Krótka historia łysego gościa z logo Valve - fsm - 4 maja 2011

Krótka historia łysego gościa z logo Valve

Informacja ta krąży po sieci od niecałych dwóch tygodni, ale jest szansa że jeszcze nie wszyscy ją poznali - stąd ten wpis. Lubię takie ciekawostki zza kulis, a Valve jest jedną z tych firm, która prezentuje zdecydowanie zdrowe podejście do użytkownika/gracza i chętnie udziela odpowiedzi na różne pytania. Pewien internatua postanowił zapytać o "łysego gościa z ekranu powitalnego", a pracownik firmy - Ray Ueno, napisał krótko jak to wyglądało.

Wszystko działo się w latach 1995-96, gdy Gabe Newell i jego dziarska ekipa nadawali nazwę swojej nowej firmie. Wraz z nazwą opracowywana była także identyfikacja wizualna i słowna. W tamtych czasach jednak wszelkiego rodzaju agencje modelek proponowały swoim klientom pieknych, młodych i zadbanych ludzi - mimo prośb Valve o podesłanie interesującego, ale "codziennego szaraczka" oraz łysego postawnego mężczyzny, takowych nie otrzymali. Stanęło więc na tym, że poproszono firmę o wyjście na ulicę i zaproszenie na sesję kilkunastu interesujących osób przechodzących akurat w danej okolicy. Po obejrzeniu wykonanych fotografii włodarze Valve wybrali zdjęcie łysego czarnoskórego faceta (który został znaleziony w jakiejś kawiarni czy księgarni w dzielnicy Broadway, w Seattle) oraz dodatkowo znaną z lat minionych fotografię szupłego gościa z bródką, który wielu graczom przypomina Gordona Freemana. Po kilku dniach panowie zostali zaproszeni do siedziby Valve i wykonano dwie, znane wszystkim graczom fotki. Zawór w głowie i zawór w oku miały być ilustracjami do hasła "otwórz umysł, otwórz oczy" (open your mind, open your eyes). Ray Uleno zdradził, że przez to, iż praca ta była wykonana tak dawno temu, a panowie zostali dosłownie ściągnięciu z ulicy, dzisiaj prawdopodobnie nie byłoby szans na ich odnalezienie. Swoją drogą - czy nie myślieliście kiedyś, że "o, super - teraz Valve będzie miał inną głowę na starcie każdej swojej nowej gry"?

 Podobno w najbliższym czasie mamy szansę dowiedzieć się więcej o powstaniu nazwy firmy i o tym, dlaczego w logo ostatnie "e" jest umieszczone w indeksie górnym. A wracając do zwykłych ludzi w świecie gier - ciekawostką jest, że podobny zabieg firma zastosowała przy poszukiwaniu twarzy do drugiego Half-Life'a (i tak np. doktor Eli Vance to jakiś sympatyczny bezrobotny pan - dowód po lewej). U nas ostatnio była szansa zaistnieć w Wiedźminie 2 jako jeden z NPC. Co myślicie o takiej formie budowania wizerunku marki/gry?

fsm
4 maja 2011 - 10:11