Persona 4 to jedna z moich ulubionych gier wideo. Sam nie wiem czemu, ale pomimo, że odstaje od mojego absolutnego top gatunku szeroko pojętego elektronicznego RPG to ma na tyle dobrych elementów, że po prostu urzeka.
A teraz szykuje nam się rozszerzona konwersja, anime oraz semi-kontynuacja w postaci bijatyki. Nieźle, naprawdę nieźle.
Persona 4 to bardzo dobre połączenie jRPG i dating sima, z masą kliszowych, lecz fantastycznych w swej prostocie rozwiązań, klimatem sielankowego życia nastolatków oraz wielkiej tajemnicy, której tłem jest małe miasteczko. Kto nie grał – niech zagra bo w pewien sposób ta gra jest klasykiem, nawet jeżeli tak bardzo odrywa się od głównego nurtu Megatenów i estetyki dwóch pierwszych, niezwykle odważnych Person.
I Atlus, zachęcony sukcesem komercyjnym oraz artystycznym gry wie co robi – atakuje z nią ile się da. Przede wszystkim – pojawi się anime Persona 4, gdzie usłyszymy nowe i stare utwory, zobaczymy znane nam już wydarzenia na nowo i zapewne ogółem będzie fajnie i sielankowo. Trinity Soul – anime będące w pewien sposób kontynuacją Persony 3 było całkiem niezłe, a rysunkowa Persona 4 wygląda na jeszcze lepszy, dopompowany budżetem projekt. I super.
Najbardziej cieszy mnie jednak…. Persona 4: The Golden, czyli wersja na PSVita, w której pojawią się nowe postaci, nowe questy, zapewne nowe persony a przy odrobinie szczęścia możliwość grania również panią. Persona 4 Golden wygląda też na lepiej przemyślaną wersję niż mocno poobcinana pod niektórymi względami Persona 3 Portable i aż mnie trafia na samą myśl, że nie stać mnie póki co na Vite. Szkoda. Wielka szkoda.
Wreszcie ostatnim produktem jaki zaoferuje nam Atlus na licencji Persony 4 jest… bijatyka od twórców BlazBlue, w której pojawią się postaci z Persony 3 i 4, kontynuacja fabuły czwartej części oraz wysokiej jakości grafika 2D. Kurczę… czekam, bo jest na co. Naprawdę jest na co.
Ja wiem, że to dojenie licencji, tylko że licencji bardzo dobrej, nie głupiej i po prostu zasługującej na większą sprzedaż. Warto czekać, nie wierzę żeby Atlus mnie zawiódł.