Zaskoczony potencjałem Adriena Brody’ego - Brucevsky - 11 października 2011

Zaskoczony potencjałem Adriena Brody’ego

Znacie go z tej strony? <Źródło: cynicritics.com>

Premiera filmu King Kong i gry z nim związanej odbyła się sześć lat temu. Od 2005 roku regularnie atakowały mnie materiały promocyjne dotyczące tej produkcji UbiSoftu. Cały czas jednak nie potrafiłem się przełamać, aby zagrać. Wszystko przez te etapy z Adrienem Brodym.

Nawet bardzo przychylne opinie w recenzjach i efektowne materiały wideo nie potrafiły mnie zainteresować tym tytułem na tyle, abym w niego zainwestował. Dlaczego? Może i wizja sterowania gigantycznym gorylem o potężnej sile, który na tajemniczej wyspie walczy z dinozaurami wyglądała przekonująco, ale już opcja wejścia w skórę Adriena Brody’ego mnie nie intrygowała. Konspekt zakładał walczącego o przetrwanie scenarzystę, któremu daleko do ramboida i który razem z grupą filmowców porusza się po niesprzyjającym środowisku. Problemy z uzbrojeniem i konieczność stosowania taktyk w walce z przerośniętymi gadami może i wyglądały ciekawie na materiałach promocyjnych, ale mnie jakoś nie przekonywały. Dzisiaj, po ukończeniu tytułu, zupełnie nie wiem czemu.

Jestem zaskoczony wykonaniem etapów Jacka Driscolla. Widać, że nad tym elementem gry autorzy się naprawdę napracowali. Nie był to prosty FPP, w którym przemy przed siebie rozwalając kolejnych oponentów. Twórcy starali się zachować klimat filmu i wyszło im to niegłupio, bo naprawdę człowiek walczy tam o przetrwanie i jest słaby wobec fauny i flory wyspy. Niespodziewanie dobrze bawiłem się pokonując kolejne poziomy jako mały człowieczek. A rozczarował mnie za to sam King Kong. Okazało się bowiem, że tak wychwalane i promowane plansze z wielkim gorylem są monotonne i płytkie. Autorzy nie wykorzystali potencjału starć z V-Rexami i dostaliśmy prostą młóckę na dwa ataki. Czegoś cały czas mi brakowało, gdy latałem po lianach i łamałem szczęki. Czyżby za dużo oczekiwań?

Źródło? Ign.com

Po zagraniu okazało się więc, że elementy, które miały być słabe są w porządku, a te potencjalnie dobre, zawodzą. Przyznam szczerze, że pierwszy raz się z czymś takim spotkałem. Może to dlatego, że próżno szukać wielu podobnych gier do King Konga. Niewiele jest tytułów, które składają się z praktycznie dwóch zupełnie odrębnych konspektów. W przypadku tej gry połączonych całkiem sprawnie w jedną całość.

Graliście w King Konga? Jesteście lub byliście rozczarowani etapami goryla i zachwyceni planszami Jacka? A może na odwrót?

Brucevsky
11 października 2011 - 16:47