Zwykło się mówić, że Edycje Kolekcjonerskie kupują zazwyczaj fanatycy (brzydkie słowo) danego tytułu, którzy chcą mieć absolutnie wszystko co jest związane z grą, niekoniecznie w wersji elektronicznej. Znajdziemy tu rzeźby, kubki, nieśmiertelniki, koszulki, czapki, naklejki, medale, długopisy...multum, po prostu multum walającego się syfu, na który spojrzymy ze dwa razy w życiu (notabene: wpis sponsoruje kolekcjonerka drugiej Red Orchestry). Najważniejsza jest i tak gra.
Od jakiegoś czasu chodzi mi po głowie myśl związana z tym całym gadżeciarstwem - a co by było, gdyby producent wywalił z pudła te wszystkie tandetne zabawki i postawił na estetyczne, oryginalne opakowanie? Moim zdaniem gry mogłyby zapożyczyć nieco pomysłów od branży filmowej.
Od kilku lat kolekcjonuję filmy na DVD, różne gatunki z różnych krajów, kupowane za złotówki oraz funty, ale w wydaniach, które coś sobą prezentują. I nie chodzi mi o rekwizyty doczepiane do wypasionych, kolekcjonerskich serii, a o normalne, bogato ilustrowane, stylowe edycje. Gdyby przenieść to na rynek gier - pokusiłbym się o taki zakup z marszu. Do tego ułatwiłoby to robotę twórcom przy okazji promowania DLC przed premierą, wystarczyłoby wrzucić 1-2 kody na dodatkową zawartość i czułbym się w pełni usatysfakcjonowany.
Grom zdecydowanie brakuje szat i klasowych wdzianek. 98% pozycji wyjmuję zazwyczaj ze śmierdzącego opakowania, które na dodatek zawiera równie śmierdzącą instrukcję w dwóch kolorach, a dodatki w postaci figurek czy też komiksów (zaledwie kilkustronicowych!) lecą do szuflady po kilku godzinach i mało się o nich pamięta. Może wreszcie nadeszła pora na wyższy standard? Zmniejszmy gabaryty Edycji Kolekcjonerskich, wywalmy nieprzydatne śmieci. Niech wydanie specjalne gry będzie spójne.