Przed Arkham City to cykl mini-recenzji pełnometrażowych filmów o przygodach Człowieka-nietoperza, jednego z najpopularniejszych bohaterów uniwersum DC Comics. Z tekstów dowiecie się, które tytuły warto sobie przypomnieć (lub obejrzeć po raz pierwszy), a które odpuścić, by nie zszargać sobie nerwów. We wcześniejszych odsłonach przedstawiłem ciekawostkę z klasyki kina komediowego (Batman z 1966 roku) oraz erę Tima Burtona (1989 i 1992), a także pierwszy film Joela Schumachera (Batman Forever). Następny w kolejce to...
Batman & Robin (1997)
Reżyseria: Joel Schumacher
Scenariusz: Akiva Goldsman
W rolach głównych:
George Clooney jako Batman/Bruce Wayne
Arnold Arnold Schwarzenegger jako Mr. Freeze
Uma Thurman jako Poison Ivy
Michael Gough jako Alfred
Alicia Silverstone jako Barbara
Chris O'Donnell jako Dick Grayson / Robin
-------------------------------------
O co chodzi:
Mr. Freeze poszukuje diamentów, które mogłyby zasilić jego kombinezon. Tymczasem na horyzoncie pojawia się nowy, groźny przeciwnik, który wykorzystuje siłę swoich feromonów. Batman i Robin omal nie zabijają się o Poison Ivy, po czym postanawiają jednak uratować Gotham przed totalnym zlodowaceniem. W walce z Mr. Freeze pomaga im również Barbara - krewna schorowanego Alfreda.
-------------------------------------
Jakie to jest:
Jeżeli ktoś myślał, że gorzej niż w Batman Forever być nie może...niech obejrzy Batman & Robin. Film jest autentycznym gniotem, który wygrywa liczne konkursy na najgorszy sequel w historii. Nic tu nie działa prawidłowo - między parą głównych bohaterów zupełnie nie iskrzy, sam Clooney jest jakoś dziwnie zmanierowany. Co najgorsze, zawodzi także sam Arnold, w usta którego wciśnięto cienkie teksty. Katastrofy dopełnia żenujący Bane. Ponadto zmienił się także soundtrack, gdyż obok nut Goldenthala zaserwowano jakieś techno (?). O czymś takim jak scenariusz, fabuła, logika ciężko pisać bo te w B&R nie istnieją. Podsumowując - porażka na całej linii.
-------------------------------------
Kto dzieli i rządzi:
Nikt.
-------------------------------------
Najlepszy tekst:
Ten film nie ma dobrych tekstów.
-------------------------------------
Najlepsza scena:
Może nie najlepsza, ale idealnie pokazująca jaki poziom żenady osiągnął Schumacher:
-------------------------------------
Warto obejrzeć?:
Nie warto zawracać sobie tym gniotem głowy. W żadnym aspekcie Batman & Robin nie spełnia pokładanych w nim nadziei. Drętwe aktorstwo, beznadziejna stylistyka oraz fatalna fabuła odstraszają nawet najbardziej zatwardziałych fanów Batmana.
-------------------------------------
Jaka ocena?
W skali szkolnej - 1
W skali batmanowej - 0/6 nietoperzy
W skali poważnej - 0/10
W skali "chcę się pośmiać" - 1/10