SquareEnix zapowiedziało najnowszą, już dziesiątą, odsłonę popularnej serii RPG-ów na Wii i WiiU. Wydany na te platformy Dragon Quest będzie teraz MMORPG-iem, co jest dla mnie wiadomością trochę w stylu ogłoszenia World of Warcraft na konsolach...
Dragon Quest cieszy się ogromną popularnością w Japonii. Kolejne serie regularnie osiągają tam znakomite wyniki marketingowe i podbijają listy przebojów. Seria jest uwielbiana na Dalekim Wschodzie, a potwierdzenia tego można znaleźć na każdym kroku. Czemu więc nagle autorzy decydują się wszystko porzucić i zaryzykować z nowym gatunkiem?
Kontrowersyjną decyzję pogarsza fakt, że deweloper zamierza swoje dzieło wydać tylko na platformach Nintendo. A jak wszyscy wiemy, infrastruktura sieciowa tych maszyn jest zdecydowanie słabiej rozbudowana i nie tak popularna jak u konkurencji, przynajmniej poza granicami Japonii. Czy to znaczy, że SquareEnix chce iść na łatwiznę?
Na to wygląda. Informacja, że gra powstaje też na Wii oznacza, że autorzy nie planują specjalnie przyłożyć się do oprawy audiowizualnej. Tytuł będzie wyróżniał się swoją, znaną wszystkim fanom, stylistyką, ale nie zachwyci fajerwerkami. Postawienie na Nintendo oznacza też prawdopodobnie rezygnację z walki o „gracza zachodniego”. Zainteresowanych taką tematyką byłoby zdecydowanie więcej na PlayStation i X360, bo posiadacze tych platform narzekają na brak dobrych jRPG-ów, a i lubią się bawić w sieciowych tytułach. To oznaczałoby jednak konieczność dokonania większych inwestycji.
DragonQuest coraz bardziej odchodzi od głównego nurtu. Nie atakuje dużych konsol, nie kontynuuje tradycji gatunku. Widać, że podąża własną ścieżką, aby osiągać sukcesy. Niestety jest to też oznaką słabości dewelopera i wydawcy, który nie ma talentu i możliwości, aby nadążyć za rozwojem techologicznym i powtórzyć wyczyn z 2004 roku, gdy na PlayStation 2 trafił śliczny i rozbudowany The Journey of the Cursed King. Tytuł został bardzo pozytywnie przyjęty, zebrał bardzo wysokie noty, sprzedał się w kilku milionach egzemplarzy i ... był jak na razie ostatnim występem serii na taką skalę. Wielka szkoda, bo to przedstawiciel pozostającego dziś w cieniu gatunku jRPG-ów z prawdziwego zdarzenia.