Insidious - horror na którym wreszcie się bałem! - eJay - 22 lipca 2011

Insidious - horror na którym wreszcie się bałem!

Horror od twórcy Piły. Dla jednych będzie to zachęta, dla drugich raczej mało ambitna reklama. Tak czy inaczej warto dać temu filmowi szansę, bo James Wan nie zamyka się wyłącznie na porno-tortury, a eksperymentuje i kiedy trzeba, kopiuje z klasyki. W tym przypadku Insidious (Naznaczony) to połączenie Egzorcysty z Lśnieniem oraz....tutaj nie zdradzę niespodzianki, albowiem całość w ciągu paru sekund i w drastyczny sposób zmienia styl co powoduje, że nie patrzymy na niego jak na kolejną kalkę historii o nawiedzonym dziecku.

Wprowadzenie jest dość standardowe - pewna średnio ustawiona rodzinka wprowadza się do nowego domu. Już po kilku dniach "coś" nie pozwala mieszkańcom normalnie żyć. Dziwne głosy, hałasy, cienie za oknem i takie tam blubry. Nieważne. Najistotniejsze jest to, że jedno z dzieci zapada na tajemniczą śpiączkę. Lekarze nie potrafią zdiagnozować problemu, a rodzice zaniepokojeni zdrowiem pociechy zastanawiają się co począć. I tu zaczyna się - że tak to ujmę - crème de la crème Insidious, dzięki czemu z pozoru sztampowy horrorek staje się BARDZO TRUDNY do oceny.

Insidious to jednak nie tylko twisty, ale również porządna i niecodzienna realizacja. Wan zastosował w kamerze szerokokątny obiektyw, który z zaskakującą skutecznością obejmuje często całe plany (zwłaszcza w pomieszczeniach), z charakterystycznymi zniekształceniami. Wywołuje to grozę, zmusza widza do intuicyjnego zerkania na drugi koniec pokoju (w wiadomym celu) - wszystko to sprawuje się bardzo dobrze i wygląda oldskulowo. Wanowi trzeba również oddać, iż mając do dyspozycji skromny budżet (zamykający się w kwocie 1,5 miliona dolarów) potrafił nadać Insidious doskonały, gęsty klimat, ogołocony z efektów specjalnych, a bardziej grający scenografią.

Film jednak nie trafi w gust każdego miłośnika horroru. Kilka pomysłów zostało tu wklepanych trochę na odwal, a zmianę konwencji przeprowadzono topornie i bez wyczucia. Mi się to wszystko i tak spodobało, być może przez swoje odchylenie od normy, ale inni mogą kręcić nosem i marudzić. Na tle tak dobrze nakreślonej sytuacji zagrożenia infantylnie wypadają choćby niektóre postacie drugoplanowe.

Takich zaniedbań jest więcej, ale jak wspomniałem - jeśli kupi się ideę błyskawicznej zmiany torów w fabule, wówczas owe wady częściowo znikają, a Insidious pozostaje niezłą rozrywką z masą "straszaków" wysokiej jakości.

OCENA 7/10

eJay
22 lipca 2011 - 11:23