Stało się, seria Tony Hawk stała się wyznacznikiem pozornej ewolucji. Tak jak kiedyś wyśmiewano FIFę i podawano ją jako przykład corocznego wyciągania kasy z portfeli graczy, tak teraz to miano przejął Tony Hawk. Nawet mimo licznych prób podejmowanych przez twórców kolejnych odsłon serii.
Dzisiaj na rynku gier, od momentu premiery pierwszego Tony Hawk’s Pro Skater w 1999 roku, ukazało się ponad dziesięć części serii. Twórcy usprawniali system, dodawali nowe atrakcje, zmieniali stylistykę, a nawet ostatnio tworzyli peryferia mające wzmocnić wrażenia z zabawy. Niestety, większość nowości okazywała się zbędnym dodatkiem, niepotrzebną innowacją lub krokiem w złą stronę. W krótkim czasie nowe gry już na starcie otrzymywały znaczek ostrzegawczy „uwaga, praktycznie to samo lub gorzej” od dziennikarzy i graczy. Serii nie udało się odzyskać blasku z czasów pierwszego PlayStation i dzisiaj niestety stała się ona przykładem taśmociągu gier wydawanych już trochę niepotrzebnie.
Ostatnio natknąłem się na opinie, że podobny syndrom dotknął inną serię tytułów czyli Need for Speed. W jej przypadku jednak, wydawca znając potęgę swojej marki i jej możliwości finansowe w odpowiednim momencie zdecydował się reagować. Po słabszym okresie w swojej historii, w ciągu ostatnich kilkudziesięciu miesięcy Need for Speed odzyskał nieco dawnego wigoru. Fani otrzymali znowu tytuły dopracowane, także bliskie pierwszym częściom serii. Inny pomysł na wykorzystanie marki wydawca postanowił wykorzystać jako spin-offa czyli Shift. Tym samym my dzisiaj słyszymy o syndromie Tony’ego Hawka, a nie serii Need for Speed.
Miłośnicy zręcznościowego ścigania luksusowymi pojazdami są usatysfakcjonowani. Może i Tony’emu potrzeba kogoś na wzór Criterion? Może po przerwie szanse powinno otrzymać studio Neversoft, a może Undeground Development czyli autorzy konkurencyjnych w przeszłości dla serii Tony’ego tytułów? Jak myślicie?