Trailery dzielą się na słabe, bardzo słabe i bardzo dobre, ale rzadko zdarza się, by zapowiedź jakiejś gry wywoływała u mnie aż tak niezdrowe podniecenie. Niestety ciężko mi zachować obiektywizm zarówno w przypadku serii Street Fighter, jak i większości crossoverów bijatyk, z czego sobie absolutnie zdaje sprawę. Przy okazji ogłoszenia projektu Street Fighter X Tekken, po początkowej euforii zacząłem nieco wątpić w sensowność takiego połączenia, choć daleko mi było od sceptycyzmu. Po zobaczeniu kilkunastu sekund gameplayu, już wiem że nie mam się czego obawiać. To się nie może nie udać.
Jest to, co najważniejsze – udało się połączyć dwa teoretycznie zupełnie inne systemy walki. Skoro Yoshinori Ono mówi, że będzie dobrze, to będzie. Teraz obawy można mieć jedynie o balans postaci. Jest tagowanie i nie będę w wielkim błędzie mówiąc, że pojedynek Shotosów z Mishimami był mokrym snem niejednego fana bijatyk. Są firmowe akcje wszystkich postaci, z obowiązkowym „papugetem” Kena i Chunką krzycząca „YATTA!”. Jest moc.
Pozostając w temacie Street Fightera, spore wrażenie zrobiła na mnie walka finałowa mistrzostw Korei Południowej w SSFIVAE pomiędzy znanym już na całym świecie Poongko(Seth) a Infiltration(Akuma). Jeśli chcecie obejrzeć, koniecznie wyłączcie dźwięk.
Egzekucja Infiltrationa sprawiała, że Poongko pod koniec był już tylko chłopcem do bicia i coś mi się zdaje, że jego Akuma to może jeszcze nie poziom Tokido, ale taki Momochi może się czuć zagrożony na światowej scenie. No i ma niezłą stylówę. Klasa.
Z innej beczki. Street Fighter 3rd Strike, w skrócie 3s. Lata temu, wydarzyło się TO. Evo 2004 Moment #37. Kilkanaście sekund zwane różnie – największym comebackiem w historii, najwspanialszym wydarzeniem w historii gier video itd. itp. Dla mnie osobiście to była wyraźna wiadomość – ludzkość dzieli się na ludzi i azjatyckich graczy w SF. Mogę to oglądać 200 razy dziennie w pętli, a i tak za każdym razem mam ciary.
Daigo Umehara tą akcją zyskał status międzynarodowego celebryty w świecie gier, później niejednokrotnie udowadniał swoją klasę, ale jeśli chodzi o 3s, to prawdziwy mistrz jest tylko jeden. Kuroda. Daigo miał swój moment glorii i chwały, Kuroda odstawia TAKIE numery na porządku dziennym:
To już nie jest człowiek. To maszyna do zabijania w SF.
Jeśli dotrwałeś/aś, drogi czytelniku/czko, aż do tego momentu, to gratuluję. Najwidoczniej jest jeszcze poza mną ktoś tak zwyrodniały w temacie okładających się pikseli.