Z tym obiektywizmem nie jest może do końca tak jak mogłoby się wydawać. Po pierwsze dlatego, że recenzja sama w sobie nie może być obiektywna (jest to przecież opinia recenzenta o danej, w tym wypadku, grze). Po drugie wiecie, że Battlefield 3 był najbardziej przeze mnie oczekiwaną grą nie tylko tego roku, ale ostatnich kilku lat. Wniosek z tego taki, że zapewne wiele osób będzie uważać, iż będę się starał troszeczkę zawyżyć końcową notę. Nie liczcie jednak na to - wszystkie błędy przyczyniły się do ostatecznej oceny. Zapraszam do lektury.
Powiem szczerze, że aż nie wiem od czego zacząć. Tyle zostało na temat najnowszej gry DICE powiedziane, że głupio opowiadać o tym, że nie mamy do czynienia z żadnym spin-offem w stylu Bad Company 2, a z pełnoprawną kontynuacją Battlefield 2, więc oczekiwania były naprawdę spore. Głupio opowiadać o tym jak ważną produkcją z punktu widzenia FPS-ów jest nowy Battlefield. Głupio w końcu opowiadać o całej akcji marketingowej, reklamowej i promocyjnej oraz o szumie wokół gry Szwedów. Wszystko to doskonale wiemy, oglądaliśmy przecież całe mnóstwo trailerów, graliśmy w betę, widzieliśmy gameplaye. Nie będzie żadnej randki - idziemy prosto do łóżka!
Kampania
W kampanii wcielamy się w sierżanta Blackburna, który jest podejrzewany o współpracę z terrorystami. On sam winą obarcza niejakiego Salomona - amerykańskiego agenta, działającego w terrorystycznym półświatku. Przesłuchują go dwaj agenci federalni - Whistler i Gordon. Fabuła dawkowana jest nam w sposób znany choćby z ostatniej części Call of Duty, a więc w formie wspomnień Blackburna, podczas których wykonujemy misje ulokowane w różnych zakątkach świata oraz o różnym charakterze. Początek jest chaotyczny, niemal od samego początku zostajemy przeniesieni w sam środek akcji i możemy poczuć się przez to nieco zagubieni, jednak później historia, niczym puzzle, zaczyna układać się w logiczną całość. Muszę przyznać, że niektóre misje troszeczkę nudzą, ale jest to spowodowane nierównym ich poziomem - np. misja "Polowanie", którą znamy z licznych filmików i w której wcielamy się w rolę strzelca myśliwca przyprawiła mnie o gęsią skórkę, a misja, mówiąc potocznie, z czołgami (Thunder Run) pozwoliła autentycznie poczuć się jak członek oddziału. Dochodzą do tego klasyczne misje snajperskie i skaradankowe.
Naprzeciwko tego ulokowały się typowe misje, podczas których strzelamy, przechodzimy dalej, znów strzelamy i znów idziemy dalej. Być może ta nierówność wynika właśnie z tych charakterystycznych misji, o których powiedzieć, że są rewelacyjne to za mało? Prawdopodobnie tak - człowiek do dobrego bardzo szybko się przyzwyczaja. Nie zmienia to jednak faktu, że cały towarzyszą nam cieszące oko animacje żołnierzy, przyjemne i dobrze zrealizowane QTE, rewelacyjne czucie broni (wierzcie mi, strzelanie to sama radość, musimy też brać poprawkę na odległość do celu), a na ekranie zawsze coś się dzieje (nawet, jeśli nie walą nam się na głowę budynki). Dreszczyk emocji towarzyszy nam przez niemal całą kampanię - pod koniec misji rozgrywającej się na granicy kaspijskiej naprawdę czułem lęk. Raz zdarzyło się nawet, że mieliśmy do czynienia z wyborem moralnym (szkoda tylko, że z pozornym). Odnoszę wrażenie, że DICE zdecydowanie lepiej czuje się na powietrzu - wszystkie misje, których akcja rozgrywa się na otwartej przestrzeni, kopią tyłek, podczas nich producenci mogli się wyszaleć i to podczas nich najbardziej czuć "Pole Bitwy". Nie przeszkadza nam wtedy nawet brak podkreślenia rewelacyjnego oświetlenia, z którego Battlefield 3 i silnik Frostbite 2.0 słyną, jednak wówczas do akcji wchodza kurz i dym.
Warto zaznaczyć, że podczas kampanii nie towarzyszy nam uczucie zażenowania i irytacji, spowodowane bezsensowną, naciąganą, fantastyczną wręcz, fabułą. Nie uświadczymy też patriotyczno-bohaterskich wstawek. Nie ratujemy świata, jesteśmy częścią oddziału - współziomkowie również trafiają przeciwników, nie jesteśmy zdani tylko na siebie. Kampania dla pojedynczego gracza wystarczy nam, jak już zapewne wiecie, na ok. sześć godzin. Ostatnia misja jest zaskakująca, natomiast ostatnia scena... Dowiedźcie się sami, ale powiem Wam tylko, że poczułem się prawie jak podczas ostatniej sceny z Mafii, więc jest to nie lada wyczyn.
Dosyć słodzenia. Chcecie wiedzieć co mi się nie podobało? Było tego sporo. Najbardziej doskwierały mi błędy techniczne. Przede wszystkim blokujące się skrypty - przez dwa dni próbowałem uruchomić jeden ze skryptów. Nie pomogło ani bieganie na około docelowego punktu, rzucanie granatów, wczytywanie ostatniego punktu kontrolnego i resetowanie misji. W jaki sposób w końcu to wszystko ruszyło dalej? Nie wiem do dziś. Kolejna głupia sytuacja miała miejsce, kiedy umarło się mojemu kompanowi, od którego zależało posunięcie misji do przodu. Nie dziwiłbym się, gdyby misja zakończyła się niepowodzeniem, ale wskaźnik "Podążaj" umiejscowiony był dokładnie na zwłokach Cole'a, a misja trwała dalej. Przytrafiają się także drobne błędy w animacji - żołnierzom zdarza się biegać po płaskiej drodze jakby wchodzili po schodach (skip A z wf-u?). Bywało i tak, że postacie zanikały - pamiętacie moment "łoł" z trailerów, kiedy ładowniczy w czołgu wkłada pocisk do podajnika lufy? U mnie pocisk lewitował.
W innej misji jechałem samochodem widmo - nikt nie kierował, nikt prócz mnie w nim nie siedział, a mimo to Blackburn z kimś rozmawiał. Dochodzi do tego, delikatnie mówiąc, głupia sztuczna inteligencja, wbiegająca na celownik, której jedynymi przejawami instynktu samozachowawczego jest chowanie się za przeszkodami. To za mało. Z pomniejszych minusów mógłbym też wymienić znaczniki zadań, które nie znikają po ich wykonaniu, niewidzialne ściany w niektórych fragmentach, a także głupie rozwiązania w stylu: wrogowie wychodzą z pomieszczenia, za którym czeka na nas cała nasza kompania. Jeżeli miałbym ocenić samą kampanię dla pojedynczego gracza to myślę, że byłaby to nota na poziomie 7,5/10. Jest tylko jedno ale...
Multiplayer
Tyle już napisałem, a nie wspomniałem w ogóle o grze. Bo grą w Battlefield 3 jest multiplayer - kampania to zbędny dodatek, przystawka. Traktujcie ją jak chcecie - wiem, że z kampanii do historii przejdzie misja "Polowanie" (niczym misja snajperska z pierwszego Modern Warfare), natomiast reszta prawdopodobnie zostanie po dłuższym czasie zapomnian. Ale kiedy będziemy jedynie wspominać "Polowanie" w multi będziemy cały czas grać.
Z sześciu trybów, dostępnych w dziele studia DICE, liczą się tak naprawdę dwa - Szturm (Rush) i Podbój (Conquest) i to one są daniem głównym. Nic się nie zmieniło w kwestii rozgrywki w tychże - w Szturmie musimy zniszczyć punkty kontrolne wroga co pozwoli nam przejść do kolejnych, odblokowując kolejną część mapy. Jeżeli zniszczymy wszystkie - wygrywamy. Podbój to klasyczny i najstarszy tryb w serii Battlefield. Na wielkich mapach walczymy o przejęcie kontroli nad punktami kontrolnymi (flagami), które przyczyniają się do zmniejszania liczby punktów obu drużyn. Drużyna, która pierwsza utraci wszystkie punkty przegrywa. To wszystko dzieje się na jednej z dziewięciu dostępnych map (a dojdą jeszcze cztery: Back to Karkand). Muszę przyznać, że ciężko mi póki co wskazać mojego faworyta, albowiem DICE w tym względzie postarało się jak nigdy. Każdy znajdzie coś dla siebie, każda mapa jest inna, każda charakterystyczna, każda wymusza inny styl gry (często także w obrębie jednej mapy), wygląd każdej może się w ferworze walki zmienić (kłania się Frostbite). Na szczególną uwagę w moim mniemaniu zasługują Szczyt Demawendu (przepiękne widoki, spore różnice w wysokościach, zróżnicowanie terenów, na których toczy się walka), Wyspa Chark (desant na plażę rodem z D-Day), Operacja Ognista Burza (otwarte tereny z zabudowaniami w centralnej części, a wszystko podsycone pięknym widokiem płonących złóż ropy naftowej) i Wielki Bazar (wyrastający na drugi Strike at Karkand). Antybohaterem jest dla mnie Przeprawa przez Sekwanę - ktoś z DICE powinien za to beknąć. Uważam, że jest to skaza na geniuszu wszystkich map. Zero taktyki, zero umiejętności, zero zgrania. Mamy za to chaos, strzelanie do wszystkiego co się rusza, natychmiastową śmierć po respawnie, chaos, kampowanie, rozpierduchę i jeszcze raz chaos. No chyba, że uważacie, że macie za dobry stosunek K/D - w takim razie ta mapa jest stworzona dla Was. Zresztą jeśli chcecie dowiedzieć się czegoś więcej o mapach to zapraszam Was tutaj oraz do ostatniego wpisu eJaya, w którym opisał plusy i minusy poszczególnych map.
Cztery klasy w trybie multiplayer bardzo dobrze się wypełniają. Wcześniej zakładałem, że najlepszy był system z Battlefield 2, a więc jedna klasa = jedna specjalizacja, jednak system jedna klasa = dwie specjalizacje wydaje się być dobrym rozwiązaniem, dzięki któremu zawsze czujemy się potrzebni i zawsze do czegoś możemy się przydać. Ilość sprzętu w ramach każdej z klas przyprawia o zawrót głowy. O ile same bronie dałoby się jeszcze zliczyć, nie sposób tego dokonać w przypadku sprzętu dodatkowego, gadżetów, celowników, uchwytów i taśm (nie mówiąc już o możliwych kombinacjach). Całość dopełniają popularne perki, które umożliwiają nam szybszy bieg, większą odporność na wybuchy granatów, przenoszenie większej ilości magazynków itd. Dodajmy do tego jeszcze różne "skórki" mundurów i dodatkowy sprzęt do odblokowania dla pojazdów, a dojdziemy do wniosku, że spędzimy miesiące na odblokowaniu wszystkiego. Zresztą warto zaznaczyć, że zdobywanie sprzętu i odznaczeń bardzo mobilizuje do dalszej gry, przy czym samo awansowanie nie jest tak szybkie jak to było w testach beta, jednak mogłoby być jeszcze wolniejsze (ludzie z 40 poziomem tydzień po premierze? WTF?).
Osobny akapit poświęcę pojazdom, które w Battlefield 3 pełnią równie istotną rolę co broń i mapy. Tych jest sporo. Mamy oczywiście podstawowe pojazdy terenowe, pojazdy w stylu buggy, transportery opancerzone (i uzbrojone), amfibie, łodzie, p-lotki, czołgi, śmigłowce transportowe, zwiadowcze i szturmowe oraz myśliwce. Prowadzenie każdego z nich daje frajdę, czuć siłę i ciężar stalowych kolosów. Jeżeli wjedziemy APC/czołgiem do bazy przeciwnika, w której nie ma akurat anti-tanka możemy być pewni, że przeciwnicy będą trząść portkami. Korzystnie wypada także HUD każdego z pojazdów.
Jeśli chodzi o pojazdy przecinające przestworza to mam małe zastrzeżenia, bo nie podoba mi się nieco uproszczony, w stosunku do Battlefield 2, model lotu. Śmigłowce i myśliwce prowadzi się przyjemnie, ale zbyt topornie. Liczyłem na to, że przyda się joystick, za pomocą którego fragowałem w Battlefield 2 - z nim jest jeszcze gorzej niż z duetem klawiatura + mysz, więc nie ma sensu czegokolwiek zmieniać. Jednak skłamałbym, że śmigłowców nie oblatuje się przyjemnie. Podobnie myśliwców, które były moim ulubionym pojazdem w "dwójce" - niestety latanie jest troszkę ociężałe i nie ma już mowy o polowaniach jak za starych dobrych czasów. Co prawda znów możemy korzystać z działka, pocisków, flar itp., ale drobnej zmianie uległ sposób namierzania oponentów - musimy dosyć długo utrzymywać się za wrogim myśliwcem by zaznaczyć go na HUD-zie, ale sprawę rozwiązuje już jeden pocisk - co by nie mówić: zaliczenie fraga w taki sposób daje dużo satysfakcji. Ubolewam trochę nad brakiem widoku samego HUD-a (w przypadku wszystkich pojazdów mamy do wyboru jedynie widok z wnętrza i z zewnątrz). Latanie przyjemniejszym sprawiają jednak rewelacyjne odgłosy ciężkich wdechów pilota - słychać i czuć, że ma założoną maskę tlenową. Zresztą wszystkie komunikaty radiowe w tej odsłonie Battlefielda to klasa sama w sobie. Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek słyszał lepsze. Brawa za ten aspekt.
Owacje ucichły, będą klapsy (choć delikatne). Największy minus według mnie to drzewko rozkazów, które chyba jest easter egg'iem. Ani to wygodne, ani czytelne, a już na pewno się nie przydaje i nie dodaje absolutnie nic do gry zespołowej. Nadal korzysta się z "Q". Drogie DICE, jeżeli umieszczacie taki element w grze to niech będzie on dopracowany, bo jeśli ma wyglądać tak jak teraz to lepiej, żeby w ogóle go nie było. Strasznie brakuje mi też swobodnego tworzenia składów, wydawania poleceń i zarządzania drużyną jak w Battlefield 2 (o Komendancie nie wspominając). Kolejny minus - okienko czatu. Zasłania pół ekranu i w wielu sytuacjach utrudnia skuteczną obserwację. Czat stworzony jest do umieszczania go w jednym z rogów ekranu, nie zaś po środku. Nie podoba mi się również zdobywanie odznaczeń. Fakt, fajnie widzieć jak co chwilę coś nam mryga na ekranie, ale satysfakcji to nie daje za grosz (tak, czepiam się). Jest może i kilka medali, których zdobycie sprawia, że bierzemy głęboki oddech i czujemy ulgę, jednak proporcje powinny być odwrócone. Najnowszy Battlefield na początku cierpiał też na typowe choroby wieku niemowlęcego - problemy z serwerami, które zostały już w decydującej większości naprawione. Traficie też na drobne lagi na niektórych serwerach - oby zostało to poprawione. Kilka patchy i myślę, że "trójka" będzie dziełem dokończonym.
Koniec końców multiplayer oceniłbym na 9,5/10 (ocena o tyle ważna, że to właśnie tryb multi jest tym co w każdej grze z serii Battlefield jest najważniejsze).
Co-op
Żeby tego było mało DICE zafundowało nam jeszcze tryb co-op. Po ukończeniu wszystkich misji mogę stwierdzić, że jest to jeden z najlepszych umilaczy, jakie mogliśmy otrzymać. Misje są zróżnicowane i mniej lub bardziej powiązane z kampanią. Nie ma mowy o nudzie - latamy śmigłowcem, jeździmy Humvee i samochodem cywilnym, mamy świetnie zrealizowane QTE i akcje wymagające współpracy (ostatnia misja pokazuje pazurki w tym względzie), skradamy się i wykonujemy misje snajperskie. Pełna różnorodność, a motywacja do gry jest, bo za wykonywanie misji w trybie współpracy dostajemy bronie i dodatki do trybu multiplayer. Jedynym minusem jest dla mnie mała ilość misji co-op, a także brak misji na otwartym terenie i z myśliwcem (myśliwcami?). Może doczekamy się w DLC? Oby!
Oprawa audiowizualna
Co tu dużo pisać - Battlefield 3 to najlepiej wyglądająca pod względem technologicznym produkcja na rynku. Frostbite 2.0 wykonuje świetną pracę. Jeżeli chodzi o zniszczalność otoczenia to nic się nie zmieniło względem Bad Company 2 (ba, powiedziałbym nawet, że wprowadzenie do gry terenów miejskich sprawia, iż wydaje nam się jakby ta zniszczalność była jeszcze mniejsza, bo nie możemy zrównać z ziemią całego miasta i wszystkich kamienic), ale oświetlenie to mistrzostwo samo w sobie. Twórcy zresztą starali się to na każdym kroku podkreślić - przez cały czas mamy do czynienia z efektami świetlnymi: lampy, latarki, lasery, reflektory, płonące zgliszcza, odblaski na mokrym asfalcie, promienie słoneczne przecinające drzewa i przedostające się przez szyby. Dochodzą do tego bardzo ładnie wyglądające efekty smug na ekranie. Wszystko sprawia, że nie raz ciężko jest nam w ogóle wyłapać miejsce, z którego strzela przeciwnik, że o celowaniu nie wspomnę. Ale dzięki temu gra staje się jeszcze większym wyzwaniem.
W samych superlatywach można wypowiedzieć się też w kwestii oprawy audio. Już w Bad Company 2 przyzwyczailiśmy się do rewelacyjnych odgłosów broni. Te są z najwyższej półki i w znacznym stopniu przyczyniają się do czucia broni. Inne odgłosy (krzyki, tupanie, pojazdy, wybuchy) także nie rozczarowują. Dchodzą do tego świetne komunikaty radiowe, o których wspominałem wcześniej. Wszystko psują tylko występujące czasem granice dźwięku - kilka razy przytrafiło mi się, że byłem w samym centrum walki, wokół mnie świszczały pociski i toczyła się regularna walka, by za chwilę, kiedy wykonałem krok w kierunku jakiegoś korytarza, zapanowała idealna cisza i spokój.
Battlelog
Także i ten element zasługuje na osobny akapit. DICE nie chciało pozostać w tyle i wystosowało przeciwko konkurencyjnemu serwisowi Elite swój Battlelog. Pomysł dosyć ryzykowny, bo sprawia, że nie możemy sobie tak po prostu wejść do menu. Z poziomu przeglądarki internetowej zawsze wchodzimy bezpośrednio do gry, menu mając jakby w tle - na początku miałem wrażenie, że mam do czynienia z grą przeglądarkową, ale to uczucie dosyć szybko przemija, tak samo jak dawne przywiązanie do głównego menu. Rzeczy do roboty w Battlelogu mamy całkiem sporo i bardzo szybko idzie się przyzywczaić do nowego rozwiązania, można powiedzieć, że sprawdza się ono, a to dlatego, że nie musimy wchodzić do gry, by zarządzać naszym kontem, znajomymi, przeglądać statystyki itp. Zapewne dojdą do tego także inne funkcjonalności. Ale co się stanie w razie ewentualnej awarii serwisu albo braku dostępu do internetu? Odpowiedź jest prosta - nie pogramy.
Polonizacja
Rzadko można to powiedzieć w przypadku produkcji, które doczekały się pełnej polskiej wersji językowej, ale nie ma wielu elementów, do których można się przyczepić w tym względzie do trzeciego Battlefielda. Na palcach jednej ręki można policzyć aktorów, którzy nie brzmią naturalnie - w zdecydowanej większości wszystko brzmi przekonująco i autentycznie. Przekleństwa nie są nadużywane, jak w przypadku Bad Company 2, ale nie oszukujmy się - jest ich sporo, jednak dzięki temu gra jeszcze bardziej pozwala nam się wczuć w uroki wojskowego życia. Jeżeli chcecie zobaczyć jeden z najlepiej wykonanych dubbingów jakie pamiętam to włączcie tak często przywoływaną przeze mnie misję "Polowanie" (nie chodzi nawet o samą jakość dubbingu, która na przestrzeni całej gry utrzymuje się na równym, wysokim poziomie, ale o aspekt techniczny - zakłócenia etc.). Można przyczepić się jedynie do kilku momentów źle spasowanej z ruchami ust mowy. Nie mniej za dubbing EA Polska należą się głębokie ukłony.
Podsumowanie
Battlefield 3 nie zawiódł moich oczekiwań. Od kampanii nie oczekiwałem wiele, mimo to dostałem do rąk naprawdę dobrze zrealizowaną i opowiedzianą historię, która ma sens. Nie ustrzegła się ona niestety przed kilkoma błędami technicznymi (i tylko technicznymi). Ważniejszy jest jednak w "trójce" multiplayer - to on jest głównym i podstawowym elementem gry, to on ma zatrzymać nas (i prawdopodobnie zatrzyma) na dłużej i to on tak naprawdę ma nam dawać całą radość z gry. Pod tym względem DICE nie zawiodło i przygotowało solidną grę na długie miesiące, a jeśli dojdą do tego dodatki, które będą trzymać poziom nadchodzącego Back to Karkand to być może zagrywać się w multi będziemy nawet lata, jak to było w przypadku Battlefield 2. Oblejmy to wszystko fantastycznej jakości oprawą graficzną i dźwiękową... Najnowsze dzieło studia DICE jest więc godnym, choć nie pozbawionym drobnych skaz, następcą swojego wielkiego poprzednika, a ja z czystym sumieniem mogę Wam nowego Battlefield 3 polecić i zapewnić, że się nie rozczarujecie (zresztą liczba ponad pięciu milionów sprzedanych egzemplarzy gry w pierwszym tygodniu po premierze też może co nieco powiedzieć nie tylko o efektach akcji reklamowej, ale też o popularności i zaufaniu fanów do tej marki).
Czy Battlefield 3 będzie FPS-em roku? Z pewnością. Czy będzie najlepszą grą roku? Nie jestem pewien, ale w moim osobistym rankingu na pewno TAK.
Ocena: 92/100
(średnia z 7,5 za kampanię i 9,5 za multi powinna dawać ostatecznie 8,5, ale to multi w Battlefield 3 jest przecież najważniejsze, a doliczyć też musimy grafikę i dźwięk, a także obecność bardzo dobrego co-opa i jakość polonizacji, więc ocena poszła w górę)
Plusy:
+ spełniający oczekiwania multiplayer (in plus bronie i ich ulepszenia, gadżety, pojazdy, perki i odznaczenia)
+ satysfakcjonująca kampania
+ przyjemne czucie broni
+ świetna oprawa audiowizualna
+ genialne mapy multiplayer
+ przemyślany co-op
+ naturalne animacje
+ Battlelog i jego funkcjonalność
+ komunikaty radiowe i jakość polonizacji
Minusy:
- liczne błędy techniczne w kampanii
- Przeprawa przez Sekwanę
- za szybkie awansowanie w trybie multiplayer
- Battlelog w przypadku awarii technicznych
- drobne błędy w multi, które zapewne zostaną naprawione (zasłaniające pół ekranu okienku czatu, paskudne i nieprzydatne drzewkorozkazów itd.)