Od mniej więcej dwóch godzin trwa na Gamescomie turniej oficjalnego sequela Doty (stream dostępny jest tu), którego główną nagrodą jest milion dolarów. Co prawda e-sportami interesuję się od około roku, ale na razie jest to najgorzej przeprowadzona impreza tego typu, z jaką się spotkałem.
Miała być to wielka prezentacja oczekiwanego tytułu, a wyszło jak zwykle. Nie zrozumcie mnie źle, oczywiście to jasne, że beta nie będzie działała tak dobrze jak ostateczna wersja produktu.
Mimo to, zdając sobie sprawę, jak wielkie pieniądze wchodzą w grę, jestem szczerze zaskoczony ilością problemów technicznych.
Opóźnienia to normalka, nie ma co denerwować się z ich powodu. Gorzej, jeśli graczom blokują się jednostki (zdarzyło się chyba raz) albo… mają lagi. Mści się tu wyraźnie odejście dużych firm od LAN-a, chociażby tylko na potrzeby turniejów.
Jakość dostępnego na stronie komentarza w wersji angielskiej również wołała o pomstę do nieba - brzmiał on jak nagrywany mikrofonami sprzed trzydziestu lat, a po którejś z kolei przerwie technicznej w streamie został zupełnie wyłączony.
Wydaje mi się, że gdyby lepiej się przygotować, całość przebiegłaby dużo sprawniej. Pozostaje jedynie mieć nadzieję, że to jedynie problemy pierwszej gry i kolejne rozgrywki turniejowe przebiegać będą bez niespodzianek.
A sama gra? Nigdy nie byłem wielkim fanem Doty, ale pomijając średni interfejs i kiczowate ikony przedmiotów (chociaż to akurat kwestia gustu), całość prezentuje się naprawdę solidnie. Mam nadzieję, że beta ruszy już niedługo.
Szkoda jedynie, że obie drużyny grają bardzo ostrożnie i w momencie pisania tego tekstu czas rozgrywki dobiega 80 minut i nic nie wskazuje na to, żeby miała się szybko skończyć.
Jak Wasze wrażenia z pierwszego publicznego pokazu Doty 2? Tego oczekiwaliście, czy może czujecie się zawiedzeni?