą przygodę, niż  na rzeźnickie możliwości głównej postaci. W każdym razie, God of War mnie zachwyciło, a przy drugiej części bawiłem się doskonale. Oczekiwania wobec trójki były więc  u mnie w domu duże.

Szczerze powiem, że mnie God of War III nie zawiodło. Nie rozczarowałem się zakończeniem, nie irytowały mnie backtracking i ten znaczny spadek tempa po pierwszej godzinie zabawy. Dla mnie, jako miłośnika greckiej mitologii, fascynujące było samo przemierzanie kolejnych znajomych obszarów, poznawanie kolejnych postaci i obserwowanie, jak tematyką bawili się twórcy. Takie poznanie Hefajstosa zaskoczyło mnie i zrobiło dawno niespotykane podczas grania wrażenie! Czytając mitologię nigdy bym sobie nie wyobrażał tego boga akurat w taki sposób. Trudno pisać o systemie zabawy, który nie uległ zmianie, czy o oprawie audiowizualnej, która jest doskonała, bo niewiele oryginalnego da się jeszcze tutaj dołożyć.  Po prostu twórcy nie obniżyli lotów po poprzednich odsłonach na PlayStation 2. Trywialne określenie „God of War to God of War” wydaje się tutaj pasować znakomicie i krótko definiować ocenę systemu walki czy oprawy audiowizualnej.

Największym rozczarowaniem w God of War III był dla mnie sam pomysł na fabułę, a konkretnie metoda jaką wybrali twórcy na rozwiązanie problemu antycznych bogów stających naprzeciw Kratosa. Nie wiem czemu, ale do dzisiaj czuję pewien niedosyt po walkach z nimi. Jakoś za szybko, za łatwo udało mnie się obalić wspaniałych i nieśmiertelnych mieszkańców Olimpu. Wiem jednak, że te narzekania są trochę bezsensowne, bo sam w tym momencie miałbym problem z zaproponowaniem lepszego rozwiązania całego konfliktu i przeprowadzenia poszczególnych starć. Wychodzi na to, że chciałbym tylko dłużej bawić się przy God of War III, co jest zupełnie zrozumiałe przy produkcji takiego poziomu.

Starciu z Hadesem daleko do mistrzostwa, ale chyba więcej wymyślić się nie dało

Mógłbym jeszcze wspomnieć, że zdarzyły się ze dwa-trzy momenty, w których według mnie tempo za bardzo spadało i mógłbym zwrócić uwagę, że po pokonaniu trybu „Chaos” nie dostaje się żadnego specjalnego wyróżnienia. Mógłbym też przyłączyć się do chóru głosów krzyczących, że samo zakończenie nie jest porywające i nie spełnia oczekiwań. Patrząc jednak z dystansem na to, jak wysokie one były trudno negatywnie oceniać pomysł autorów na zakończenie trylogii.  God of War to znakomita seria gier, a autorom trójki udało się wykonać najważniejsze zadanie. Czyli nie zepsuć wspomnień sprzed kilku lat, gdy szukało się puszki Pandory na plecach potężnego Kronosa.  Mnie akurat to do szczęścia wystarczy.

Brucevsky
28 września 2010 - 20:21