Lat temu dużo. Mieszkanie kolegi. Magiczna plastikowa skrzynka podłączona do telewizora. Gra na kasecie. Magnetofon. Wstrzymanie oddechu... Ustawianie głowicy! Raz trwało to pół minuty, a raz przejeżdżające drogą samochody wywoływały drgania, które bezpośrednio przenosiły się na biurko i uniemożliwiały skuteczną manipulację maleńkim śrubokręcikiem. Dramat. Ale jak już odpaliło... Wow! Znacie to, prawda? Zapewne nowe wcielenie słynnej marki Commodore nie zapewni podobnych emocji, ale bez wątpienia wygląd obudowy rozgrzeje serce niejednego gracza. C64 wraca!
Twórcy oryginalnego, wydawałoby się, martwego sprzętu postanowili wskrzesić trupa i tchnąć weń nowe życie. Zombie są ostatnio bardzo modne, więc oto przed Wami zzombifikowany klasyczny sprzęt do grania. New Commodore 64 posiadać ma w swoim wnętrzu dwurdzeniowy procesor Intel Atom, 2 lub 4 GB pamięci DDR3, graficzny chipset Nvidia Ion 2 i napęd DVD lub Blu-ray, a wszystko będzie zapakowane w brązową obudowę z cudownie wystającymi klawiszami. Do tego dochodzi bateria wspólczesnych wejść i wyjść (z HDMI na czele), dzięki którym będzie korzystać z tego cuda, jak z normalnego komputera. Ciekawostką jest od razu zainstalowany system operacyjny oryginalnego Commodore 64 (i opcja emulowania go w środowisku Windows) pozwalający szybkim susem cofnąć się o 25 lat (tak, klasyczne gry będą dołączane w zestawie). Bosko?
A ile to kosztuje? 250 dolarów za samą skrzynię, niemal 900 dolarów za cały komputer. W sumie drogo, ale tutaj płaci się za lans, oldskul, atmoserę lat minionych i ogólnie za bycie, za przeproszeniem, koneserem. Prototyp już powstaje/powstał, więc sprzedaż rozpocznie się zapewne lada moment. Dla chętnych są przygotowywane także inne modele, a wkrótce dostępne mają być też zupełnie nowe Amigi. Jak ktoś sprowadzi, niech się pochwali. Ja nie pogardziłbym takim komputerem, ale mimo wszystko cena (szczególnie w perspektywie sprowadzania z USA) lekko odstrasza.