Czarno-biały kryminał w kolorze - L.A. Noire - Rock - 17 maja 2011

Czarno-biały kryminał w kolorze - L.A. Noire

Wiedźmin tu, Wiedźmin tam, ale nie u mnie. Ja będę konsekwentny i w grę zaopatrzę się dopiero, za jakiś czas. Czym się zatem zajmuję? Ano testami Brinka i rzucaniem smutnych spojrzeń w kierunku zbliżającej się premiery L.A. Noire. W tą ostatnią raczej nie pogram, bo cierpię na chroniczny brak konsoli, co nie przeszkadza mi przeglądać materiałów prasowych i wybierać z nich co ciekawsze informacje.

Uwielbiam kryminały z lat 40-stych, a L.A. Noire idealnie wprost wpisuje się w te klimaty. Czarna Dalia, Nietykalni, czy Tajemnice Los Angeles należą do moich topowych filmów, mimo że ich akcja nie zawsze jest umiejscowiona dokładnie w tym okresie.  To co wymienione tytuły łączy, to fantastyczna atmosfera, której przypuszczam, będą już niedługo mogli doświadczyć gracze. Mi pozostaje jedynie słuchanie relacji, czytanie recenzji i oglądanie filmów, które zaczynają się już powoli sączyć do sieci.

Gdyby mnie ktoś pytał czym tak jestem zachwycony, to odpowiedź będzie chyba przewidywalna. Otóż niesamowitą mimiką twarzy bohaterów, ale nie tylko z powodów czysto estetycznych, ani też nie dla tego, że wykorzystamy dobrodziejstwa tej technologii podczas śledztw i przesłuchań. Mnie mianowicie zachwyca filmowość całego dzieła. To, że aktorzy zagrają dla nas w grze nie tylko głosem, ale też pełną ekspresją twarzy.

Możecie mi zarzucić, że przesadzam, ale pal licho. Film i gra, to moje ulubione dziedziny rozrywki i wątpię, żeby kiedykolwiek wcześniej, ktoś miał większą szansę na zbliżenie ich na tak dużą skalę jak deweloperzy ze studia Team Bondi. Trzymam kciuki nie tylko za powodzenie tego działa, ale także za jego sukces na tyle wielki, by używanie technologii zastosowanej w L.A. Noire stało się dla konkurencji koniecznością.

Trudno się dziwić, że w Polsce tak bardzo skupiamy się na drugiej części Wiedźmina, ale uwaga, może nam koło nosa przejść prawdziwa rewolucja.

Tak czy siak, w ramach rekompensowania sobie niemożliwych do spełnienia pragnień pracuję w wolnych chwilach nad filmami zapowiadającymi grę. Zapraszam zatem na najnowszy o karierze Cole Phelps'a w szeregach policji Los Angeles.

W ramach relaksu możecie też rzucić okiem na krótką instrukcję parkour’a w Brinku: 

Rock
17 maja 2011 - 21:14