Najlepszy Splinter Cell i prawie najlepsza gra w historii - eJay - 19 kwietnia 2011

Najlepszy Splinter Cell i prawie najlepsza gra w historii

eJay ocenia: Tom Clancy's Splinter Cell: Chaos Theory
99

Kilka dni temu mój duchowy kamrat po fachu fsm wysoko ocenił Teorię Chaosu. Jako, że z jego zdaniem na temat najlepszych przygód Sama Fishera zgadzam się w zupełności , nie będzie odkryciem jeśli wystawię notę równie dobrą, jeśli nie wyższą. Splinter Cell: Chaos Theory jest w moim mniemaniu jedną z najlepszych gier w historii. Dlaczego tak uważam?

1. Chaos Theory doczekał się wielu usprawnień, a każde z nich było strzałem w dziesiątkę. Poruszanie się Fisherem sprawia mi do dziś wielką frajdę, a animacja postaci powoduje, iż rozgrywka jest niezwykle płynna i miejscami widowiskowa (walenie piąchą w ryło i poprawienie kolanem nigdy nie było lepiej odwzorowane!), aczkolwiek zachowująca zdrowy rozsądek. Poza tym gameplay nosi znamiona hardkoru - brak regeneracji życia, konieczność skrupulatnego działania w odpowiednim momencie, cierpliwość i obmyślanie najbliższego ruchu. Fun na sto dwa.

2. Fabuła - bardzo często spotykam się z opiniami, że Splinter Celle są nijakie jeśli chodzi o zawarte w nich historie. Cóż, ja na przykład nie trawę n-tej powieści o krasnoludach walczących z ogrami, która od poprzedniej różni się drobnymi szczegółami. Nie chcę tu wywołać jakiegoś niepotrzebnego flame'a, ale zdecydowanie bardziej trafia do mnie styl narracji ala Tom Clancy, niż jakieś fantazje i wolty, które mają swoje odzwierciedlenie w 7 części planowanej od 10 lat serii. Klimat każdego odcinka ma swój niepowtarzalny urok, a przy tym opiera się na prostych założeniach - jest afera, intryga, są bad guye, jest zadanie i miejsca na świecie, które trzeba obskoczyć. Czy naprawdę musimy wiedzieć, że zbrodniarz, którego musimy obalić lubi chodzić na spacery z psem, kocha pizzę, jeździ Toyotą Prius i goli się od święta? Moim zdaniem nie, dlatego serię cenię właśnie za ten informacyjny minimalizm i czysto polityczny (no i militarny) wydźwięk. Nie mogę naturalnie odmówić konieczności odpowiedniego rozbudowania życiorysu bohatera. Mamy tu do czynienia z podstawowymi środkami, które robią za tło wydarzeń. Generalnie lubię, gdy o Fisherze i jego rodzinie dowiadujemy się ni z gruchy ni z pietruchy. Skoro to ma być tło, a ratowanie świata jest głównym zadaniem, to czemu miałbym mieć za złe tą wszechobecną oszczędność?

3. Michael Ironside. Kultowiec pierwszej klasy, znakomity aktor z jeszcze bardziej znakomitą barwą głosu. W tonie Fishera można wyczuć lata spędzone na wojennych wojażach oraz doświadczenie. Twardy, dojrzały, męski, bez zbędnych ozdobników. Trochę jak Clint Eastwood – słyszysz kilka słów i już wiesz kto do Ciebie przemawia.

4. Oprawa - graficznie ta gra jest dalej atrakcyjna. Prawie wszystko wygląda tu na wysokim poziomie. Prawie, bo twarz agenta trochę jednak zmasakrowano ;) Otoczenie, oświetlenie i tekstury komponują się idealnie. W ogóle Chaos Theory jest bardzo różnorodny jeśli chodzi o poziomy. Pierwszy etap z latarnią, potem statek, ulice Manhattanu, łaźnia, prywatna posesja jakiegoś frajera - wszystko to różni się od siebie diametralnie. Kłania się stara, dobra szkoła level designerów.

5. Cooperative - zestaw kilku misji dla dwóch graczy. Miód wycieka ze słoika. Kilka momentów potrafi zmrozić krew w żyłach lub...rozśmieszyć. Gorąco polecam.

Chaos Theory to gra nie tyle wybitna, co czerpiąca z serii najlepsze wzorce i poddająca je tuningowi. Wszystko jest tu na swoim miejscu, przyprawione odpowiednią dawką emocji i w rezultacie grywalne jak nigdy wcześniej i nigdy później.

eJay
19 kwietnia 2011 - 14:28

Która z poniższych części przygód Sama Fishera jest najlepsza (prócz Chaos Theory)?

Splinter Cell 15 %

Splinter Cell: Pandora Tomorrow 28 %

Splinter Cell: Double Agent 9,7 %

Splinter Cell: Conviction 47,4 %