Lata '90 - najlepszy czas na dorastanie? - barth89 - 29 października 2011

Lata '90 - najlepszy czas na dorastanie?

Ciekawe jakie zdjęcie w środku?

Wydaje mi się, że wielu z nas dorastało w latach '90. Ja urodziłem się pod koniec lat '80, więc całą końcówkę XX wieku spędziłem na wesołym przemieszczaniu się na rowerze między "bazami", budowaniu imponujących konstrukcji z Lego, oglądaniu Power Rangers, czytaniu komiksów i żuciu niebywale wręcz zdrowej gumy Turbo. Coś więc o tamtym okresie mogę powiedzieć.


Zacznę może nietypowo, bo od podsumowania (przedsumowania?). Dlaczego według mnie lata '90 to najlepszy czas na dorastanie? Dlatego, że przed tym okresem nie było jeszcze na rynku dostępnych tak wielu produktów (nie chodzi tylko o zabawki, ale także o produkty spożywcze, programy i bajki w TV czy różnego rodzaju dziecięcą makulaturę do czytania), natomiast mniej więcej na przełomie XX i XXI wieku dzieciństwo przestało wyglądać tak jak powinno. Jestem świadom tego co piszę, bo nie o to chodzi w dzieciństwie, żeby z kolegami spotykać się tylko za pośrednictwem komunikatorów internetowych, a zabawa miała polegać na grze przez sieć/split screenie/hot seat'cie. Ale od początku...

Zabawki

Do dziś kilka mam

Dzieciństwo można na wielu płaszczyznach utożsamiać z zabawkami. W latach '90 przodowały, przynajmniej w moim przypadku, klocki Lego, przy których spędziłem dziesiątki, jeśli nie setki godzin. Pamiętm jakie fascynujące było przeglądanie nowych katalogów z zestawami na

najbliższy rok i zaznaczanie co też najbardziej mi się podoba (swego czasu miałem bzika na punkcie zestawów z piratami, rycerzami oraz miejskich i ratunkowych). Nazbierało mi się ich (klocków) kilka wiader (łącznie ponad 5 kg.), ale do teraz strasznie ubolewam, że wszystkie zestawy, dorobek mojego dzieciństwa, posag i inwestycję w przyszłe pokolenia po prostu sprzedałem na Allegro - kolejny dowód na to, że internet to dzieło Natan... tzn. szatana. Z innych rzeczy można wymienić resoraki i styropianowe samoloty, które dostępne były we wszystkich mniejszych sklepikach (kto by tam myślał o hipermarketach), ale nie można zapomnieć o kultowych Bburago, które obecnie stosunkowo trudno dostać. Pamiętam, że przepadałem też za "klasycznymi" zabawkami/figurkami - Batman, Spider-Man i in. Czy ktoś pamięta jeszcze Action Mana? Ten odpowiednik Barbie dla chłopców przyprawiał mnie o nieprzespane noce - marzyłem o pojeździe dla niego (był dostępny zwykły samochód, a także pojazd kosmiczny). Ostatecznie dorobiłem się figurki w stroju spinaczkowym i spadochroniarza. Z bardziej zaawansowanych zabawek popularne były samochody zdalnie sterowane firmy Nikko. Dziś może nie robią one wrażenia, bo kto by się przejmował jakimś samochodem, kiedy kupić już można śmigłowce, czołgi i łodzie, ale w połowie lat '90 pokazanie się na "dzielni" z takim cackiem to nie byle co. Do dziś mam samochód terenowy tej firmy z akumulatorem, jednym biegiem w tył i dwoma do przodu - uszkodzony, bo nie skręca w lewo, ale obiecuję sobie, że kiedyś oddam go do naprawy.

Osobna historia to liczne Pegasusy, zwane inaczej "grami telewizyjnymi". Jakaż to była zabawa - nie chodzi nawet o samo granie, ale wymienianie się kardridżami czy kupowanie nowych na... rynku (u panów z Rosji).

TV/filmy & czasopisma/komiksy

Jeżeli chodzi o media to także dużo się działo. Kiedy byłem bardzo mały w TV leciały takie hiciory jak Wróbelek Elemelek, Przygody kota Filemona, Reksio, Żwirek i Muchomorek, Bolek i Lolek, Zaczarowany ołówek, Miś Uszatek, Miś Coralgol, Wyprawa profesora Gąbki, Krecik, Sąsiedzi czy Koziołek Matołek, ale później też było co oglądać - Strażak Sam, Listonosz Pat, Kuba Guzik, bajki Hanna-Barbera, Sandokan, Inspektor Gadżet (te i inne leciały swego czasu w porankach na TVN), Bałwanek Bouli, Smerfy, Muminki (do dziś przechodzą mnie ciarki po plecach, kiedy przupominam sobie Bukę), He-Man, Czarodziejka z Księżyca, Transformers, Kosmiczne Wojny, Tygrysia Maska, Motomyszy z Marsa i inne wynalazki (pamiętacie japońską wersję Zorro i Robin Hooda?).

Bu!

Dużo było bajek z bohaterami Warner Bros (Królik Bugs, Daffy i cała masa innej kompaniji) i Disneya (Myszka Miki, Kaczor Donald etc.). Alf - dlaczego tego serialu nie puszczają nadal w TV? Przecież jest to idealna rzecz na niedzielę. Ja rozumiem, że już się zestarzał, ale teksty przyjaznego kosmity mogły podobać się i dzieciom i dorosłym. Nie możemy zapomnieć również o bohaterach komiksów: Spider-Man, Batman, Hulk, Żółwie Ninja itd. - wszyscy oni znaleźli swoje miejsce w eterze.

W niedzielę (nie pamiętam dokładnie, ale zapewne w sobotę też) na Polsacie można było oglądać hit - Power Rangers. Nie wiem co mnie tak w tym fascynowało - chyba te roboty i "efektowne" sceny walki, bo scenariusz za każdym razem był praktycznie identyczny i do bólu oklepany. Oglądało się też Tajemnicę Sagali - to dopiero potrafiło wciągnąć! Przy okazji można było się czegoś, bardzo umownie, nauczyć. Później był też Hugo, do którego zawsze starałem się dodzwonić, ale niestety nigdy mi się nie udało. Na koniec zostawiłem deser, czyli Pokemony. Nie pamiętam jak długo trwał szał na te potwory, ale ja mu uległem. Pokemony były wszędzie - w chipsach, napojach, telewizji, kinie, paluszkach, jogurtach (więc otwierając lodówkę faktycznie były tam pokemony), sklepach z zabawkami... Karty i tazo z chipsów z Pokemonami stanowiły walutę - za Asha Ketchuma i inne rzadkie (z początku, bo potem było ich coraz więcej) okazy można było zdziałać bardzo wiele... Negatywami takiego stanu rzeczy był rozpowszechniający się w szkołach hazard - ciężko było znaleźć jakiś parapet czy inną pustą przestrzeń, która nie była wykorzystywana na grę w tazo. Wspomniałem o kinie, więc czas wymienić chociaż kultowe bajki tamtego okresu - Król Lew (pierwszy raz byłem wtedy w kinie), Mulan, 101 Dalmatyńczyków, Zakochany Kundel, Toy Story, Pokahontas... oj było tego wiele. Z filmów szczególnie miło wspominam Kosmiczny Mecz z 1996 roku.

Jeśli chodzi o czasopisma to dla mnie symbolem tamtych czasów był Kaczor Donald - dało się go przeczytać w pół godziny, ale i tak zawsze największą radość sprawiał dodany do niego gadżet. No i komiksy... w latach '90 na półkach sklepowych leżało pełno komiksów z Batmanem, Żółwiami Ninja i Spider-Manem, więc i takiej makulatury się nazbierało. Mała dygresja odnośnie makulatury - zbieraliście i wymienialiście się karteczkami? Panowała też moda na wklejane do albumów zdjęcia. Jaki sens miało kupowanie albumu, a potem dokupowanie do tego wklejanek? Do teraz się zastanawiam...

Jadło (tudzież żarło)

Nie pamiętam dokładnie wszystkich rzeczy, których konsumentem byłem, ale kiedy myślę o czymś charakterystycznym dla lat '90 to pierwsze co przychodzi mi na myśl to guma Turbo (i tak wszyscy wiemy, że kupowało się ją nie dla produktu, a dla zawartości - obrazka z samochodem, czyli tak jak później z chipsami i tazo w środku), czekoladowe gwiazdeczki Milky Way i masa innych rzeczy, które kupowało się w szkolnym sklepiku - "szyszki" (ryż dmuchany z miodem), andruty i kwaśne, długie żelki sprzedawane na sztuki. Ktoś jadł kiedyś zupę "nic" w przedszkolu?

Oj tak... były smaczne

Zajęcia

Także w tym przypadku nie jestem sobie przypomnieć w jednej chwili wszystkiego co robiłem, ale kultowymi zajęciami po roku 1990 było dla mnie i wielu moich kolegów szukanie bazy na osiedlu (czasem też z krzeseł i koca w domu), którą wykorzystywało się potem do... przebywania tam i określania tego miejsca mianem bazy, wyścigi na rowerach, zimą zjeżdżanie na sankach z górek (miałem to szczęście, że mieliśmy do tego idealne i bezpieczne miejsce - tylko raz złamałem sanki bo wybiciu się ze "skoczni" na ok. 2,5 metra w górę), gra w piłkę (Champions League to to nie było) - ważne, że wszystkie zajęcia na dworze (u części z Was pewnie na polu ;)), na świeżym powietrzu i w terenie. Owszem - kiedy pogoda była brzydka to chodziło się po kolegach, budowało się z Lego i bawiło samochodami, ale zawsze zmuszało to do pobudzania wyobraźni i aktywnej zabawy. Podobnie jak bale przebierańców w przedszkolu - pamiętam, że miałem stroje Muszkietera, Batmana, Zorro i Żółwia Ninja - pamiętacie za co Wy byliście przebrani? :)

I baza gotowa

W dzisiejszych czasach wyobraźnia zastępowana jest obrazem na ekranie, a aktywność przemienia się w siedzenie przed komputerem. Nie ma to być żaden apel, ale zastanówmy się jak w przyszłości chcielibyśmy, żeby nasze dzieci zapamiętały dzieciństwo i nie idźmy na łatwiznę - pomóżmy im je trochę zorganizować.

W moich przemyśleniach i wspomnieniach z pewnością zabrakło wielu rzeczy - nikt nie jest w stanie przecież przypomnieć sobie w jednej chwili całego swojego dzieciństwa - może przypomnicie mi i innym co jeszcze fajnego działo się w latach '90, co leciało w TV, co się czytało, czym i w co bawiło? :)

Zacząłem wschodem, wypadałoby więc zakończyć zachodem...

barth89
29 października 2011 - 12:04

Czy uważasz, że dorastanie kiedyś było lepsze niż obecnie?

Tak 94,5 %

Nie 2,2 %

Trudno stwierdzić 3,4 %