Polskie kino to...? To mniej lub bardziej (nie)śmieszna komedia (romantyczna), to smutny i szary dramat, to kalka sensacyjnych hitów zza oceanu, to niewielka ilość naprawdę obiecujących produkcji. Oczywiście takie stwierdzenie to (być może krzywdzące) uproszczenie, ale nie zmienia to faktu, że od dłuższego czasu nie wyszedłem usatysfakcjonowany z seansu polskiego filmu (niestety, Wszystko, co kocham ciągle leży na liście "do obejrzenia"). Aż do dzisiaj.
Sala Samobójców to odważne, nowoczesne, wręcz niepolskie kino. Do ideału jeszcze sporo brakuje, ale na pewno nie wypada nie docenić nowego filmu Jana Komasy. O co chodzi? Jest sobie Dominik (świetny Kuba Gierszał), wyglądający jak encyklopedyczny emo-chłopak maturzysta z bogatej rodziny, którego rodzice w dużej mierze poświęcają uwagę swoim karierom, a nie dojrzewającemu synowi. Dominik chodzi do bardzo prywatnej szkoły (tak prywatnej, że wygląda jak galeria sztuki połączona z nowoczesnym biurowcem), ma wyluzowanych, wyzwolonych znajomych, ma kierowcę wożącego go do celu (wszak komunikacja publiczna to Zło z dużej litery), a wszystko co dzieje się wokół niego prędzej czy później trafia do Internetu i jest natychmiast komentowane. Dość powiedzieć, że będący outsiderem, grający w FEAR-a na konsoli bohater szybko zostaje wykluczony z paczki znajomych i szuka zrozumienia w sieci. Dzięki tajemniczej Sylwii odkrywa świat na wzór Second Life, w którym spotykają się członkowie tytułowej Sali Samobójców - tak samo niezrozumiani i wykluczeni z otoczenia, jak Dominik. Wydaje się banalne, prawda? Złośliwi niewątpliwie tak stwierdzą, ale ja wolę stwierdzenie "sprawdzona prostota", która na dodatek operuje tematyką praktycznie w polskim kinie nieistniejącą.
Jak się to ogląda? Zaskakująco dobrze. Historia prezentowana jest raz w świecie rzeczywistym, raz w wirtualnym (i wtedy na ekranie obserwujemy całkiem zjadliwą, efektownie kancistą animację 3D), co już stanowi o wyjątkowości Sali. Sama opowieść jest przy tym na tyle ciekawa, że chce się oglądać do samego końca bez znużenia. Co prawda psychologiczne rysy postaci są uproszczone, a ich działania wydają się miejscami wyjątkowo infantylne, ale na szczęście nie burzyło to dobrego wrażenia, jakie zostawia po sobie film. Sala Samobójców jest dobrze zagrana, nieźle napisana i bez zarzutu od strony technicznej (co wciąz nie jest standardem w polskiej kinematografii) - ładne zdjęcia, efektowny montaż, dobrze dobrana muzyka i wspomniana wyżej, solidna animacja zajmująca mniej więcej 1/4 czasu trwania filmu to jego atuty. Sala jest nowoczesna i nie boi się trudnych tematów (obecny w filmie wątek homoseksualny to ważny "dramatonapędzacz") - za to wielkie uznanie.
Oczywiście jeśli ktoś chce ten film zjechać, bez problemu to zrobi złośliwie wyolbrzymiając "prawdy" prezentowane na ekranie - dzieciaki z prywatnych liceów to banda chamskich idiotów, jeśli rodzice zbytnio angażują się w karierę, to będzie gnój, jeśli dziecko za bardzo interesuje się komunikowaniem z obcymi w Internecie - będzie gnój etc. Nie szkodzi. Film jest dobry i warto go zobaczyć, choćby po to, by się przekonać, że polska produkcja może wyjść poza utarte w naszym kinie schematy. Ma się rozumieć - ludzie alergicznie reagujący na opadające na oko męskie grzywki, wrzeszcząco-płaczliwych głównych bohaterów i francuskie pocałunki między osobami tej samej płci albo muszą przed seansem wypić albo film olać. Pozostałym polecam, choć uprzedzam - niespecjalnie wesołe to kino.
Recenzja fajna, ale film mnie odpycha właśnie postacią emo-barachła, co z automatu niemal uruchamia wątki typu:
- o k..... jestem tak nieszczęśliwy, że byle sieciowa gra robi mi dobrze
- moi rodzicie są bogaci, a jak są bogaci to na mnie zlewają (casus Strasburgera w Pierwszej Miłości)
- jestem emo, więc jestem blady i nosze ciemne ciuchy. no i robię makijaż codziennie rano
Jestem w stanie uwierzyć, że to dobry film, ale w pewnych aspektach Komasa musiał pewnie pojechać zgodnie z ideologią PISFowską, bo w kocu dofinansowanie zobowiązuje.
fsm - a teraz pytanie na serio. Czy z Sali płynie morał "gry to zuo, trzeba je zakazać" lub "To internet jest zły, a nie ludzie"? Jeśli tak, to dla mnie 1/10 ;)
Mała ciekawostka odnośnie wyglądu filmu. Reżyser Sali Samobójców poszedł na film Zmierzch i bardzo mu się on spodobał. Uznał, że dzisiejszej młodzieży też się takie kino podoba. I właśnie, dlatego ci wszyscy bohaterowie, praca kamery, filtry założone na obiektyw, scenografia wyglądają tak jak wyglądają.
Polski film, emo, inspiracja zmierzchem = omijać z daleka.
Mi też jakoś polskie filmy nie przypadają do gustu. Na Onecie kiedyś był artykuł, dlaczego każda polska komedia jest niewypałem. I nie wspomnę, tak jak autor, o lipnych dramatach i nieciekawych filmów akcji (ale ale, zdarzają się perełki tak czy siak!). Ale widzę pozytywne recenzje tego filmu, więc chyba nie jest źle. Bardzo chętnie bym na to poszedł do kina, lecz w moim mieście takowego nie ma... Co do tego, że "jest emo - nie obejrzę" i że "dzieciaki z prywatnych liceów to banda chamskich idiotów, jeśli rodzice zbytnio angażują się w karierę, to będzie gnój, jeśli dziecko za bardzo interesuje się komunikowaniem z obcymi w Internecie - będzie gnój" to takie krytykowanie to wiecie, gdzie można sobie wsadzić. Pomyślcie, jeśli koleś z tego filmu byłby grzecznym aniołkiem, nie wchodziłby na tą Salę Samobójców i nie byłoby kłopotów :D Przy większości filmów myślę sobie np. "Gdyby nie otworzył tamtej walizki, to by żył w spokoju, a jak tak, to do niego strzelają". Ale zaraz hamuję się i mówię, że to przecież trzon fabuły, jakby nie to, to filmu bym nie oglądał :P
Scott / Karrde > Inspiracji Zmierzchem nie zauważyłem, rzecz chyba naciągana (ale inna sprawa, że Zmierzchu nie widziałem, więc).
eJay > Bohater jest emo, nie da się ukryć. Makijaż na szczęście zrobił sobie tylko raz (jest nawet w dialogu wzmianka na ten temat). Co do "gry i sieć to ZUO" - ani trochę nie odczułem. Koleś jest zjebanym nastolatkiem, bo był olewany całe życie przez rodziców i wychowywał się w takim, a nie innym świecie - na początku jest on zresztą dosyć antypatyczną postacią. Potem mu współczujemy, ale generalnie to taki bogaty cwaniaczek. Nie zostałbym mym kolegą, o nie :) Ale film jest na czasie, więc gra na konsoli i używa sieci do kontaktowania się ze światem (to jest wszak trzon filmu). Nie ma piętnowania.
EDIT > tak, w jego emo-outsider-antypatyczności jest zabawny akcent - np. scena ściszania muzyki w aucie jest zdecydowanie warta uśmiechu :)
Czy ja wiem, czy bohater na początku taki antypatyczny? Miły chłopiec, oczytany, inteligentny, ma koleżanki ;) Poza tym w jego byciu emo jest mała nutka wesołości, która zdecydowanie jest na plus.
Film absolutnie nie mówi, że gry są złe, ale nie zabrakło również innego "wyznacznika złego nastolatka" w postaci Marilyn Mansona :)
Tak jak myślałem w tym wątku będzie sporo osób piszących o tym, że nie zobaczą tego filmu bo na pewno jest zły ;)
Ja poszedłem na ten film bez negatywnego nastawienia, no może trochę się na początku obawiałem emowatości (obawy pojawiły się po oglądaniu fotosów wyświetlanych przed projekcją podczas spotkania z twórcami filmu), ale na szczęście nie było źle.
Wręcz muszę przyznać, że było bardzo dobrze jak na polski film. Przede wszystkim mimo wyglądu głównego bohatera i tematyki (sugerowanej już przez tytuł) nie było w nim nachalnej koncepcji emo i ogólnego tragizmu, a to co się pojawiało w tej kwestii, czyli przede wszystkim zdania wypowiadane przez Sylwię, były odpowiednio przerysowane i powtarzane w kółko, tak że dawało to wrażenie pustego gadania, czyli takie jakie moim zdaniem było zamierzenie reżysera.
Poza tym na dużą pochwałę zasługuje gra aktorska, bo w porównaniu z innymi nowymi polskimi filmami (np. "Weekendem" Pazury) jest wręcz świetna. No i sama oprawa audiowizualna też jest bardzo nietypowa jak na polskie kino. Kilka filtrów i zabawa głębią ostrości w połączeniu z nagraniem na cyfrowym nośniku to dla takiego filmu plus kilka punktów do oceny, no i nie można pominąć kwestii animacji komputerowej, której jest naprawdę sporo jak na nasze warunki i której jakość jest jak najbardziej akceptowalna (szczerze spodobała mi się zamierzona kanciastość modeli).
Jeśli chodzi o minusy to imho film jest troszkę za długi, no i występuje kilka niekonsekwencji fabularnych, ale ogólnie nie przeszkadza to w odbiorze całości.
Podsumowując polecam film.
Właśnie wróciłem z tego filmu. Tak, niestety jest to film dramatyczny. Mnie bardzo się podobał, jeśli ktoś lubi takie klimaty to bardzo polecam. Myślałem, że będzie to jakaś wielka kaszana/niewypał a tu proszę, dobry film. jest śmieszny na początku później rozkręca się wirtualna akcja no i później smutny koniec.
Nie chcę Wam tu Spoilerować :)
Naprawdę, jak macie czas to obejrzyjcie sobie ten film :)
Polecam!
Nie wiem co to ma być połączenie EMO + Second Life ale po Galierankach nie oglądam więcej filmów o życiu :P
Brak mi słów co za prymitywna polaczkowość wyłazi z coponiektórych. Powstał POLSKI film ambitny, łączący klasyczne kino z animacją, nie będący KOMEDIĄ ROMANTYCZNĄ. Nie zagrał w nim ani Karolak, ani Socha, ani inna pseudoaktorka Mucha - to już coś, osiagnięcie godne pochwały! Ba, jakoś wykonania nawet sprawia wrażenie, jakby został wykonany wszędzie, tylko nie w Polsce. Ale tak, BOJKOTUJCIE, ZDEPCZCIE, A POTEM PIERDOLCIE ŻE W KINACH SAME KOMEDIE ROMANTYCZNE WIĘC TAM CHODZIĆ NIE BĘDZIECIE. Walnijcie się w łeb.
A mi się wydaje ze to film który ma pokazywać ze internet to miejsce tylko dla odlutków, i ludzi stroniących od innych,w dodatku ten główny bohater wygląda jak bohater z Amerykańskich filmów taki pseudo emo co raczej do Polskich widzów nie przemawia. Ale to jest tylko moje zdanie :)
Zastanawia mnie czemu w każdym współczesnym filmie(a coraz częściej i polskim) jeden z 'pierwszoplanowych' bohaterów musi być pedałem? Do czego to wszystko zmierza, to ja nie wiem...
Żeby dobrze ocenić ten film to trzeba do niego przysiąść na spokojnie. Obejrzeć ze dwa razy jeśli jest taka możliwość ( przede wszystkim obejrzeć a nie oceniać po zapowiedziach ) "Nie oceniaj książki po okładce ". Nie mając żadnego wcześniej ustalonego schematu oceniania. Po za tym co wyście się ludzie tego Emo chwycili. Tyle tam tego Emo co nic. Weście pomyślcie dwa razy zanim coś napiszecie.
Moim zdaniem film jak na Polaków genialny. Chociaż nie powiem ja też sceptycznie z początku patrzyłem na to bo niby zapowiedzi nawet nawet ale jak to teraz zwykle bywa trailery pokazują coś co naprawdę tym nie jest. Ale po obejrzeniu śmiało mogę powiedzieć że film jest bardzo dobry. Ciekawie zrobiony wizerunek dwóch światów , historia też dobra i do tego ciekawie opowiedziana , a muzyka dla mnie genialnie dopasowana. Warto wydać pieniądze i pójść do kina.
wirtualne byty i różne efektowne animacje komputerowe? chętnie porównam z "Scott Pilgrim vs the World"