Nintendo obniża ceny Wii o 20-30%. Zdania na temat tego ruchu są jednak, o dziwo, podzielone. Czy to rzeczywiście łabędzi śpiew japońskiego giganta, czy może jednak mądre zagranie marketingowe?
Są przesłanki, które wskazują, że Nintendo trochę za późno i już tak zupełnie dla nikogo przygotowało najnowszą obniżkę cen. Wkrótce ma się ukazać nowa, być może wstecznie kompatybilna, konsola, a to oznacza koniec nowych gier na poprzedniczkę. Część graczy twierdzi też, że Wii już nikt nowy nie kupi, bo wszyscy, którzy mieli to zrobić już dawną ganiają z Wiilotami w rękach po własnych domach.
Mnie jednak takie tłumaczenia nie przekonują. Dlaczego? Ponieważ, gdy dzisiaj spora część osób bawi się przy X360, PC, czy PS3, ja wciąż odnajduję świetną rozrywkę na poprzedniej generacji. I może właśnie dla takich osób jak ja przeznaczona jest najnowsza akcja Nintendo?
Spójrzmy na popularny portal aukcyjny i ceny gier na Wii. Nie jest drogo, a z każdym kolejnym miesiącem będzie jeszcze taniej. Nintendo planuje nie tylko obniżyć ceny sprzętu, ale i promować tańsze oprogramowanie sprzedawane w ramach różnie nazywanych „tanich serii”. Jeśli więc ceny dalej będą leciały w dół to może się okazać, że niedługo koszt jednej nowej pozycji na PS3 lub Wii2 będzie równy cenie czterech gier na pierwsze Wii. Dla osoby szukającej po prostu rozrywki po ciężkim dniu pracy to rozwiązanie jak znalazł. Będzie zajęcie na kilkanaście godzin za rozsądną cenę. Gracze z ograniczonym budżetem mogą więc dopiero zdecydować się na ogrywanie hitów i klasyków z pierwszego Wii.
Nie wykluczałbym już więc kolejnego wzrostu sprzedaży konsoli po obniżce albo chociaż utrzymania pewnego poziomu. Wii ma jednak swoją bibliotekę ekskluzywnych gier, które mogą zachęcać do grania. Atrakcyjne ceny mogą też wreszcie przekonać graczy do inwestycji. Wszak Wii to też GameCube i cała jego biblioteka tytułów, a wszyscy wiemy, że obie te platformy w Polsce masowego sukcesu nie odniosły. Resident Evil Remake, Zelda, Super Mario Galaxy, Mad World, Red Steel 2, nadchodzimy?!